Tak jak było to zapowiedziane, równo o siedemnastej, ja, William, Sam, Alex Jace i Mary byliśmy na miejscu gdzie miała odbyć się nasza weekendowa impreza. Amber z Luckiem mieli do nas niedługo dołączyć w końcu jako jedyni z nas mieli zajęcia na uczelni, Dylan już z samego rana zaoferował się, że po nich pojedzie, chyba bardzo stęsknił się za blondynką przez ten tydzień.
-My zajmujemy pierwszy domek!- Zerknęłam na Jeca który biegiem ruszył w wspomnianym kierunku. Trochę inaczej wyobrażałam sobie camping, coś bardziej jak nocka w namiotach lub nawet i nie, w końcu było już dość ciepło, okazało się jednak, że zamiast tego mamy do dyspozycji cztery dwuosobowe drewniane domki.
-Jace i tak będziesz spał przy ognisku zalany jak co roku!- Krzyknęła za chłopakiem Alex na co ten wystawił w jej stronę środkowy palec wchodząc do chatki. Wraz z Sam i Alex zaniosłyśmy rzeczy do domku obok. Jace dobrał nas do poszczególnych domków. On dzielić ma domek z Mary, jeden jest dla Amber i Dylana, choć mam wrażenie, że dziewczyna jeszcze o tym nie wie, William wraz z Luckiem, ze względu że chłopak jako jedyny nie zna nikogo poza naszą piątką, oraz nasza trójka, Alex, Sam i ja. Co będzie lekko problematyczne, w końcu to dwu osobowe chatki, ale damy siebie radę.
-Za piętnaście minut zbiórka przy ognisku, stroje kąpielowe obowiązkowe!- Nie sposób było nie usłyszeć krzyku Jaca.
-Piętnaście, nie sądziłam, że tak krótko wam to zajmuje!- Młodsza siostra Williama odkrzyknęła chłopakowi z przekąsem i kpiną na co oberwała od Sam kuksańca w bok po czym obie się zaśmiały. Tak, zdecydowanie bardzie przypomina ona rodzinę Jaca. Tak jak powiedział chłopak, po piętnastu minutach wszyscy byli już gotowi i czekali przy miejscu gdzie zapewne wieczorem będzie palić się ognisko. Ruszyliśmy w stronę wody nieopodal, a wśród drzew odbijały się radosne krzyki i rozmowy naszej grupki. Wszyscy z entuzjazmem weszli do wody, chlapiąc na siebie nawzajem, czy też ganiając się w wodzie, ja jednak zatrzymałam się na linii wody, która delikatnie obmywała mi stopy, była zaskakująco ciepła.
-Lili, choć do nas!- Zerknęłam na chłopaka który podtapiany przez swoja dziewczynę z uśmiechem machał w moją stronę. Przeleciałam wzrokiem między twarzami wszystkich w wodzie, wydawali się świetnie bawić, ale nie wiem czemu, ja czułam niepokój, jakaś dziwna siła powstrzymywał mnie przed wejściem do wody. Uśmiechnęłam się w stronę chłopaka.
-Ja dziś zrezygnuję z pływania.- Zerknęłam w stronę blondyna który również na mnie patrzył, puki siostra nie skoczyła mu na plecy przez co oboje wylądowali zanurzeni w wodzie. Odwróciłam się i ruszyłam na mały pomost niedaleko miejsca gdzie pozostali świetnie się bawili, nie spuszczałam wzroku z tafli jakbym chciała coś dostrzec, ale sama nie wiedziałam dokładnie co to miało by być.
Przyglądałam się gdy pozostali świetnie się bawili, nawet William wydawał się być weselszy niż zazwyczaj, jakby takie oderwanie się od codzienności stworzyło innego człowieka, nie był tak przygnębiony i spięty jak zawsze i cieszył się, nawet mimo obecności Sam. Po kilku minutach dostrzegłam czarny samochód który zatrzymał się przy domkach, a z niego po chwili wybiegła mała blondynka która biegiem ruszyła do pozostałych zdejmując po drodze spodenki i bluzkę. Zaśmiałam się cicho, czyli Dylan uprzedził jak ma się ubrać. Zaraz za nią z pojazdu wysiadła pozostała dwójka, wyjęli bagaże i zanieśli do domków, by po chwili przebrani w stroje ruszyć do wody. Ja nadal wszystkich obserwowałam. Po przywitaniu Amber zaczęła się rozglądać aż Jace nie wskazał na mnie na co dziewczyna uśmiechnęła się i pomachała w moją stronę.
-Lil,chodź do nas!- Zaprzeczyłam, Mary powiedziała coś do dziewczyny na co ta zmarszczyła brwi, domyślam się, że powtórzyła jej to co kilka minut wcześniej odpowiedziałam na zaproszenie Jeca. Lekko zaciekawił mnie jeden drobny szczegół, Alex która do tej pory zawzięcie dyskutowała o czymś z chłopakiem, krzycząc chlapiąc wodą, ganiając się z nim i wyzywając nawzajem, jakby spoważniała.Nie dało się przeoczyć, że co chwila zerka na nowo przybyłego znajomego Williama, Jeca i Dylana, on również na nią zerkał, nawet gdy witał się z pozostałymi. Uśmiechnęłam się lekko Kładąc głowę na kolanach. To był piękny widok, wszyscy byli tacy szczęśliwi. Mijały kolejne sekundy, minuty.
Białe ślepia... czarny cień.
Odwróciłam wzrok od bawiących się przyjaciół, serce przyspieszyło swój rytm a zdenerwowanie i strach na nowo we mnie zagościło. Przyglądałam się spokojnej tafli jeziora niczego nie dostrzegając.
Wizje które nawiedzały mnie w snach, zaczęły być jawą, obrazy które przysłaniały mi wzrok na rzecz wizji nocnych. To już nie były koszmary.
Brak oddechu... woda... szarpnięcie w dół.
Podniosłam się gwałtownie i spanikowana ruszyłam do niczego nieświadomych przyjaciół.
-Ej, wychodźcie już!- Machnęłam w ich stronę, z uśmiechem nie dając nic po sobie poznać.- Ile macie zamiar się jeszcze pluskać, głodna jestem!- Sam, Amber i Dylan od razu ruszyli w moją stronę.
-Will!- Jace zawołał chłopaka który wraz z siostrą i Luckiem wypłynęli dalej od brzegu, serce podskoczyło mi do gardła.-Wracajcie, idziemy jeść, jestem głodny jak wilk!- Chłopak zaśmiał się wychodząc z wody na co dostał w ramię od Mary, ale zaraz potem wszyscy zaśmiali się. Czekałam aż pozostała trójka wyjdzie na ląd, nie spuszczając wzroku z tafli, reszta zajęła się ogniskiem.
-Lilian,wszystko w porządku?- Zerknęłam na chłopaka który od kilku minut stał przy mnie obserwując mnie gdy reszta już dawno wróciła przebrana w suche ubrania.
-Tak.-Ostatni raz zerknęłam w stronę wody, gdzie chłopak również spojrzał. Odwróciłam się z uśmiechem łapiąc Williama za dłoń i biegiem ruszyłam do reszty grupy ciągnąc za sobą chłopaka.- To co, jemy?
~~~~~
Nocna posiadówa trwała w najlepsze, było grubo po północy i tak jak mówiła Alex, Jace spał na ławce przy ognisku z głową na kolanach swojej dziewczyny. Wszyscy zdawali się dobrze bawić, Dylan z Am jakby zapomnieli o całym świecie, rozmawiali, śmiejąc się co chwila i popijając co jakiś czas piwo, nie szczędząc sobie czułości, Mary wraz z Sam podobnie jak wszyscy z wyjątkiem mnie, popijały alkohol dyskutując o czymś co chwila wplatając do rozmowy Williama. Za to Alex, ona chyba zainteresowała się naszym nowym kolegą, co nie trudno było nie zauważyć, co chwila zerkali na siebie, uśmiechając aż wreszcie po kilku procentach odważyli się ze sobą porozmawiać, przez co teraz siedzieli przytuleni do siebie rozmawiając o czymś.
Ja za to cały czas miałam to uczucie,jakby strach, ale przed czym? Zerkałam co chwila w stronę jeziora, nie wiedzieć czemu, ale to ono wywoływało to uczucie. Po upływie kolejnych minut podniosłam się z miejsca i ruszyłam na pomost na którym wcześniej siedziałam. Tak jak poprzednio, zajęłam miejsce na skraju obserwując lekko falującą taflę pod wpływem wiatru. To właśnie ta czarna otchłań napawała mnie lękiem, co nie było do końca zrozumiałe. Nie wiem ile spędziłam czasu wpatrując się nieprzytomnym wzrokiem w wodę. Nie odwróciłam się nawet gdy usłyszałam za sobą kroki.
-Lilian, co się stało, jesteś dziś jakaś nieprzytomna.- Odezwała się blondynka, stając tuż za mną, ale wiedziałam, że nie jest sama.
-Coś jest nie tak.- Wyszeptałam jakby sama do siebie.
-Co masz na myśli?- Przykucnęła przy mnie, ale ja nadal obserwowałam.
-Gdzie jest Luck?
CZYTASZ
Pełnia Krwi
FantasyZwykła studentka. Lubi czytać, interesuje się bieganiem, pływaniem, poznawaniem nowych rzeczy. Choć zamknięta w sobie i izolująca się od społeczeństwa ma marzenia, chce skończyć studia, zdobyć dobrze płatny zawód, podróżować po świecie. Pragnie poz...