Bawiłam się z małym Leo w ogrodzie. Graliśmy w chowanego lub bawiliśmy się zabawkami. Minęło wiele godzin a Pan Lanniester nadal rozmawiał z kobietą która przybyła do nas rano. Nie wyszedł ani razu z gabinetu. Nie wiedzieliśmy o czym rozmawiają ani jak długo to jeszcze będzie trwać, prawdę mówiąc nic nie wiedzieliśmy.
-Długo jeszcze? Ja naprawdę chcę wiedzieć o co tam chodzi.- Mrukną niezadowolony Jace który od niecałej godziny leżał przy nas na trawie wykręcając kończyny plastikowym figurkom chłopca. Kilka z nich już nawet połamał i ku mojemu zdziwieniu Leo nawet nie płakał z tego powodu a przecież dzieci są bardzo przywiązane do zabawek, choć mając już jedenaście lat, nie jest tak małym dzieckiem na jakie wygląda. Jego wzrost i uroda wskazywała by raczej na nie więcej niż siedem lat.
-Przestań marudzić.- Rzuciłam znużone spojrzenie chłopakowi w końcu ile można tego samego słuchać.
-Moja ciekawska natura zżera mnie od środka.- Jękną rozczłonkowując kolejną zabawkę. Wyrwałam mu ją z rąk chcąc sprawdzić czy uda się ją naprawić, ale nie wydawało się to możliwe. Rzuciłam zabawkę na sporych już rozmiarów stosik stworzony przez Jeca.- Muszą mi coś powiedzieć, ja muszę wiedzieć co się tam dzieje!- Mrukną odwracając się na brzuch i mruczał coś tam jeszcze pod nosem w trawę.
-Nie masz innych zajęć?- Spytałam z nadzieją, że sobie pójdzie. Psuł całą atmosferę zabawy. Leo podniosły się z miejsca naprzeciw i biegiem ruszył do budynku. Popchnęłam Jeca tak by odwrócił się w moją stronę. Wyglądał jak żywy trup, czyżby naprawdę aż tak przeżywał brak informacji? Zaśmiałam się na widok chłopaka żującego źdźbło trawy której koniuszek wystawał mu z ust i zaczęłam zbierać zabawki chłopca. - Pomógł byś mi.- Rzuciłam zerkając na chłopaka który niechętnie podniósł się i pomógł w sprzątaniu.
Ruszyliśmy do domu wyrzucając uprzednio popsute zabawki a następnie chcieliśmy zanieść pozostałe dwa kartony do pokoju chłopca. Zatrzymaliśmy się jednak przy schodach słysząc otwierające się drzwi od gabinetu Alfy. Przyglądaliśmy im się jak kierowali się w naszą stronę. Kobieto lekko się uśmiechała opowiadając coś Alfie który szedł trzymając na rękach dziecko.
-Ciociu Lili!- Odwróciłam się w stronę chłopca który podbiegł do nas i wyją z kartonu jedną zabawkę, uśmiechną się i ruszył biegiem do salonu, zapewne by znów się bawić.
Zerknęłam z powrotem na tamtą dwójkę zauważać, że zatrzymali się kilka kroków przed nami a kobieta patrzyła wprost na mnie z niezrozumiałym dla mnie grymasem na twarzy. Zerknęłam na Jeca który jedynie wzruszył ramionami.
-Ty jesteś Liliana Jons?- Spytała z goryczą.
-Tak.- Odpowiedziałam niepewnie. Widziałam jak oczy kobiety się zaszkliły a ta w jednej chwili znalazła się przy mnie a w następnej poczułam pieczenie na policzku a moja głowa samoistnie odskoczyła w bok.
Dotknęłam obolałego miejsca na co syknęłam z bólu. Spojrzałam na dziewczynę nic nie rozumiejąc, ale nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć czy zrobić została pchnięta na ścianę trzymana przez rękę Jeca na szyi. Alfa natychmiast znalazł się przy chłopaku i kazał uwolnić kobietę.
-Idźcie stąd.- Zerkną na naszą dwójkę a następnie na drobną brązowowłosą kobietę. Odchodząc widziałam tylko jak po jej policzkach płyną łzy i zanosi się płaczem prowadzona przez mężczyznę do salonu.
-Co to miało być?- Spytał oburzony Jace, zarówno uderzeniem dziewczyny jak i rozkazem Alfy.
-Nie mam pojęcia.- Odpowiedziałam szczerze. Nie znam jej więc ona mnie również powinna mnie nie znać, ale czemu jak tak mnie uderzyła, czemu czułam się w jej obecności winna?
~~~~~
Dziewczyna została u nas. Dwa dni później wróciła Sam dlatego też zostałam zwolniona z bycia opiekunką Leo co mnie ucieszyło. Przez dwa dni unikałam Lucindy, co chyba mi się udawało, mimo iż nieraz czułam na sobie jej wzrok, widziałam zaszklone spojrzenie i za każdym razem czułam się winna, co mnie bardzo denerwowało bo nie miałam pojęcia czemu tak się czułam.
Arya miała wrócić po kilku dniach, ale jej wyjazd przedłużył się bo nie mogła niczego znaleźć. Nie miałam treningów a ze względu na pełnie William, Jace i Dylan zniknęli na kilka dni. Ja cały wolny czas spędzałam w bibliotece, chciałam sama poszukać czegoś co pomogło by wytłumaczyć mi czym są te sny.
Często analizowałam drzewo genealogiczne mojej rodziny, rozmyślałam nad tymi wszystkimi osobami. Kim byli, ludźmi, wilkołakami? Jak wyglądali, jacy byli.
Najczęściej jednak zastanawiałam się nad dwoma zdjęciami widniejącymi na kartce. Na zdjęciu mojego ojca i niewidocznej ilustracji jego brata. Zastanawiałam się co się z nim stało.
-Przepraszam?- Drgnęłam wyrwana z własnych myśli. Zamknęłam kolejną książkę w której nie znalazłam żadnych przydatnych informacji i odwróciłam się do osoby która mnie zaskoczyła.
Raczej nie spotkałam się jeszcze by przebywał tu ktokolwiek prócz mnie, dlatego byłam zdziwiona kogoś tu zastać a już na pewno nie pomyślała bym, że tym kimś może być niska brązowowłosa kobieta.
-Tak?- Spytałam niepewnie przygotowując się na kolejny wymierzony w moją stronę policzek, tak na wszelki wypadek.
-Ja... chciała bym z tobą porozmawiać, nie przeszkadzam Ci?- Spytała cichym i miłym dla uch głosem. Wydawała się być zawstydzona, nie patrzyła mi w oczy i nerwowo kręciła pierścionkiem na palcu serdecznym.
-Nie, nie ma problemu.- Zdziwiona odłożyłam książkę na małą stertę pozostałej bezużytecznej literatury i ruchem dłoni wskazałam kobiecie by zajęła miejsce w fotelu przy stole na którym znajdowały się książki. Zajęła miejsce a ja usiadłam w fotelu naprzeciwko.
-Chciałam przeprosić. Za to że cię wtedy uderzyłam... nie miałam prawa.- Zawiesiła wzrok na pierścionku, który, gdy odsłoniła go na chwilę okazał się być obrączką.
-Nic nie szkodzi.- Uśmiechnęłam się lekko chcąc dodać jej trochę otuchy.- Choć nie mam pojęcia za co oberwałam.- Zaśmiałam się lekko, ale jej to nie rozbawiło dostrzegłam za to jak znów ma szkliste oczy.
-Nie wiesz kim jestem, prawda?- Kiwnęłam głową przytakując.- Nazywam się Lucinda.- Wyciągnęła w moją stronę dłoń którą chwyciłam i potrząsnęłam.
-Liliana.
-Nie znasz mnie, ale jest pewna osoba którą obie znamy.- Podniosłą na mnie swój wzrok.- Nazywał się Sam, był synem Jona Lannistera i... I moim mężem.
CZYTASZ
Pełnia Krwi
FantasyZwykła studentka. Lubi czytać, interesuje się bieganiem, pływaniem, poznawaniem nowych rzeczy. Choć zamknięta w sobie i izolująca się od społeczeństwa ma marzenia, chce skończyć studia, zdobyć dobrze płatny zawód, podróżować po świecie. Pragnie poz...