XV

4.4K 172 5
                                    

   Dalej staliśmy w kuchni patrząc na siebie.

-Nic mi nie mówił, znaczy coś bredził, ale i tak nic z tego nie zrozumiałam.

-Prędzej czy później i tak musiał bym Ci powiedzieć. - Chłopak westchną przymykając swoje, piękne, oczy. Wysuną dłoń z mojego uścisku lekko się odsuwając. - Co pamiętasz z nocy w której się poznaliśmy?- Zastanowiłam się chwilę znając dwie wersje wydarzeń, moja i ta którą opowiedzieli Amber.

-Urywki od pewnego czasu, ale coś kojarzę. Byłyśmy z Amber na imprezie, szukałam jej, rozmawiałyśmy. - Zatrzymała się upewniając się czy oby na pewno dobrze pamiętam bo głupi było mi wypowiedzieć te słowa.- Zaatakował nas Wilk, i tu mam Urywki. Pamiętam jedynie jak na mnie skoczył.. Nie to głupie. - Zaśmiałam się kiwając rozbawiona głową.

-Nie mów dalej.- Spojrzałam na chłopaka który w przeciwieństwie do mnie zachowywał cały czas powagę a był wręcz spięty. Po zastanowieniu się jak najlepiej to powiedzieć nic nie wymyśliłam więc palnęłam jak leci.

-Potem pamiętam jedynie dźwięki jakby coś się łamało i w tedy zobaczyłam ciebie. - Odwróciłam się zażenowana czując jak się czerwienię. Chłopak mrukną dając mi znak bym kontynuowała. - Leżałeś na mnie, nie to na prawdę głupie. - Chciałam wyjść z pomieszczenia ale chłopak przyciągną mnie z powrotem ma miejsce zatrzaskując między blatem a swoim ciałem, wręcz czułam na twarzy jego oddech, ciepło wytwarzane przez jego skórę, czułam jego zapach, tak dziwy, obcy ale znany, piękny, pobudzający. Bez sensu.

-Mów. - Podniosłam wzrok do góry napotykają jego oczy. Był poważny, bardzo poważny i spięty. Przełknęłam ślinę i zawstydzona mówiłam dalej. Nie wiedziałam czy po uderzeniu mój mózg wytworzył alternatywna wersję zdarzeń choć nie wiem czemu jeśli by tak było jest ona dosyć nieprzyzwoita. - Świeciły co się oczy, wyglądałeś jakbyś cierpiał ale za razem byłeś mega szczęśliwy nawet nie wiem jak to nazwać. Dylan mnie od ciebie zabrał. Jace zawiózł Amber do akademika a ty chciałeś ze mną porozmawiać. Potem pamiętam tylko jak chciałam stamtąd iść a potem nic. Dopiero następny dzien.- Chłopak wpatrywał się we mnie intensywnie. Nie czułam się w tym położeniu komfortowo, tak jak przez cały wieczór. Chłopak był bardzo blisko, zbyt blisko wręcz stykaliśmy się czołami. Chciałam jakoś to przerwać. Złapałam za dłoń w której prze ułożenie na blacie kawałki wbiły się jeszcze głębiej. Chłopak podążał wzrokiem za moimi poczynaniami.

-Choć ze mną. - Poprowadził chłopaka do łazienki, nieprotestowa, w ogóle się nie odezwał. Dopiero w pomieszczeniu puściła jego dłoń szukając pęsety, gazika i wody utlenionej.

-Co robisz? - Spytał widząc jak próbuje ściągnąć waciki z górnej pułki. Podskoczyłam lekko łapiąc za pudełko. Nie byłam niska, wręcz przeciwnie ale Grace była jeszcze wyższa ode mnie a to jej łazienka i wszystko ustawione jest z odpowiednią wysokość dla mnie.

-Trzeba to wyjąć, inaczej wda się zakażenie.

-Nic mi nie będzie. - Chłopak odwrócił się z zamiarem wyjścia, złapałam go za bark szarpać lekko by spojrzał w moją stronę.

-Nie rozumiem tego wszystkiego, jak rany zniknęły, czemu nie ma śladów ale mam to gdzieś, jeszcze trochę a wciśniesz te odłamki w mięsień, musisz je wyjąć. - Widząc wahanie chłopaka chwyciłam delikatnie i powoli za jego dłoń. Odwrócił się w moją stronę a widząc, że jednak nie ucieknie złapałam za pęsetę i delikatnie zaczekam wyjmować szkło. Czułam na sobie jego wzrok, znowu.

   Po wyjęciu odłamków chwyciłam wcześniej zamoczony w wodzie wacik i delikatnie obmyłam jego dłoń która na nowo lekko ubrudziła się krwią. Zaprzestałam ruchów widząc, że w miejscu gdzie jeszcze niedawno tkwiły kawałki nie było żadnego śladu.

-To co powiedziałaś, wszystko jest prawda. - Przeniosłam wzrok na Williama, mówił ściszonym głosem jakby mając nadzieję, że nie usłyszę ale na tyle głośno by mi się to udało. - Na początku miałem nadzieję, że historyjka wciśnięta twojej przyjaciółce będzie i dla ciebie bardziej prawdopodobna. Ale nie mogę kłamać, że to co pamiętasz nie miało miejsca. Wszystko co powiedziałaś jest prawda. To, że zaatakował was Wilk, że ja cię zaatakowałem.- Choć pamiętała to, usłyszenia potwierdzenia tak absurdalnych rzeczy byłam skołowana, i zdezorientowana ale i szczęśliwa, że to jednak nie moja wyobraźnia wykreowała sobie taki przebieg zdarzeń. - Przepraszam cię za to. Naprawdę, nie chciałem cię skrzywdzić. - Chłopak położył wolna dłoń na moim policzku delikatnie gładząc go kciukiem, czułam, że jego dłonie drżą. Nabrał więcej powietrza do płuc. - Nie jestem człowiekiem. -Spojrzałam w jego szaro niebieskie oczy. Były naprawdę piękne. - Nie potrafię Ci jeszcze tego wytłumaczyć, tego co stało się w lesie czy tego kim jestem ale mogę... Muszę Ci powiedział kilka bardzo ważnych rzeczy.- Przytaknęłam tylko skinieniem dając mu znak że może mówić dalej. - Ja.. Jestem inny niż ludzie. Ten Wilk, to na prawdę byłem ja. - Cofnęłam się lekko. - Nie musisz się mnie bać Liliana. - Przysuną się do mnie natychmiast jakby z paniką. Naprawdę pomyślał, że się go boję?- Nie skrzywdzę cię, naprawdę.

-Wiem o tym. Nie boję się, po prostu jest to tak irracjonalne, że sama nie wiem. - Po chwili ciszy chłopak wyprowadził mnie z łazienki, zajęliśmy miejsce na sofie. Dalej trzymała go za rękę, a jego drugą dłoń teraz znajdywała się na moim kolanie. Siedzieliśmy naprzeciw siebie bokiem opierając się o oparcie. Byłam zmęczona, tyle wydarzeń miało dziś miejsce, byłam zmęczona po pracy było późno i jeszcze dochodziło do tego przetwarzanie wszystkich informacji. Byłam na skraju.

-Nie różnimy się zbytnio od ludzi, choć jesteśmy bardziej rozwinięci pod wieloma względami takimi jak wytrzymałość fizyczna, wyczulone zmysły. Jesteśmy bardziej wrażliwi na bodźce z otoczenia, wibracje powietrza. Mamy też dziwne umiejętności, dwie z nich widziałaś. Potrafimy się zmieniać w wilki, tak jak miało to miejsce ostatnio oraz to. - Podniósł do góry dłoń z której wyjęłam szkół. - Możemy się regenerować w bardzo szybkim tempie.

Pełnia KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz