LXII

1.7K 75 2
                                    

   Spytałam na co dziewczyna zerknęła na tą drugą osobę.

-Alex z Dylanem zaprowadzili go do chatki, wszyscy już poszli spać.-Podniosłam się i biorąc głęboki wdech wysunęłam przed siebie dłoń przywołując w pamięci zaklęcie które ostatnio znalazłam w księdze od Ary. Silny podmuch sprawił, że Amber zachwaliła się i upadła na deski a w okuł mnie rozbłysło błękitne światło które po chwili zniknęło. Odczekałam chwilę uważnie lustrując powierzchnię, ale nic nie zauważyłam. Odetchnęłam z ulgą i odwróciłam się z uśmiechem w stronę dziewczyny i jak się okazało, Williama.

-Co to miało być Lili?!

-Nic takiego.- Uśmiechnęłam się do dziewczyny i wyminąwszy tę dwójkę skierowałam się do chatki którą dzieliłam z Sam i Alex. Czyli, to jednak był tylko kolejny dziwny sen?

~~~~~

   Niestety, cała przespana noc, bez koszmarów czy dziwnych snów to dla mnie tylko marzenie, dlatego już po szóstej obudziłam się jak zawsze zlana potem a widok zwęglonego ciała mężczyzny miałam cały czas przed oczami. Podniosłam się z łóżka, przebrałam i wyszłam z chatki. Zaczerpnęłam świeżego powietrza i przeciągnęłam się. Oparłam się na balustradzie przyglądając się widokowi jaki miałam, las i kawałek jeziora, które nadal dawało mi te poczucie zagrożenia, nie mniej jednak, po wieczorze, gdy upewniłam się że mój sen to tylko kolejne nic nieznaczące obrazki strach zelżał, ale nie znikną.

   Po chwili zastanowienia ruszyłam w stronę brzegu, zatrzymałam się na linii wody i ukucnęłam dotykając dłonią wody. Przyjemny chłód jaki tworzyła, uczucie mrowienia w opuszkach. Przyłożyłam całą dłoń do tafli.

   Płynęłam, woda chlapała mi na twarz a krople utrudniały widoczność. Zatrzymałam się rozglądając dookoła. Nagle coś wciągnęło mnie pod powierzchnię.

   Odskoczyłam natychmiast upadając na piasek.

-Lilian?-Odwróciłam się w stronę chłopaka, podszedł bliżej i pomógł mi się podnieść. Otrzepałam się z piasku i uśmiechnęłam w podzięce.- Coś się stało?- Spytał przyglądając mi się.

-Nie,czemu tak sądzisz?- Odwróciłam się i ruszyłam brzegiem na krótki  spacer, chłopak natychmiast ruszył za mną.

-Dziwnie się od wczoraj zachowujesz, jesteś pewna, że wszystko w porządku?

-Tak.-Uśmiechnęłam się do Williama który zrównał ze mną kroku i maszerował przy mnie.

-Amber martwi się o ciebie.- Skrzywiłam się lekko, podejrzewałam że blondynka mogła zacząć się czegoś domyślać.- Nie tylko ona, wszyscy zaczynamy się o Ciebie martwić, wydajesz się jakaś...nieobecna.

-Nieprawda, przesadzacie. Po prostu...- Westchnęłam próbując wymyślić coś sensownego w co mógłby uwierzyć, nie mogłam mu się przyznać, o koszmarach, dziwnych snach i wizjach jakie zaczęłam miewać gdy tu przyjechaliśmy.-...jestem po prostu zmęczona. To wszystko co się dzieje... jest przytłaczające, zaczynam tracić rozum.- Zatrzymałam się zwracając w stronę jeziora. Z tego miejsca rozciągał się piękny widok, słońce między drzewami po przeciwnej stronie jeziora i polana na której znajdował się nasz plac Campingowy.

-Może powinnaś porozmawiać z mamą, wiem, że ostatnio mocno zaczęła Cię cisnąc na treningach.

-Tak zrobię.- Uśmiechnęłam się wdzięcznie do chłopaka.- Czy... mogę o coś spytać?- Zerknęłam na chłopaka niepewnie, zastanowił się chwilę, ale zgodził się.- Czy my się znaliśmy? Przed wojną, zanim trafiłam do Grace?

-Nie wiem.- Od dawna się nad tym zastanawiałam, czy istniała taka szansa. Wczoraj, gdy usłyszałam historię od Grace i Ary jestem prawie pewna, że tak, w końcu mieszkałam w Gardnergon, ale nic nie pamiętam z tamtego okresu.- Czemu o to pytasz?

-Rozmawiałam z Grace, gdy byłam mała mieszkałam w Gardnergon, więc myślałam, że istnieje taka szansa.- Przyznałam siadając na pniu drzewa patrząc na chłopaka i jezioro za jego plecami.

-Jak się nad tym zastanowić, to jest to bardzo możliwe, nasi ojcowie się przyjaźnili, a jeśli tu mieszkałaś, to jest to bardzo prawdopodobne.

-A czy wtedy nie powinniśmy wiedzieć o więzi Mate?- Uśmiechną się biorąc do ręki kilka kamieni którymi rzucał w jezioro.

-To  tak nie dział Lilian. Nawet gdybyśmy się wtedy znali, bylibyśmy za mali by więź się uaktywniła.- Przyglądałam się z zaciekawieniem podczas gdy William puszczał kaczki na wodzie.- Więź Mate jest wyczuwalna dopiero po przejściu przemiany, czyli w wieku tych pięciu czy sześciu lat mogliśmy byś tylko kolegami z piaskownicy.- Skinęłam głową na znak zrozumienia. Podniosłam się z miejsca podchodząc do chłopaka, zatrzymałam jego rękę gdy przygotowywał się do kolejnego rzutu. Złapałam obie dłonie w których trzymał kamienie i posłałam ciepły uśmiech gdy przyglądał mi się z niezrozumieniem.

   Zamknęłam oczy wypowiadając zaklęcie po czym zdjęłam dłoń z rąk chłopaka. Niepewni uchylił zaciśnięte w pięść palce przyglądając się szklanemu wilkowi. Obejrzał figurkę z lekkim uśmiechem.

-Podoba Ci się?- Spytałam przyglądając się chłopakowi.

-Jest piękna. Wiedzmy nie przestają mnie zadziwiać.- Zaśmiał się, zadowolona uśmiechnęłam się i odwracałam z zamiarem powrotu do obozowiska. Chłopak ruszył za mną a po chwili poczułam jak łapie moją dłoń i splata nasze palce. Zerknęłam na spleciona dłonie z uśmiechem a następnie na chłopaka który również na mnie patrzył uśmiechnięty.- Zawsze wam zazdrościłem, jesteście potężne i możecie tworzyć takie cuda.- Wskazał na szklanego wilka. Miał racje, czasem te zdolności są przydatne.

-Szklana figurka to nic w porównaniu z innymi zaklęciami.- Zaśmiałam się przypominając sobie jedno z zaklęć które tworzy barierę, gdy pierwszy raz je zobaczyłam, nie mogłam od niej oderwać wzroku.

-W to nie wątpię. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę świadkiem takich cudów.

-Widziałeś wcześniej magię?- Spytałam zaciekawiona.

-Nie, nie przypominam sobie. Dopiero gdy Cię poznałem i zaczęłaś się uczyć. Muszę się przyznać, że zdarzało nam się z chłopakami was podglądać na lekcjach.- Zaśmialiśmy się będąc już niedaleko drewnianych domków.- Te zaklęcia, robiły wrażenie.

Pełnia KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz