XXXII

2.9K 121 5
                                    



   Po tym jak zjedliśmy śniadanie, postanowiliśmy, że będzie to jak najbardziej odpowiedni moment na rozmowę. Nie chcieliśmy siedzieć zamknięci w czterech ścianach dlatego chłopak zaproponował, że pokaże mi okolicę.

-Gardnergonnie jest duże.- Zerknęłam na chłopaka który zaczął opowiadać w chwili przekroczenia granicy ich posiadłości.- Mieszkamy tu od kilkudziesięciu stuleci. Tacy jak my, nie jest nas za wiele. –Chłopak westchną rozglądając się dookoła. – Na całym świeciejest tylko pięć takich grup jak nasza. Wy nazywacie to watahą takjak u wilków, ale my nazywamy to plemieniem. Jesteśmy, powiedzmyjak jedna duża rodzina. Raczej nie wiesz skąd w ogóle sięwzięliśmy?- Zaprzeczyłam, w końcu skąd miałam wiedzieć. Niezaprzeczę, że nie czytałam kilku książek przedstawiającychpostacie fantastyczne jak wilkołaki, wampiry i inne stwory, alemiałam wrażenie, że kreowane postaci popkultury mijają się zprawdą. – Podobno bardo dawno temu pojawiła się zaraza, ludziezaczęli przez to umierać setkami i tysiącami, potem dochodziłysłuchy, że widywano zmarłych, znajdowano rozszarpywane zwierzętaa po jakimś czasie ludzi. Podobno jedna z Bogiń która miała naschronić, obdarzyła niektórych z nas zdolnościami. Byliśmyszybsi, silniejsi i wytrzymalsi, nasze zmysły się rozwinęły.Mieliśmy bronić tych którzy nie dostąpili jej łaski. Niestetykiedy udało się pokonać zagrożenie instynkty wojowników zaczęłyprzejmować nad nimi kontrolę, zmieniali się w ogromne wilki.Próbowano przywrócić im ich dawną formę, stali się zwierzętami,zaczęli wybijać swoich. Po wielu błaganiach Bogini zesłała imkolejny dar. Nie odebrała im zdolności ale dała wybór, by moglizapanować nad zwierzęcym instynktem. Większość skorzystała zkolejnego daru i trak oto jesteśmy.

-Coz tymi którzy odmówili?- Zapytałam zajmując miejsce w niewielkimparku. Usiedliśmy na wprost stawu gdzie pływały kaczki.

-Podobnoutracili wszystkie ludzkie odruchy, stali się zwierzętami, ichpotomkami są obecne wilki, tak jak my jesteśmy potomkamiwojowników. – Chłopak zaśmiał się zerkając na mnie.- Ale totylko legenda, bajka którą straszą dzieciaki.

-Czemu?-Zaśmiałam się.

-Rodzicemówią, że jeśli będą niegrzeczne Bogini zmieni je w wilki ibędą tułać się wśróddrzew, lasów ukrywając się przed kłusownikami. – Zaśmiał sięodchylając głowę na oparcie ławki. Zamkną oczy z lekkimuśmiechem. Było bardzo ciepło, słońce grzało już od samegoświtu, nie było też wiatru co sprawiało, że było jeszczecieplej. – Nie wiem ile jest w tym prawdy. – Westchną,przyglądałam mu się uważnie, mogłam wykorzystać fakt, że niezauważy jak mu się przyglądam dlatego przez cały czas wpatrywałamsię w niego jak w obrazek.- Wiejskość mieszkańców jest taka jakja, jest kilkoro którzy nie posiadają tego genu, lub są z pozanaszego plemienia, nie mniej jednak wiedzą o naszym istnieniu. Kiedychce ktoś tu zamieszkać, a nie jest z naszego kręgu przywódcamusi go uświadomić o naszym istnieniu, dla jego dobra.

-Aco z pozostałymi grupami?

-Niewiem. Nikt z nas nie wie gdzie jest reszta, nie znamy ich historii,umiejętności nic o niech nie wiemy a oni o nas. -Westchnąpochylając się i układają głowę na złączonych dłoniachpodpierając łokcie na kolanach.

-Skorojesteście wilkołakami to czy wampiry też istnieją?- Chłopakprychną spoglądając na mnie.

-Racja,tak nas nazywacie.- Zaśmiał się i odwrócił w moją stronę.Zrobiłam tak samo jak William i siedzieliśmy twarzami do siebie.-Macie bardzo dużo właściwych jak i złych informacji na nasztemat. Nazywacie nas Wilkołakami, ale my wolimy miano Zmiennych.Wasza nazwa brzmi tak... zwierzęco.- Zaśmiał się, oparł głowęo dłoń przyglądając mi się.- Wampiry, my tak ich nie nazywamy,wolą nazwę Nocni i tak, istnieją. To właśnie o nich opowiadałem.Zmarli których widywano, rozszarpana zwierzyna to była sprawkaNocnych.

-Jesttak jak w filmach, walczycie ze sobą?

-Nie,choć nie możemy powiedzieć, że żyjemy w zgodzie, nie pałamy dosiebie sympatią, ale nie prowadzimy konfliktów, od bardzo dawna aprzynajmniej nie tak otwartych. -Westchną widząc niezrozumienie namojej twarzy. Przyglądałam mu się lekko przechylając głowę wbok.- Ostatni konflikt między naszymi rasami, bardzo zajadły miałmiejsce kilka stuleci temu. Wtedy walczyli wszyscy, wszystkie pięćplemion i cały dwór Nocnych, ale było to bardzo dawno temu.Ostatni bardziej poważny konflikt miał miejsce piętnaście lattemu, między naszym plemieniem i jedną z grup zajmującej pobliskietereny. To był bardzo trudny czas, dla wszystkich mieszkańców.-Odwrócił się patrząc w spokojną taflę stawu. – Myślę, żena razie starczy informacji.- Spojrzałam na chłopaka, wstał zławki i uśmiechną się lekko czekając aż ruszę za nim.Podniosłam się z siedzenia i ruszyłam doganiając Williama.

-Nadalnic o tobie nie wiem.- Zaśmiał się zwalniając tępa, zerkną namnie.

-Myślę,że jak na ostatnie wydarzenia dowiedziałaś się bardzo dużo, niechcę powiedzieć wszystkiego od razu, żebyś mogła sięprzyzwyczaić i poukładać wszystko w głowie.

-Proszę,przecież to nie jest nic trudnego, poza tym chcę wiedzieć jaknajwięcej.

-Niewiem.- Westchną, rozejrzał się dookoła i wpadł na jakiś pomysł,podszedł bliżej nachylając się lekko.- Możemy iść do lasu,zaraz będzie tu sporo ludzi, a jeśli chcesz porozmawiać wolęzrobić to w bardziej ustronnym miejscu.- Spytał ciszej patrzącprosto w moje oczy. Niepewnie skinęłam głową na tak i po chwilizłapał mnie za dłoń prowadząc do lasu.

Pełnia KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz