XXXIX

2.7K 106 7
                                    


   Dwa tygodnie, pomagałam mamie w kawiarni, nadrabiałyśmy zaległości powstałe w ostatnim czasie przez zarówno moje jak i jej zaniedbanie pracy. Tak spędzałyśmy większość czasu, przez co nie miałam możliwości na coś innego. Nadrabiałyśmy kilka ostatnich tygodni.Z Amber się nie widziałam, po tym wszystkim pojechała na wieś, do rodziców jej ojca gdzie jest po dziś dzień.

   Rozmawiałam z nią kilka razy przez telefon, powiedziała mi, że chłopcy następnego dnia wrócili do domu co lekko mnie zadowoliło. Zasmucało mnie jednak to, że Grace za kilka dni znów będzie musiała wyjechać na jakiś kurs czy coś takiego i wróci dopiero po weekendzie co za tym idzie, kolejnych pięć dni bez niej.

   Byłam z niej dumna mimo to.

-Lilian,chciała byś może choć trochę spędzić te wakacje, jak wakacje?- Podniosłam wzrok znad papierów mrużąc oczy.

-Miałam Ci pomóc z tym wszy...

-Tak, wiem.- Przerwała mi w pół zdania wstając z za biurka i podeszła wyjmując z moich dłoni dokumenty które przeglądałam i odłożyła na stoliku obok. Usiadła obok łapiąc mnie za dłonie splatając ze swoimi palcami, spojrzałam na kobietę z rezerwą. - Po prostu, nie pamiętam kiedy ostatnio spędziłyśmy wakacie tak jak powinny wyglądać.- Zamyśliłam się na chwilę chcąc sobie przypomnieć,ale na marne, zdaje się, że było to tak dawno, że już tego nie pamiętam, może w szkole średniej, albo jeszcze wcześniej. - Co powierz na wyjazd, tylko my dwie i tydzień nad morzem.

-Brzmi świetnie, ale co z kawiarnią?- Uśmiechnęłam się do kobiety ciepło, bardzo spodobał mi się pomysł z wakacjami.

-Oto się nie martw, wszystko prawie zrobiłaś kiedy mnie nie było za co dziękuje, ja spędziłabym przy tym miesiące a tobie zajęło to kilka dni, jesteś wspaniała.- Przytuliła mnie całując w czoło.-Załatwię wszystko i za tydzień o tej porze będziemy wylegiwać się na plaży.

-Za tydzień, a co z twoim kursem?

-Ten jeden raz sobie odpuszczę.- Mrugnęła do mnie wstając z miejsca i ruszyła do wyjścia. - Szykuj się na najlepsze wakacje roku.

~~~~~

   Tydzień miną bardzo szybko i właśnie leżałam w hamaku nad brzegiem morza a obok na leżaku znajdowała się Grace. Osobiście nie przepadam za czymś takim jak leżenie plackiem i opalaniu się, ale z drugiej strony było to bardzo odprężające, dlatego w ciszy, z lekkim powiewem morskiej bryzy i z wspaniałą osobą u boku odpoczywałam czytając książkę.

-Idziemy popływać.- Podniosłam wzrok znad lektury zerkając na Grace z opuszczonymi w dół okularami przeciwsłonecznymi. Przeniosłam wzrok na wodę a przed oczami pojawiły się ostatnie wydarzenia.

-Ja nie mam ochoty, może kiedy indziej.- Uśmiechnęłam się powracając do czytania. Widziałam jak kobita podnosi się z miejsca i rusza w kierunku morza.

   Wertowałam kolejne strony tak bardzo pochłonięta przez lekturę, iż nie zauważyłam jak miejsce Grace zajmuje ktoś inny a już na pewno nie to, że mi się przygląda.

-Ciekawa lektura?- Ciepły głos chłopaka z nutą rozbawienia wyrwał mnie z skupienia na tekście. Mruknęłam na tak nie odwracając wzroku od liter. - Musi być naprawdę interesująca skoro mnie ignorujesz, o czym jest?

-O chłopaku który jest bardzo bezczelny i nie umie uszanować braku atencji bardzo zajętej dziewczyny, coś jeszcze?- Mruknęłam pod nosem, ale w pełni świadoma, że słyszy każde słowo. Zaśmiał się melodyjnie co było odwrotnym skutkiem niż ten jaki chciałam osiągnąć.

-Wybacz,nie chciałem cię urazić, jestem Ryder. -Westchnęłam i podniosłam wzrok na wysuniętą w moją stronę dłoń. Odwróciłam się siadając przodem do chłopaka i spojrzałam na niego. W momencie gdy spojrzałam mu w oczy rozbłysły na niebiesko, było podobnie jak na ognisku, dziwne uczucie, jarzące się oczy, te miały tylko inną barwę, choć o wiele ciemniejsze, mogłam porównać je do oczu Williama.

   Jego miały bardzo jasny i zimny odcień niebieskiego a w odpowiednim świetle powieszałabym, że nawet białe, ale jego oczy były piękne. Choć na początku lekko się ich wystraszyłam, to z każdym kolejnym razem gdy je widziałam strach zmieniał się w zdumienie. Były piękne.

-Lilian.-Oszołomiona podałam dłoń chłopakowi który gdy tylko na mnie spojrzał był lekko zmieszany, ale po chwili wahania zastąpił wymuszony uśmiech.

-Co robisz tu sama i dalej czekam na odpowiedz o książce.- Zaśmiał się lekko poddenerwowany.

-Nie jestem sama a książka, sama jeszcze nie wiem, niedawno zaczęłam więc za dużo nie mogę powiedzieć.

-Ciekawa?

-Bardzo,jak lubisz takie książki.

-Jaki gatunek.

-Legendy, baśnie i mity.

-Czyli nie dla mnie, szukasz w niej coś konkretnego?

-Chyba tak.- Wpatrywałam się w brązowe tęczówki które jeszcze niedawno mieniły się granatem. Jest jednym z nich? Spytałam sama siebie próbując dostrzec coś więcej co by potwierdziło moje przypuszczenia, ale co? Nie wiedziałam jak inaczej można rozpoznać Zmiennego. -Muszę już iść.- Wstałam z miejsca łapiąc za torebkę Grace i skierowałam się w jej stronę,widziałam jak chłopak z lekkim dystansem idzie za mną. - Mamo,wzięłam twoje rzeczy, wracam do hotelu.

-Coś się stało? - Spytała z troską przyglądając mi się.- Iść z tobą?

-Nie trzeba, wszystko gra, tylko źle się poczułam.- Uśmiechałam się,nie do końca było to kłamstwo. Ruszyłam w obrammy kierunku czując jak chłopak podąża w ślad za mną.

-Hey,poczekaj.- Podbiegł łapiąc mnie za ramie które od razu wyrwałam z uścisku i odsunęłam od niego.- Powiedziałem coś nie tak?-Spytał z dezorientacją.

-Nie, po prostu źle się czuję, wybacz.

-Poczekaj,muszę wiedzieć. - Znów złapał mnie za ramie odwracając w swoją stronę gdy chciałam odejść. - Jesteś Zmiennym? - Spytał ściszonym głosem.

-Kim?Co, nie.- Zaśmiałam się nerwowo udając, że nie mam pojęcia co ma na myśli.

-Wiesz co to znaczy, inaczej byś tak nie zareagowała na widok moich oczu. Jesteś jedną z nas, skąd pochodzisz, czemu tu jesteś?

-Nie wiem co masz na myśli. - Odwróciłam się i odeszłam, ale chłopak zaraz zrównała się ze mną, westchnęłam wiedząc, że nie odpuści. - Jestem człowiekiem.

-Więc skąd o nas wiesz?

-Mate.- Pokiwał głową ze zrozumieniem. - Jestem z Werrond, to na wschód od stolicy.

-Łał, kawał drogi, co tu robisz?- Ciekawski, można by go porównać do Jaca, tak samo nachalny i wścibski.

-Jestem na wakacjach.

-Fajnie, ja tu mieszkam, razem z moim plemieniem, ale czekaj, jesteś ze wschodu, tam jest jakaś wataha? Nie wiedzieliśmy, że znajdujemy się tak blisko pobratymców.

-Tak, jest z tego co mi wiadomo to chyba nie powinniście o sobie wiedzieć.

-Niby tak, ale na pewno fajnie by było poznać kogoś takiego jak ja, ale z poza rodziny.-Zaśmiał się odprowadzając mnie po same drzwi pokoju hotelowego. - Skoro źle się czujesz nie powinienem Ci już przeszkadzać. -Odwrócił się z zamiarem odejścia ale po chwili wahania na powrót ustał na wprost mnie.- Wiem, że głupio jest tako to pytać, ale czy nie miała byś ochoty jeszcze się spotkać.wierz mi, ciężko jest tu znaleźć kogoś podobnego do nas nie będąc z nim spokrewnionym.- Zaśmiał się pocierając lewą stronę żuchwy.

-Jasne, czemu nie, też chciała bym cię lepiej poznać.- Uśmiechnęłam się i po pożegnaniu z Ryderem ruszyłam od razu do swojego pokoju a następnie rzuciłam się do ciepłego łóżeczka. Ostatnio praca nad regulacją temperatury mojego ciała nawala, po całym dniu spędzonym wygrzewając się na słońcu czułam się jak w słanie a teraz, gwałtownie cała zaczęłam drżeć z zimna jakbym spędziła kilka godzin na mrozie.

Pełnia KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz