XXVIII

2.8K 118 12
                                    

   Obudziłam się w środku nocy, tym razem nie przez koszmar ani, dziwne odczuci, tak jak zazwyczaj. Leżałam przez chwilę wpatrując się w sufit. Ciszę jednak zakłócał nierównomierny oddech chłopak. Próbowałam namierzyć go wzrokiem, ale nigdzie go nie zauważałam. Podniosłam się z łóżka i ruszyłam w stronę z której dobiegał dźwięk, William spał na kanapie, miał całą mokną koszulkę a jego twarz wykrzywiona była w bólu, oddech przyśpieszony i nierównomierny, błagam tylko nie to, nie teraz, nie znowu.

-William.- Potrząsnęłam chłopakiem, ale to na nic. -Will! -Chłopak otworzył oczy gwałtownie, nie były takie jak wcześniej , znów biło od nich chłodem jak w lesie. Warkną groźnie i już po chwili nie wiedziałam co się dzieje kiedy mnie chwycił za ramię i rzucił na sofę tak, że leżałam przygnieciona przez niego, -William?!- Panika wezbrała na sile, nigdy się go nie bałam, wiedziałam, że nic mi nie zrobi, ale teraz wiem, iż to nie był on.- William? – Głos mi drżał. Nachylił się nad moim uchem szepcząc „Moja", przygryzł płatek ucha choć z jednej strony było to przyjemne z drugiej jednak przerażał mnie, nie dlatego co robił, ale dlatego, że nie robi tego On, cały czas boi się mnie skrzywdzić, że się go boję i wiem jedno, jeśli teraz by coś zrobił nie darował by sobie tego. Jeśli to co mówił Jace i Dylan jest prawdę to zrobi wszystko żeby mnie chronić nie chcę wiedzieć co się stanie kiedy to On, nieświadomie, mnie skrzywdzi.- William, przestań, proszę.-Próbowałam go zepchnąć, na marne. Pocałował moją szyję , raz, drugi, trzeci kierując się na obojczyk. Jedną ręką trzymał moją dłoń a drugą położył na talii. Oczy zaczęły mnie szczypać, skłamała bym twierdząc, że mi się nie podobała, bo w małym stopniu było to bardzo przyjemne, ale nie martwiłam się o mnie. – William, proszę.- Łza spłynęła mi po policzku, odwróciłam wzrok, nie chciałam patrzeć na te lodowate oczy. Czułam jak rozgrzane palce dotykają mojego boku pod materiałem bluzki, i sunęły coraz wyżej. Zacisnęłam powieki, nie miałam sił. Ręka zastygła w miejscu podobnie jak jego usta.

-Lilian?- Otworzyłam oczy zerkając na niego. Jarzące się oczy zniknęły a zastąpiła je błękitno szary odcień, przerażenie, nic więcej nie ukazywały tylko to.-Nie, nie, nie! – Chłopak zabrał dłoń która trzymał na wysokości żeber a następnie znikną uścisk na nadgarstku, chłopak zsuną się z sofy . Kiedy otrząsnęłam się z szoku, starłam łzy i poprawiłam ubranie.- Co ja zrobiłem?- Chłopak siedział skulony opierając się o mebel ciągnąc za końcówki włosów.

-William?- Chciałam położyć rękę na jego ramieniu, ale odskoczył jak porażony.

-Nie. Powinnaś się trzymać z daleka, mogę zrobić ci krzywdę.

- Nie zrobisz, nigdy nie zrobiłeś.

-Przed chwilą zrobiłem! Proszę, naprawdę nie chcę Ci nic zrobić.

-Nic mi nie jest, widzisz?- Wstałam podchodząc do niego, ale od razu się cofną.

-I dlatego płaczesz, bo nic się nie stało?- Złapał się za głowę szarpiąc za włosy, podeszłam do niego chwytając za koszulkę zanim ucieknie.

-Hej. To co przed chwilą się stało, nie dlatego płakałam, jasne.

-Lillian, proszę, wiem, że nie chcesz tego przyznać....- Zanim zdążył cokolwiek dodać pociągnęłam za koszulkę odwdzięczając mu się, pocałowałam go w szyję tak jak przed chwilą On.-Co robisz? - Położył ręce na moich biodrach i świadomie lub nie przyciągną mnie jeszcze bliżej. - Liliana?

-Pokazuje ci, że to wcale nie jest straszne jak ci się wydaje. - Wyszeptałam do ucha podgryzając je i znów pocałowałam szyję. Nie wiedział co się ze mną dzieje, nigdy tak się na zachowywałam, czułam, że tarce nad sobą coraz bardziej kontrolę i to nie po raz pierwszy.

-Przestań, to źle się skończy. - Nigdy przez myśl by mi nie przeszło, że kiedykolwiek będę w takiej sytuacji gdzie najpierw chłopak będzie mnie całował a potem ja jego. Oderwałam się od niego patrząc mu w oczy.

-Nie było tak strasznie?-Uśmiechnęłam się, ale on nie był tym tak zadowolony.

-Czemu to zrobiłaś!? Już zapomniałaś co się przed chwilą stało?!

-Pamiętam, ale ty chyba powinieneś zapomnieć, tylko Ci się odpłaciłam pięknym za nadobne. Nie przeszkadzało mi to i nie dlatego płakałam, nie chciałam po prostu tego ponieważ wiedziałam, że tak za reagujesz, zawsze tak robisz. Przepraszasz za coś na co nie masz wpływu, nie ważne czy mi się to podoba czy nie. Czemu choć raz nie spytasz mnie co ja o tym sądzę?

-Nie rozumiesz. Nie mam nad tym kontroli zwłaszcza teraz.

-To ty nie rozumiesz! Wmawiasz sobie ze coś jest złe, że nie powinieneś i może masz rację ale nie tylko ciebie to dotyczy. Wiem, że nie panujesz nad sobą, zwłaszcza teraz i co z tego, mam tego świadomość, a nadal tu jestem chce wiedzieć o co tu chodzi, chce poznać ciebie, ten świat, ale nie mogę bo to nie ja się boję lecz ty tylko nie wiem czego. – Chłopak odwrócił się w moją stronę.

-Chcesz poznać mnie, ten świat? Prawdę? – Popchną mnie z taką siłą, że poczułam ból kiedy przyszpilił mnie do ściany i nachylił się w moją stronę. - Wszystkie uczucia, mają wpływ na moje zachowanie, odczuwamy wszystkie emocje o wiele mocniej niż ludzie. Napędzają mnie, kiedy on przejmuje kontrolę wszystko czuje jeszcze wyraźniej, do tej pory był to gniew i nienawiść jaką czułem dzień w dzień patrząc na swoje odbicie w lustrze, ale odkąd się pojawiłaś, wystarczała najmniejsza myśl o tobie żeby to On chciał przejąć kontrolę za każdym razem kiedy zamykam oczy boję się, że zobaczę tam ciebie, twoja twarz, bo wiem, że gdy tak się stanie to On wyskoczy za stery a ja nie będę w stanie go powstrzymać. Każdy twój gest, ruch, słowo a nawet twój widok sprawia, że rozrywka mnie od środka chcąc się na ciebie rzucić, wtedy w twoim domu mało do tego brakowało, dziś mogło się to gorzej skończyć więc proszę, dla własnego bezpieczeństwa nie rób tego więcej, nie masz pojęcia co może się stać kiedy to On przejmie nade mną kontrolę.

-Chce wiedzieć, chce wiedzieć wszystko więc nie chowaj się za każdym razem gdy chce z tobą porozmawiać. Uciekasz, cały czas choć powiedziałeś, że wszystko mi opowiesz, unikasz tego jak ognia. Czemu nie chcesz żebym cokolwiek wiedziała? – Po policzku spłynęła mi łza, położył głowę w zagłębienia mojej szyi miałam wrażenie, że zaciąga się moim zapachem.

-Bo im mniej wiesz tym łatwiej będzie ci uciec.- Ciepły oddech otulił mój kark, a słowa przepełnione żalem sprawiły, iż coś zakuło mnie w klatce. Spięłam się na jego słowa co nie umknęło jego uwadze. - Powinnaś się położyć, jesteś zmęczona. - Odsuną się ode mnie a po chwili ruszył do łazienki. Uciec, łatwiej? Ale czemu miała bym uciec? Położyłam się z powrotem na łóżku i po chwili zasnęłam.

~~~~~

   Wstałam w samą porę, zbliżała się czwarta nad ranem i była to najlepsza chwilą na poranny trening, zaniedbałam go ostatnimi czasy, ale teraz chce to nadrobić. Wyjęłam z walizki ubrania w których zawsze biegam i buty, przebrałam się w łazience i czesząc włosy w kucyk wzięłam z szafki nocnej telefon i pokrowiec do biegania z plecaka. Rozejrzałam się dookoła nigdzie nie zauważając Williama, ale nie zastanawiając się nad tym długo ruszyłam do wyjścia. Wyszłam z budynku niezauważalne, co nie było zaskoczeniem zwłaszcza, że o tej godzinie powinni wszyscy jeszcze spać. Rozłożyłam pokrowiec zakładając go na ramię i wciągnęłam słuchawki podłączając je do telefonu. Wybrałam playlistę przy której zawsze biegam i skierowałam do lasu. Chciałam dziś sprawdzić się, na sto procent, chce wiedzieć na co mnie stać po kontuzji.

   Biegam truchtem między gałęziami drzew. Nie było to jakieś trudne by zapamiętać drogę powrotną mimo, że nigdy wcześniej tu nie byłam. Biegam najszybciej jak tylko potrafiłam, zza drzew wyłoniło się ogromne jezioro ale nie zdołała nacieszyć się tym widokiem bo będąc kilka metrów od brzegu coś uderzyło we mnie z impetem przez co wpadłam do wody. Zachłysnęłam się i ledwo udało mi się wypłynąć na powszechnie, ale zaraz z powrotem znalazłam się pod woda kiedy niespodziewanie pojawił się ból w nodze. Udało mi się znów wynurzyć, ale po następnym zanurzeniu nie miałam siły, byłam zmęczona po biegu a bul rozprzestrzeniały się na całą nogę paraliżując kończynę, ale na nodze nie poprzestaną i wspinał się coraz to wyżej. Próbowałam racami wydobyć się na wierzch, ale na marne, płuca paliły mnie przez co wypuściłam całe powietrze a usta zalała mi woda, oczy same mi się zamykały. Nie zważałam już na ból nogi i brak tlenu, byłam zbyt senna.

Pełnia KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz