LXXXIV

1.1K 49 3
                                    

   Państwo Lannister, tego samego wieczoru zorganizowali kolację. Byli na niej wszyscy. Dylan z Amber, Jace z Mary, Arya, Grace, Ryder wraz ze swoją siostrą. Ja, William, Alex, Samantha z Leo a nawet Lucinda ze swoją małą córeczką. Nie wiedzieliśmy czy to specjalna kolacja, z jakiejś okazji, ale nic na to nie wskazywało.

   Pysznie wyglądające potrawy były rozstawione na wielkim stole w jadalni, a każdy zajadał się nimi żywo ze sobą dyskutując. Wszyscy wydawali się dobrze przy tym bawić. Miałam wrażenie, że każdy z nas potrzebował właśnie takiego wieczoru. Choć nawet William włączył się do dyskusji ze swoimi przyjaciółmi i Rayderem  i wydawał się przy tym dobrze bawić, jak nadal byłam zmartwiona dzisiejszą wizją. Mamy trzy dni, nie wiem kiedy dokładnie zaatakują, ale będą tu za trzy dni.

-Nie smakuje Ci?- Podniosłym wzrok na blondynkę siedzącą po mojej lewej stronie. Na przeciwko mnie Siedział William a po mojej prawej Lucinda.

-Nie mam jakoś apetytu.- Posłałam Amber wymuszony uśmiech. Widziałam jak zarówno ona, jak i William wraz z Grace, która pochłonięta była dyskusją z Aryą i Jonem Lannisterem, co chwila zerkali w  moją stronę, co trochę mnie irytowało.

   Odłożyłam widelec na talerz. Prawie nic nie zjadłam, tylko dłubałam w ziemniakach które nałożyła mi blond włosa na talerz, bo nawet tego nie zamierzałam zrobić, po prostu, nie byłam głodna. Zerknęłam na kobietę siedzącą po mojej prawej, która wydawało się, że wykrwawiała się w różne strony na krześle trzymając na kolanach córkę która, już nie taka mała, kręciła się na kolanach matki utrudniając jej tym samym zjedzenie kolacji.

-Zostaw coś dla mnie.- Rzuciłam spojrzeniem w stronę Jeca który z skrzywioną miną przyglądał się Dylanowi, który z chytrym uśmieszkiem nałożył na swój talerz resztkę sałatki i podał chłopakowi pustą miskę, na co ten zrobił obrażoną minę pięciolatka.

-Pomóc ci?- Spytałam Lucindy która po raz kolejny westchnęła gdy jej córka przez kręcenie się, zsunęła się w dół. Kobieta spodlałą na mnie nie rozumiejąc, ale szybko skojarzyła co mam na myśli, gdy dostrzegła moje dłonie wyciągnięte w stronę dziewczynki.

-Jasne. Jeśli to nie kłopot.- Uśmiechnęła się i podała mi córeczkę która na początku wystraszyła się, gdy mama podała ją obcej osobie.

   Przez chwilę przyglądała mi się z uchylonymi usteczkami i przekrzywioną główką, gdy posadziłam ja na swoich kolanach odsuwając się uprzednio od stołu. Po chwili jednak uśmiechała się szeroko i zaczęła machać radośnie rączkami. Patrzyła mi prosto w oczy, śmiejąc się przy tym.

-Chyba cię polubiła.- Zaśmiała się Amber gdy dziewczynka złapała za moje długie, kręcone włosy i pociągnęła za nie. Skrzywiłam się lekko. Miała sporo siły jak na tak małe dziecko. Dziewczyna pomogła mi wyswobodzić pasmo włosów z uścisku dziecka i odgarnęła mi je na plecy związując je prowizorycznie.

   Dziewczynka gaworzyła i co chwila śmiała się, wystawiając również co jakiś czas język. Zaśmiałam się gdy próbowała pochylić się do przodu by dosięgnąć jednego ze świecących guzików koszuli którą miałam na sobie. Spojrzałam na Lucindę która co chwila zerkała na córeczkę, to na mnie jedząc posiłek. Spojrzałam na Jeca który kłócił się z Mary, co było zabawne.

   Następnie spojrzałam na Williama, dostrzegając, że on również się mi przygląda, mimo iż Ryder siedzący przy nim, najwyraźniej mówił coś do chłopaka. Ten jednak co chwila tylko przytakiwał chłopakowi nie spuszczając ze mnie wzroku, uśmiechał się przy tym delikatnie.

   Odwróciłam wzrok czując pieczenie na policzkach. Czemu musi tak na mnie patrzeć, wtedy jest mi jeszcze trudniej.

   Podniosłym się z krzesła biorąc dziewczynkę na ręce.

Pełnia KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz