XX

3.8K 127 10
                                    

   Siedziałam z Jacem w salonie, wreszcie około północy udało się Amber zasnąć. Wpatrywałam się w gorącą czekoladę trzymaną w dłoni, Jace zrobił mi ją twierdząc, że dobrze mi to zrobi, ale nie byłam pewna czy to działa. Byłam zła, zła na to co się stało, że Amber nic mi nie powiedziała i za to, że podniósł na nią rękę, ale mimo wszystko najbardziej byłam wściekła na siebie. Byłam tak bardzo zaślepiona tym, że dziewczyna jest szczęśliwa do tego stopnia, iż zlekceważyłam wszystkie złe przeczucia, przestałam drążyć mając nadzieję, że sama mi wszystko powie, ale zwlekała z tym tak długo, aż doszło do czegoś co nigdy nie powinno mieć miejsca a ja powinnam tego dopilnować.

-Rozumiem, że jest to bardzo trudny temat. -Przeniosłam wzrok na chłopaka, siedział tyłem do kominka który znajdował się na wprost mnie przez co w pokoju panował pół mrok a jego twarz była ledwo widoczna. Było mi strasznie zimno, co było absurdalne zwłaszcza ze jeszcze dziś rano mimo niskiej temperatury gotowa byłam wyjść z domu w krótkich spodenkach i bluzce na ramiączkach. Teraz miałam za to wrażenie jakby w całym pomieszczeniu a zwłaszcza moje ciało miało ujemną temperaturę. Chłopak widząc jak dygocze rozpalił w kominku ale nawet żar od niego bijący nie pomagał. –Choć ciekawość zżera mnie od środka, chyba daruje sobie dociekanie na temat tego co się stało. -Chłopak zaśmiał się lekko, ale nie zauważając żadnej reakcji z mojej strony zamilkła i przybrał poważny wyraz twarzy. Byłam po części również zła na niego, wyraziłam się przecież jasno, że nie powinien przychodzić i że to nie jest odpowiednia pora na rozmowę. Musiałam przyznać rację Lukowi, jest czasami za nad to nachalny. – Przepraszam. – Chłopak zakłopotani podrapał się po karku odzywając się po dłuższej chwili milczenia. – Miałam poczekać, aż sama do mnie zadzwonisz i zechcesz porozmawiać, ale nie mogłem czekać. Powiedziałem ci ostatnio, że będę tu jeszcze przez kilka dni ale dziś rano Dylan zadzwonił i powiedział, że muszę wracać. Nie chciałem zostawiać cię z niewiedzą dlatego wpadłem tak niezapowiedzianie. – Westchną odchylając się na oparcie fotela. – To chyba jednak nie jest najlepszy moment na rozmowę.

- Wybacz Jace ale tak, nie jestem na razie w stanie rozmawiać z resztą sama nie wiem co chciała bym usłyszeć. Wybacz ale lepiej będzie jeśli przełożymy tę rozmowę.

- Masz rację. Nie wiem kiedy znów tu przyjadę ale bądź pewna, że na pewno do ciebie wpadnę kiedy będę w pobliżu.

-Dziękuję . – Uśmiechnęłam się w jego stronę na co odwzajemnił gest. Pożegnał się, powiedział, że musi już wracać a i tak jest już spóźniony, przeprosił jeszcze raz i po przytuleniu mnie wyszedł z domu.

   Zostałam sama.

   Ogień radośnie tańczył w palenisku, wpatrywałam się w to jak w obrazek, nie mogłam oderwać od tego oczu. Nie wiedziałam ile już tam siedziałam bez ruchu ale nie zwracałam na to uwagi. Dopiero po bardzo długim czasie powieki same zaczęły mi opadać a po chwili usłyszałam tylko odgłos tłuczonego szkła i odpłynęłam.

   Byłam na polanie, choć wydawała się znana byłam tam pierwszy raz. Dookoła same drzewa , była noc, księżyc wysoko na niebie i milion gwiazd dookoła.

   Uwielbiałam ten widok, był taki piękny i relaksujący. Miałam poczucie bezpieczeństwa, zawsze gdy tylko patrzyłam na to piękne zjawisko, miałam wrażenie jakbym była sama na tej planecie, bez żadnego pośpiechu i wysiłku, tylko spokój i czas. Mogłam leżeć tam godzinami.

   Odwróciłam się w prawo słysząc szmer, nic nie mogłam dostrzec po za linią drzew, aż ukazało mi się białe światło. Przybierało na sile z każdą sekundą, aż do tego stopnia, że zasłoniłam oczy. Podniosłam się do siadu i dopiero wtedy spostrzegłam, że mam na sobie tę samą koszulę co ostatnio. Długa ,zwiewna, biała, przypominała suknię ale tym razem różniła się, do kolan była ciemniejsza. Kiedy wzrok przyzwyczaił się do jasności bijącej od tego dziwnego światła rozpoznałam substancję od której tkanina zmieniła swój kolor.

Pełnia KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz