XIII

4.4K 177 5
                                    

   Odwróciłam się z powrotem nie zauważając nic dziwnego. Przymknęłam na chwilę oczy oddając się w błogiej ciszę.

   Zawitał delikatny wiatr i otulił moja twarz, zaciągnęła się powietrzem ale oprócz niego do mojego nosa dotarł dziwny metaliczny zapach.

   Skrzywiłam się lekko otwierając oczy, rozejrzałam się znów dookoła ale jak poprzednio nikogo ani niczego nie zauważyłam. Wstałam z ławki i ruszyłam do domu. Przechodząc obok jednej uliczki znów poczułam ten metaliczny zapach, po placach przebiegł mi dreszcz kiedy znów poczułam to dziwne uczucie które towarzyszy mi od dłuższego czasu, jakby ktoś mnie obserwował.

   Z wahaniem weszłam do ciemnej uliczki podążając za zapachem. Przystanęłam w miejscu gdzie zapach był najmocniejszy, rozejrzałam się, nic, spojrzałam w dół kiedy przypadkiem kopnęłam szklana butelkę, pod którą było coś ciemnego.

   Przykucnęłam dotykając ciemnego roztworu na ziemi. Przy zetknięciu zimnej powierzchni z moją dłonią zadrżałam lekko i uniosłam dłoń na której ujrzałam czerwona ciecz, krew.

   Wzdrygnęłam się lekko a serce przyspieszyło bicie podążyłam wzrokiem za ciemna smugą ciągnąć się w stronę ściany jakiegoś budynku przy którym stały kontener na odpady. Podeszłam ostrożnie rozglądając się. Chwyciłam za jeden kawałek papieru odsuwając go na bok. Wstrzymałam oddech i przymknęłam powieki kiedy pod sterta kartonów ujrzałam martwe zwierzę. Pies leżał pokryty czerwona cieczą wypływają a z jego rozszarpanego gardła.

   Upuściłam dotąd trzymany karton na ziemię i cofnęłam się kawałek. Oczy zaszły mi łzami a serce biło mi jak oszalałe. Wystraszona spojrzałam w przeciwna stronę do tej z której przyszłam zauważając w oddali postać. Stała nieruchomo spoglądając w moją stronę, przełknęłam z trudem ślinę i znów spojrzałam na martwe zwierzę, miałam dziwne wrażenie, że gdzieś widziałam tego psa, ale przecież jest tyle podobnych zwierząt. Spanikowana znów zerknełam na postać która poruszyła się i ruszyła wolno w moją stronę. Wyglądała groźnie, na dodatek jej ruchy były podobne do drapieżniki polującego na swoją ofiarę, co jeszcze bardziej mnie wystraszyło, przez chwilę nawet poczułam jakby zmasakrowany pies był jego sprawka. Kiedy postać była coraz bliżej i bliżej spanikowana ruszyłam biegiem w stronę z której przyszłam by następnie ruszyć do domu.

   Odwróciłam się kiedy usłyszałam, że osoba ta ruszyła za mną, serce przyspieszyło swoją pracę jeszcze bardziej. Nie przejmowałam się, że nie jestem w lesie i nie ograniczałam swojego tępa, co skutkowało bólem w nie do końca zdrowej nodze.

   Przebiegłam przez park chcą wbiec do uliczki prowadzącej do mojego domu. Miałam już przebiegać przez drogę kiedy usłyszałam klakson a z lewej strony oślepiał mnie reflektor pędzącego samochodu.

   Zamknęła oczy czekając na uderzenie, nawet przez chwilę przez myśl przeszło mi, że wolę zginąć pod kołami niż z ręki goniącej mnie osoby.

   Poczułam tylko mocne szarpniecie i usłyszałam pisk opon ale uderzenie nie nadeszło, czułam jedynie jak ktoś obejmuje mnie w biodrach i przycisk do swojej klatki piersiowej która poruszała się w zaskakująco szybkim tempie.

   Dopiero po chwili skojarzyłam, że wydarzenia z sprzed chwili były identyczne jak z mojego snu. Czułam, że cała się trzęsę, nie czułam nóg i ledwo nabierałam powietrza co jeszcze bardziej utrudniały mi mocno ściskające ramiona. Po chwili jednak poczułam jak poluźnia uścisk i odsuwa kawałek od siebie, nim zdążyłam na niego spojrzeć zostałam do tego zmuszona kiedy chłopaka łapiąc mnie za policzki uniósł moja twarz dokładnie ja ilustrując.

-William? - Szepnęłam zdumiała i z trudem przez piekące płuca, ale chłopak mi nie odpowiedział tylko westchną z ulgą. Chyba sprawdzał czy nic mi nie jest. - Co... Co ty tu... Co ty tu robisz. - Wyspałam wreszcie czując znów bul w klatce, ten sam co przy ostatnim spotkaniu.

-Co ci strzeliło do głowy? Biegniesz na nic nie patrząc prosto pod koła?! Oszalałaś?!- Chłopak zdenerwowany podniósł na mnie głos przez co lekko drgnęłam ale dopiero po chwili otrząsnęłam się i przypomniałam sobie czemu biegłam, przez czym uciekałam. Wyrywałam twarz z dłoni chłopaka odsunęłam się kawałek od niego i wyjrzałam za jego plecy. Chodnik, pusty. Rozejrzałam się gorączkowo dookoła szukając kogoś w pobliżu. Nic, nikogo prócz naszej dwójki tu nie było. Chłopak podszedł do mnie i chwytając za ramiona odwrócił mnie w swoją stronę. Zmarszczył brwi widząc moje przerażenie i lekko mną potrząsną. - Liliana co się stało?- Spojrzałam na chłopaka, serce przyspieszyło rytm gdy wpadłam na pomysł, nie wiedziałam tylko czy z obawy przed odpowiedzą a może to coś innego.

- To ty mnie goniłeś? - Spytałam drżącym głosem próbując niepostrzeżenie odsunąć się od chłopaka. Jego twarz wykrzywił grymas niezrozumienia.

-Co? Nie. Czemu miał bym... - Po chwili na jego twarz wpłyną cień strachu i złości, rozejrzał się wkoło zerkając co chwila w moją stronę niepewnie. - Ktoś cię gonił? Dlatego biegłaś?- Skinęłam lekko głową na potwierdzenie, poczułam jak oczy zachodzą mi łzami ale nie chciałam by ujrzały one światło dzienne, drgnęłam kiedy chłopak mocniej ścisną moje ramiona, co wywołało nieprzyjemne uczucie. Chłopak zaciąga się powietrzem, ale nie tak normalnie, wręcz zassał je. - To nie możliwe. - chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. - Nikogo oprócz ciebie tu nie widziałem ani nie słyszałem, nie wyczuwam też żadnego innego zapachu za wyjątkiem twojego. - Spojrzałam na niego nie rozumiejąc.

-Jak to nie wyczuwasz? Co to znaczy.- Chłopak lekko speszył się i odwrócił wzrok.

-Możemy porozmawiać? Tak właściwie to po to tu jestem.

-Rozmawiamy.

-Miałem namysłu jakieś bardziej ustronne miejsce. – Zauważyłam, że chłopak lekko się zarumienił co mnie rozbawiło a kącik ust powędrował ku górze. Dotknęłam jego nadal spoczywającej ręki na moim barku i uśmiechnęłam się lekko. Chłopak jakby dopiero teraz zauważył co robi, puścił mnie i odsuną kawałek drapiąc w zakłopotanie po karku. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę domu, zatrzymałam się jednak widząc chłopaka stojącego w miejscu z przygaszona mina.

-Idziesz? Chciałeś porozmawiać.- Przez jego twarz przebiegł cień ulgi i uśmiechając się lekko ruszył za mną.

Pełnia KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz