LVII

1.8K 80 2
                                    

   Wpatrywałam się w sufit jak każdej nocy, dziś jest pełnia, zakładam, że William już się przemienił, chciałabym być teraz z nim, pomóc mu, wesprzeć. Zamknęłam oczy a myślami wróciłam do rozmowy sprzed kilkunastu godzin. Dylan ma rację, to niebezpieczne, ale chcę to zrobić, muszę to zrobić.

   Zerwałam się z łóżka i ruszyłam do szafy wyjmując z niej ciepłe i wygodne ubrania, przebrałam się szybko i wybiegłam, najciszej jak potrafiłam, uważając by nie zbudzić domowników, kierując się w stronę lasu, nie znałam dokładnego ich położenia, szczerze, nie wiedziałam, co powinnam zrobić dalej.

   Do głowy wpadł mi jeden pomysł, niedawno na zajęciach z Aryą, uczyłam się zaklęć śledzących, zastanowiłam się więc chwilę przypominając sobie jedno z nich, by następnie skupić całą uwagę na otaczającej mnie przyrodzie, wypowiedziałam zaklęcie. Biały rozbłysk światła zmusił mnie bym na powrót przymknęła oczy, a gdy je znów otworzyłam, przede mną zauważyłam unoszącą się białą kulę.

   Ruszyłam w ślad za nią, w całym lesie panowała martwa cisza, co jeszcze bardziej napawało mnie lękiem, nie przypominam sobie by kiedykolwiek, za dnia, czy też w nocy, było tu tak cicho.

   Zatrzymałam się przed małym budynkiem w środku lasu, a biała świetlista kula rozmyła się w powietrzu. Podobnie jak w lesie, w budynku również panowała cisza, ruszyłam więc do drzwi i najciszej jak mogłam uchyliłam drewnianą powierzchnię uważając by nie wydobył się żaden dźwięk. Rozejrzałam się i po chwili namysłu skierowałam w głąb budynku, do jedynego pomieszczenia z którego wydobywało się światło i dopiero tam wychwyciłam stłumione dźwięki.

   Zakradłam się i rozejrzałam po pomieszczeniu zauważając Dylana, siedzącego na fotelu przy lampie która byłą jedynym źródłem światła, trzymającego w ręce książkę. Z pozycji w jakiej się znajdował mało prawdopodobnym było, by mnie zauważył, dlatego wykorzystałam to i rzuciłam kolejny czar, usypiający, po chwili chłopak zamkną oczy i pogrążył się w głębokim śnie. Po zyskaniu pewności, że nikogo więcej nie ma w pobliżu, wyszłam z ukrycia i weszłam wgłąb pomieszczenia, zobaczyłam wcześniej nie możliwą do zauważenia klapę w podłodze. Zapewne to właśnie tam znajduje się pozostała dwójka.

   Uchyliłam powłokę i zajrzałam w czarną pustkę w której ledwo widoczne, stare i zniszczone schody stanowiły jedyną ścieżkę w dół. Zaczerpnęłam powietrza i znów starając się być najciszej jak potrafię ruszyłam w dół. Dostrzegając kolejny ciemny korytarz ruszyłam w jego głąb.

-Co tu robisz?- Podskoczyłam ze strachu odwracając się w stronę chłopaka.- Jednak postawiłaś na swoim.- Westchną kręcąc z niedowierzaniem głową.

-Nie pozwolisz mi do niego iść, prawda?- Spytałam zawiedziona.

-Czemu miał bym Ci czegokolwiek zabronić? Co prawda Dylan miał trochę racji, nie mniej jednak uważam, że możesz coś zdziałać.

-Dziękuję.-Uśmiechnęłam się wdzięcznie i ruszyłam za chłopakiem. Dotarliśmy do końca korytarza, czyli wielkiego ciemnego pomieszczenia. Od razu zauważyłam chłopaka siedzącego pod ścianą z przykutymi do niej rękami i nogami grubymi łańcuchami. Podniósł głowę gdy tylko nas usłyszał.

-Lilian? Co ty tu robisz?- Spytał zdezorientowany z nutką paniki w głosie.-Jace?

-To mój pomysł.-Odpowiedziałam podchodząc bliżej na co od razu podniósł się z ziemi. Był w samych spodniach, na boso, w ciemnej i zimnej piwnicy.

-Błagam idź z tond, Lili, słyszysz?!- Zatrzymałam się na wprost chłopaka.

-Nigdzie się nie wybieram.- Odparłam pewna swego. Dreszcz przebiegł po kręgosłupie gdy do uszu doszedł dźwięk łamania kości. Chłopak zgiął się w pół i zaczął szybciej oddychać. Niepewnie podeszłam do niego łapiąc w dłonie twarz i unosząc do góry.Chłód przebiegł mnie po całym ciele gdy zauważyłam te lodowato błękitne oczy. Z gardła wydobył się cichy warkot by po chwili runą na ziemię zwijając się z bólu.-William? William!- Upadłam przy nim na kolana chcąc coś zrobić, nie wiedziałam co, ale chciałam jakoś mu pomóc.- William, proszę, musisz sobie poradzić.- Szepnęłam bliska płaczu. Gdy przemiana na chwilę się zatrzymała chłopak z trudem podniósł na nas wzrok, spocony, twarz wykrzywiona w bólu, ledwo łapiąc powietrze, zerkną na mnie, a następnie na Jaca.

-Zabierz ją stąd.- Zaraz po tych słowach na całym ciele zaczęło pojawiać się futro a chłopak zwijając się z bólu na ziemi zaczął krzyczeć. Czułam jak Jace odciąga mnie na bok, ale ja nie mogłam oderwać od blondyna wzroku, póki chłopak nie wyciągną mnie z pomieszczenia a następnie nie wyprowadził z budynki. Wskazał mi drogę a sam ruszył z powrotem do chatki.

   Jak w transie biegłam przed siebie. Najszybciej jak tylko potrafiłam, ale zgubiłam się i zamiast do domu trafiłam na polanę przy jeziorze. Odwróciłam się słysząc warkot za plecami, zerknęłam w tamtą stronę zauważając cztery pary białych ślepi. Serce podskoczyło mi do gardła a strach obezwładnił mnie całą.Pierwszy cios, odrzucił mnie kilka metrów w tył, następny, przeturlałam się po piasku, kolejny, szpony wbite w ramię, skupiłam się, nie mogę pozwolić by tak to się skończyło, nie teraz, nie tu, nie z ich ręki. Czułam jak tracę energię, moc o której do niedawna nie miałam pojęcia zaczęła wyparowywać.

   Nagle cały ciężar zniknął a ja upadłam. Gdy wreszcie zebrałam resztkę sił podniosłam się zauważając kilka metrów dalej dwa potwory i wilka. Potężne zwierze rzuciło się na jednego z nich, ale ten drugi zaatakował go z tyłu przez co był w potrzasku.Skupiłam całą uwagę i wykorzystując resztkę magi rzuciłam zaklęcie dzięki któremu ostatnio pokonałam Cienia. Po chwili rozbłysk światła pozostawił po bestiach tylko popiół. Zmęczona upadłam by następnie przeturlać się na plecy i wpatrywać w niebo. Słyszałam jak wilk zaczął się zbliżać, coraz głośniej powarkując.

   Odwracałam się w stronę skraju lasu skąd wybiegł Jace i kolejny wilk, zapewne Dylan. Gdy tylko pojawili się na polanie William, wilk, ruszył w stronę lasu chcąc ukryć się w gęstwinie a Dylan ruszył za nim.

-Przepraszam Lili, Nie powinienem Ci na to pozwolić.- To było ostatnie co usłyszałam nim straciłam przytomność.

Pełnia KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz