LXX

1.4K 60 12
                                    

   Siedziałam skulona na fotelu w bibliotece a miejsce obok mnie zajmował William. Oboje słuchaliśmy, podobnie jak Dylan i Jace oraz Alex tłumaczeń mojej matki. Widziałam kontem oka jak chłopak coraz zerka w moją stronę.

-Wiele mi zajęło znalezienie czegoś pożytecznego, ale wreszcie mi się udało.- Podała mi jedną z książek otworzonej na tej samej stronie co dzień wcześniej. Na jednej ze stron widniał tekst, zaś na drugiej ilustracja.- Widząca to wiedźma obdarzona wielką mocą. Nie jest jednak jak wszystkie. Jej potęga objawia się w innych zdolnościach niż magia. Niektórzy nazywają je "Szukające czasu".

-No dobra, ale jakieś konkrety.- Spytał Jace ziewając. Było lekko po szóstej rano a wszyscy byli już od dłuższego czasu na nogach ze względu na mnie. Arya zgromiła go spojrzeniem po czym zaczęła przeszukiwać kolejne księgi.

-Nie wiele jest na ich temat, nie ma też żadnych "konkretów". Ostatnia Widząca o jakiej słyszano żyła prawie trzy tysiące lat temu. Większość z zapisów na ich temat zaginęła lub została ziszczona a ocalałe nie nadając się do odczytania, jedyne informacje jakie posiadamy to te przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie. Z czasem istnienie Widzących stało się mitem i zapomniano o nich.- Westchnęła.

-Czemu mam te sny?- Spytałam odzywając się po raz pierwszy.

-To właśnie moc Widzących. Nie władają taką magią jak ja czy ty. Ich jedynymi zdolnościami a zarazem najpotężniejszymi ze wszystkich istniejących było odkrywanie wydarzeń. Przeszłości, teraźniejszości a nielicznym przyszłości.

-Lili nie może być Widzącą.- Wtrąciła Alex która jako jedyna zdawała się dobrze bawić, jakby słuchała świetnej historyjki.- Sama powiedziałaś, że one nie miały mocy, Lili włada magią więc to chyba niemożliwe.

-Też tak na początku myślałam, dlatego kopałam głębiej. - Wskazała na ilustrację w książce którą trzymałam.- To obraz Bogini. Snorta to bogini mądrości i sprawiedliwości oraz matka wszystkich wiedźm. Ona nauczyła ludzi magi.- Przyjrzałam się ilustracji która przedstawiała kobietę stojącą na skale a do okuła jej głowy unosiły się trzy znaki żywiołów. Płomień, kropla i wiatr. Zapewne głaz pod jej stopami symbolizował ziemię.- Siedem jej uczennic, kapłanki były strażniczkami. Strzegły by wiedza którą posiadły od bogini nie trafiła do ludzi którzy wykorzystali by ja do krzywdy bliźnich.

-Ale jak znam życie coś spieprzyły.- Wtrącił Jace wrzucając do ust winogrono. Skąd on je tu wziął?

-Tak. Ale to nie jest istotne. Spójrz na jej oczy.- Zrobiłam co kazała kobieta. Dopiero po dokładnym przyjrzeniu się tak małej i niewyraźniej ilustracji mogłam zauważyć, że naprawdę coś się nie zgadzało z oczami.

-Wyglądają jak by świeciły.- Powiedziałam na co kobieta przytaknęła.

-Jest wiele legend, ale żadna z nich nie wyjaśnia tego zjawiska. Dopiero gdy znalazłam stare nordyckie legendy i mity znalazłam coś co mogło by to tłumaczyć.- Wskazał na tekst na lewo od ilustracji, ten sam język którego nie znam.- Ciężko to zrozumieć, ale z tekstu wynika, że Snotra zawdzięczała mądrość i sprawiedliwość mocy Widzenia.

-Czyli wcale nie byłą taka mądra. - Burkną Jace wpychając do ust ciastka. Czekaj, co?! Skąd ona je... nie ważne.

-Co?- Spytała Arya.- Nie, nie o to chodzi. Oczywiście, że była mądra w końcu to Bogini mądrości. Jeśli ktoś nie grzeszy rozumem to tylko ty i nie warz mi się jeść w bibliotece!-  Uniosła się i wyrwała z ręki chłopaka ciastko które zamierzał ugryźć. - Wracając do tematu. Trzysta lat później gdy magia stała się dość powszechna pierwszy raz usłyszano o kobiecie która widziała zdarzenia z sprzed setek lat.

-Czemu więc od tak dawna nie było nikogo z tą mocą?- Spytałam, lekcje historii były zbyteczne jeśli nie mogę dowiedzieć się czegoś co naprawdę mnie interesuje.

-Najwidoczniej nikt nie był godny, ani wystarczająco silny by posiąść boską moc.- Wzruszyła niedbale ramionami. - Mówiłaś, że widzisz coś zanim do tego dojdzie. Czy śnią Ci się TYLKO zdarzenia które się nie wydarzyły?

-Tak mi się wydaje.- Zastanowiłam się chwilę, ale tak właśnie było.

-To...- Kobieta oparła się o regał z książkami w skupieniu nad czymś intensywnie myśląc.- Jak daleką przyszłość widzisz?- Pomyślałam chwilę przypominając sobie wszystkie sny jakie miałam. Również ten z dzisiejszego wieczora. A co jeśli i on miał się spełnić w niedalekiej przyszłości?!

-Miałam sen o poznaniu Williama, kilka miesięcy wcześniej.

-Miesięcy?!- Przez chwilę jej głos wręcz zapiszczał. Przytaknęłam a kobieta natychmiast zerwała się z miejsca przerzucając kartki książek. Trwało to dłuższą chwilę, może minuty, a nawet godziny. Sam już nie wiedziałam. Byłam zbyt zmęczona i znudzona obserwowaniem jak to robi.- Jesteś tego pewna?- Drgnęłam wyrywając się z odrętwienia po czym przytaknęłam.- To.. to wręcz nie możliwe.

-Co, znalazła coś?- Spytał niby szeptem Jace który obudził się z powodu klepnięcia w ramię przez Alex. Ten chłopak w niczym mnie już nie zdziwi, ale kiedy on zdążył zasnąć?

-Widzące miewały wizje przeszłości i teraźniejszości. Rzadkością było by któraś z nich widziała przyszłość. Gdy którejś się to udawało były to minuty, godziny a niekiedy dni, ale nawet ich moc była za słaba by widzieć dalej.

-Więc... Nie jestem tylko spaczoną Widzącą posiadającą magię, do tego jeszcze jestem wróżbitką na doładowaniu?- Spytałam próbując jakoś to poukładać w głowie, choć z każdą chwilą rozumiałam coraz mniej i coraz bardziej żałowałam, że chciałam poznać prawdę.

-Chyba można to tak nazwać.- Zaśmiała się.

-Super!- Krzykną zadowolony Jace.- Ale nie chciałaś mi powiedzieć czy wygram w lotka.- Dodał mniej zadowolony.- Zdrajca.

-To nie jej wina.- Arya przyłożyła jedną z książek chłopakowi.- Wizje w snach nie są zależne od niej. Czytałam, że kilku z Widzących dało się w małym stopniu kontrolować wizje, ale nie jest to potwierdzone. Nie mają jednak wpływu na to co zobaczą, ale na pewno ta moc nie służy do zapewnienia Ci wygranej. Lili...- Zwróciła się do mnie w jednej chwili poważniejąc.- ...twoje wizje będą przybierać na sile. Będą intensywniejsze, częstsze a nawet może dość do tego, że będą napływać w ogromnej ilości.

-Co to dla niej znaczy?- Spytał dotąd milczący William. Widziałam wahanie w oczach kobiety, ale ja domyślałam się czego nie chciała powiedzieć.

-Widzące miały krótkie życie.- Powiedziała patrząc na mnie ze smutkiem.- Dar był również ich przekleństwem a moc która miała je chronić doprowadzały je do szaleństwa. Zbyt wiele obrazów, dźwięków, emocji sprawiały, że nie potrafiły wytrzymać. Boska moc nigdy nie powinna trafić do ludzi. Żaden człowiek nie jest wystarczająco silny by okiełznać ten dar.

-Chcesz przez to powiedzieć, że Liliana zginie, przez te sny!- Uniósł głos.

-Nie wiem tego. Nie jestem w stanie przewidzieć co się z nią stanie, nawet z moją wiedzą. Mówię tylko to czego się dowiedziałam.- Odparła z żalem.  Podniosłam spojrzenie na matkę która patrzyła na mnie ze smutkiem, podobnie jak Jace, Alex a nawet Dylan. Tylko William odwrócił ode mnie swój wzrok. Zaciskał mocno pięści i szczękę.

-Hey, jest dobrze.- Uśmiechnęłam się lekko łapiąc chłopaka za dłoń która rozluźniła się pod moim dotykiem.

-Dobrze? Nic nie jest dobrze.- Odparł z goryczą w głosie.

-Nie masz się czym martwić, poradzę sobie.- Nie jestem pewna kogo bardziej próbuje przekonać. Siebie czy ich wszystkich. -Jeśli w ten sposób mogę was chronić, niech będzie.- Uśmiechnęłam się kierując spojrzenie na pozostałych, tylko Jace odwzajemnił mój gest po czym podniósł się z miejsca podchodząc do mnie i mocno uścisną.

Pełnia KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz