Siedzieliśmy w kuchni, chłopak posprzątał apteczkę po zaszyciu rany a ja przygotowałam herbatę dla naszej dwójki.
-Lilian?-Przeniosłam wzrok na blondyna.- Mogę Cię gdzieś zabrać?-Przytaknęłam i po dopiciu napoju ruszyłam za chłopakiem, wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się do chyba największej budowli w miasteczku położonej kilka metrów od domu Williama. Był środek nocy więc nic dziwnego w tym, że ulice świeciły pustkami. Mimo końca zimy nie czułam chłodu i wystarczyła pidżama oraz bluza by było mi ciepło.
Z zdziwieniem zauważyłam po przekroczeniu progu, że jest to szpital.
-William, gdzie my idziemy?- Spytałam.
-Chcę Ci kogoś przedstawić.- Ruszyłam w ślad za nim, zatrzymując się przed jednymi drzwiami dokładnie przyglądając się plakietce z napisem Lannister. Chłopak wszedł do środka, co z małym wahaniem również uczyniłam.-Lilian, poznaj moją siostrę, Isabell.- Zatrzymałam się przy łóżku. Widok kobiety zaparł mi dech w piersi. Piękna, blond włosa kobieta, blada, z zamkniętymi oczami, podłączona do tak wielu urządzeń. Podeszłam bliżej przyglądając się jej twarzy. Miałam dziwne wrażenie, że gdzieś ją widziałam. Może wcześniej ją spotkałam?
-William?- Spytałam, choć nie wiedziałam jak ubrać to wałowa, wiedziałam,że zrozumie me nieme pytanie.
-Wolałbym poznać was w innych okolicznościach, ale w obecnej sytuacji nie zapowiada się na jej wybudzenie, a bardzo mi na tym zależało, w końcu to dzięki niej nadal tu jestem.-Zszokowana przeniosłam wzrok na chłopaka.- Po śmierci Petera, wiele się zmieniło. Rodzice, choć starali się tego mi nie okazywać, w małym stopniu, choć twierdzili inaczej, obwiniali mnie o jego śmierć. Liam załamał się po śmierci brata i zaczął się od nas wszystkich izolować, Alex była za mała by cokolwiek zrozumieć, a Sam... Lis mimo, iż sama mocno to przeżywała, była dla mnie największym wsparciem, podobnie jak Jace i Dylan. To oni pomogli mi się podnieść, dlatego, nie mogę pogodzić się z tym, że prze zemnie ją to spotkało.
-Ja kto przez ciebie?- Spytałam siadając na oparciu fotela w którym siedział chłopak.- Mówiłeś, że nikt nie wie z jakiego powodu została wysłana.
-Tak było, ale, jakiś czas temu rozmawiałem z ojcem. Chciał porozmawiać, na twój temat, ale potem, powiedział mi, że wysłał Lis by znalazła kogoś kto mi pomoże. Nie chciał zdradzić nic więcej, ale to prze zemnie tu jest.
-Nie prawda.- Złapałam w dłonie jego twarz. - Nic o tym nie wiedziałeś, nawet jeśli dotyczyło to ciebie, ty jej tego nie kazałeś, jeśli ktoś ma czuć się winnym to tylko twój ojciec.
-Ale..
-Nie ma żadnego ale.- Wstałam z miejsca chodząc nerwowo po pomieszczeniu.- Nie widzisz tego. Obwiniamy się o coś na co nie mamy wpływu, gdyby nie te ich sekrety, knowania wszystko było by dobrze, gdyby nic przed nami nie ukrywali, ten mężczyzna by żył, gdyby twój ojciec komukolwiek o tym powiedział, Isabell nie byłaby w śpiączce. To mnie przeraża.-Chłopak podszedł i zamkną mnie w objęciach.
-Masz rację, ale niewiedza nie usprawiedliwia nas z tego co zrobiliśmy.
-I to jest najbardziej przerażające.
~~~~~
-Dobrze, nie spodziewałam się, że tak świetnie sobie poradzisz.- Kobieta stała nade mną gdy ja ledwo mogłam utrzymać otwarte oczy, byłam padnięta. Po ataku, moje ćwiczenia stały się cięższe.- Radzisz sobie już z zaklęciami z wyższej rangi, na dodatek w wielu z nich nie musisz już wypowiadać na głos, to bardzo dobrze. Na dziś koniec, możesz odpocząć.- Odwróciła się z zamiarem odejścia.
-Arya!-Zawołałam nim zdążyła odejść, podniosłam się i ustałam na wprost kobiety.- Możemy porozmawiać?
-Myślę, że nie mamy o czym.
-Ja uważam inaczej.- Podeszłam do kobiety.- Od tamtego dnia ani razu zemną nie rozmawiałaś, nie na inny temat niż nauka. Czy to co wtedy powiedziałaś, choć trochę było prawdziwe?
-Tak, było.
-Więc czemu nie chcesz ze mną porozmawiać!?
-Tak będzie lepiej, nadal Ci zagrażam, to dla twojego bezpieczeństwa.-Prychnęłam.
-Jesteście śmieszni. Ty, Grace i ojciec Williama, cały czas mówicie, że „tak będzie lepiej", ale powiem Ci coś. Choć chcecie nas chronić, jesteście jedynymi którzy najbardziej nas krzywdzą. - Odwróciłam się i ruszyłam w stronę jeziora nad którym spędzam ostatnio bardzo wiele czasu.
-Lilian! Zaczekaj, proszę!- Odwróciłam się gwałtownie do kobiety.
-Jeśli myślisz, że to wszystko, te zajęcia, to jak mnie uczysz, że to tego chciałam, mylisz się! Jedyną rzeczą jaką chciałam, całe życie to mieć rodziców, wiedzieć czemu mnie zostawili. Nie obchodzi mnie to wszystko, jedyną rzeczą której pragnęłam, to ty! Chciałam mieć matkę! Ale teraz, żałuję, wszystkiego.-Zawahałam się, ale żal jaki czułam był silniejszy.- Miałam tak wiele pragnień, a teraz gdy część z nich się ziściła, wolałabym by nigdy to się nie wydarzyło!- Uciekłam, po prostu uciekłam stamtąd, miałam tego dość. Cały czas, odkąd pamiętam, chciałam mieć rodziców, spotkać ich, a gdy mi o niej powiedziano nie mogłam uwierzyć i choć wizja spotkania jej była przerażająca bardzo się cieszyłam, kiedy to wszystko mi wytłumaczyła, miałam nadzieję, że choć trochę będę mogła ją poznać, ale stwierdzili, że bezpieczniej będzie jeśli nauczy mnie panować nad mocą a potem, zniknie, tak jak dwanaście lat temu.
Wpatrywałam się w taflę wody. Zastanawiałam się nad tym wszystkim. Czy powinnam to mówić, czy cokolwiek to zmieni, wątpię.
-Chciałam zostać sama.
-Wiem.-Zajęła miejsce obok mnie.- Nie wiedziałam, że to dla ciebie tak ważne.- Prychnęłam ścierając z policzków łzy.
-Nie, nie jest, w końcu co może być takiego gdy dowiadujesz się, że całe twoje życie to kłamstwo?- Spytałam.- Okazuje się, że mój ojciec zginą, ratując mnie a matka, przez całe moje życie ukrywała się, a kiedy wreszcie jest tutaj, ze mną woli mnie traktować jak kolejną uczennicę w swojej szkółce dla czarodziejek. To jest przecież normalne, mamo.- Zaakcentowałam ostatni wyraz i wstałam z miejsca, naprawdę chciałam zostać sama.
-Lilian, proszę, daj mi wytłumaczyć.
-Nie ma czego, wszystko już mi powiedziałaś, nie przejmuj się, jutro stawię się na zajęciach, jak zawsze, nie będę więcej do tego podchodzić jak do sprawy prywatnej. Rozumiem, że jesteś tu tylko dlatego, że musisz mnie uczyć, dlatego skończmy to co zaczęłyśmy, byśmy obie mogły się uwolnić od siebie nawzajem.- Posłałam jej uśmiech, po czym odeszłam. Zatrzymałam się słysząc ciężkie kroki za sobą.
-Okropnie ją potraktowałaś.- Chłopak zmienił się i stojąc za mną czekał.
-Wiem, ale tak będzie lepiej. Nie chcę się przywiązywać, wiedząc, że i tak mnie zostawi. Co ma zrobić Jace?- Odwróciłam się do chłopaka.- Czemu to tak bardzo boli?-Przygarną mnie do siebie pozwalając tym samym bym nie dusiła w sobie łez.
CZYTASZ
Pełnia Krwi
FantasyZwykła studentka. Lubi czytać, interesuje się bieganiem, pływaniem, poznawaniem nowych rzeczy. Choć zamknięta w sobie i izolująca się od społeczeństwa ma marzenia, chce skończyć studia, zdobyć dobrze płatny zawód, podróżować po świecie. Pragnie poz...