V

7K 209 16
                                    

Padłam zmęczona na łóżko. Nareszcie weekend. Podniosłam głowę, słysząc otwierające się drzwi do pokoju. Uśmiechnięta, mała blondyneczka pomachała mi na powitanie, taka radosna i miła, że aż grzechem byłoby nie odpowiedzieć uśmiechem.

-Jak zaliczenia? Widzę, że zmęczona. - Zaśmiała się, kładąc torbę z przyborami na podłodze i przysiadła na brzegu mojego łózka. Podniosłam się do siadu, zrównując się mniej więcej z Amber.

-W porządku, obejdzie się bez poprawek. - Uśmiechnęłam się, na co dziewczyna szturchnęła mnie barkiem.

-Ty i poprawka. Dobre sobie.

-Jedną przecież mam.

-Proszę Cię, każdy normalny student ma kilka poprawek w roku, nie tak jak ty.- Zaśmiała się.

Nie lubiłam, gdy ktoś nazywał mnie kujonką, bo nigdy nią nie byłam. Nie uczyłam się zbytnio, ale miałam dobra a wręcz świetną pamięć i szybko przyswajałam różne wiadomości. Bardzo szybko czytałam i zapamiętywałam informacje, do takiego stopnia, że w czwartej klasie byłam przy programie z liceum z większości przedmiotów.

Niestety historia to moja słabość. Nigdy sobie z nią nie radziłam i choć mam dobrą pamięć te wszystkie daty, lata epok, bitwy, zakres lat poetów czy innych takich, były nie do zapamiętania. Nie mam pojęcia czemu. Mogłam ślęczeć nad jedną datą godzinami a po chwili i tak się ulatniała z mojej pamięci. Dlatego też dałam sobie spokój ze zmuszaniem się do nauki tego przedmiotu.

-To wcale nie tak. Wiesz dobrze, że nie ślęczę cały czas nad książkami.

-Wiem, co nie znaczy, że nie wychylasz nosa poza uczelnie i pokój. Życie nie polega tylko na szkole i czytaniu tych stosów książek, które na pewno znasz już na pamięć.

-Ej! Od moich książek, to ty trzymaj się z dala. Nie mam ich tak dużo.- Dziewczyna podeszła do biurka zaraz obok mojego łózka, po czym otworzyła drzwiczki i szufladę.

-Jeden. - Podeszła do półki nad łóżkiem. - Dwa. - Ustała na krześle przy szafie sięgając po stojący na niej wielki karton. - Trzy!- Pociągnęła za pudełko, o mało nie spadając z nim z krzesła. - Twierdzisz, że to mało. Masz całe biurko i szafkę nimi zawalone. Na dodatek ten wielki karton na szafie a z tego, co kojarzę, to w domu jest tego jeszcze więcej. Ile kartonów ostatnio naliczyłaś.-Odchrząknęłam zakłopotana, drapiąc się po karku.

-13. - Odpowiedziałam.

-Zabawne, kojarzę, że wspominałaś coś o 17. - Przewróciła oczami, wstając z łóżka i odłożyłam karton na miejsce. Bałam się, że jeśli zrobi to Amber, ucierpią na tym moje książki, jak i sama dziewczyna, która prawdopodobnie załamałaby się pod takim ciężarem.

-Może mi się pomyliło.

-Pomyliło? Ty masz tego setki. Ja już nawet nie pytam o tytuły, bo zapewne pamiętasz wszystkie. Trudno, zbieraj się.

-Co? Po co?

-Idziemy na imprezę.

-Nigdzie nie idę. -Mruknęłam z niezadowoleniem na samo wspomnienie. Wyjścia z dziewczyną zawsze wyglądały tak samo. Idziemy razem, trochę wypijemy, czasem potańczę razem z nią, a gdy Amber jest pijana, na tyle by imprezowanie uderzyło jej do głowy, co chwila znika mi z oczu. Muszę jej wtedy pilnować, znosić marudzenia, żale, a potem zaciągnąć ją z powrotem, do łóżka.

-Mam Cię zmusić siłą.

-Ty? Proszę cię, co taka kruszynka może mi zrobić.- Zaśmiałam się cicho. Dziewczyna miała zawziętą minę, zastanawiając się nad czymś, aż na jej usta wpełzł cwany uśmieszek. To nie wróżyło nic dobrego.

-Pamiętasz może, jak ostatnio pokazałaś mi swoją ulubioną książkę. Jeden z pierwszych egzemplarzy, pisana ręcznie, nie z drukarni. Mówiłaś, że od kogo ją masz? - Spytała, udając słodki głosik.

-Dostałam ją od Grace, na 8 urodziny. Czemu pytasz?

-A tak przypomniałam sobie, że mi ją pożyczyłaś. - Uśmiechnęła się niewinnie.- Pomyślałam, że nie chcesz, żeby coś jej się stało. - Blondynka odwróciła się do mnie tyłem, otworzyła szafę i wrzucała z niej jakieś ubrania.

Dobrze wiedziała, że już wygrała. Poddałabym się każdej torturze byle by ta książka była w nienaruszonym stanie. W końcu to jedna z pierwszych ręcznie pisanych kopii i to ją przeczytałam jako pierwszą. Wtedy też zakochałam się w czytaniu, był to mój najcenniejszy prezent od Grace. Dziewczyna doskonale znała sztuczki, jakich musi użyć, by coś na mnie wymusić.

-To gdzie idziemy. - Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko rzuciła we mnie wybranymi ubraniami, po czym sama poszła do łazienki się przebrać. Westchnęłam, zdejmując z siebie bluzkę i spodnie zmieniając je na sukienkę. Wyjęłam jeszcze złote sandałki i naszyjnik nakładając je. Rozpuściłam włosy i gotowa czekałam na blondyneczkę.



Pełnia KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz