~Alec~
- Izzy, spóźnimy się przez ciebie... - mruknął Alec, patrząc na siostrę wgapiającą się w swoją otwartą szafę, jakby miało utworzyć się tam przejście do Narnii.- Ta, ta... - mruknęła dziewczyna i machnęła ręką, nawet na brata nie patrząc.
- Iz. Ogarnij się w końcu, proszę.
- Ja, dopiero się zastanawiająca co na siebie nałożę, jestem bardziej ogarnięta niż ty teraz - powiedziała uszczypliwie dziewczyna, tym razem na brata zerkając. - Co to w ogóle ma być za strój?
Alec schylił głowę i obleciał wzrokiem swoje stare trampki, szerokie dżinsy i luźny sweter.
- Ale że o co chodzi? - spytał, nie bardzo rozumiejąc. - Zawsze tak wyglądam.
- Właśnie! - zbulwersowała się siostra. - Myślałam, że przeprowadzka na Brooklyn wpłynie jakoś na twój gust modowy. Skoro nadal masz być zrzędą, to myślałam, że chociaż dobrze ubranym.
Podirytowany Alexander przymrużył oczy.
- Pośpiesz się, tyle od ciebie oczekuję - mruknął na odchodne, zanim się zakręcił i wyszedł z pokoju siostry. Tym razem skierował się do pieczary należącej do jednego z braci.
Z całego rodzeństwa tylko Maxa Alec nie musiał pilnować. Młody wstawał, robił to co musiał, jadł śniadanie i razem z mamą jechał do swojej szkoły. Alexandra zawsze to zastanawiało: dlaczego musi tak strasznie pilnować tych starszych? Czemu ci są bardziej rozwydrzeni niż młodsi? Powinno być na odwrót.
- Śniadanie na stole - rzekł Alec, wchodząc bez pukania do pokoju Jace'a. Od razu musiał pomasować się po czole w geście powolnego tracenia wiary w ludzkość, szczególnie tą w jego wieku.
Blondyn leżący w samych gaciach na łóżku - pewnie nawet z wyrka nie wstał - spokojnie wgapiał się w swój telefon, energicznie w niego klikając.
- Jace! - warknął Alec.
- Shh... - uciszył go leniwym pomrukiem blondyn. - Piszę z Clary.
- Ale ty wiesz, że gówno mnie to obchodzi? - niebieskooki założył ręce na piersi. Rozglądnął się po pomieszczeniu.
Z wszystkich złych rzeczy na temat brata, jakie mógł powiedzieć, był szczęśliwy, że nie musiał wyzywać go od brudasów. Jace należał do czyściochów i Alec nigdy nie musiał chodzić po jego pokoju jak po polu minowym. W odróżnieniu od Izzy, u której na podłodze porozstawiane były ubrania i kosmetyki jak na wystawie.
- Poznam cię z nią i Simonem... - mruczał Jace. - Z Izzy siadamy z nimi na stołówce...
- Mhm... - Alec nie sprzeciwiał się, gdyż taka opcja bardzo mu się przyda. Nie będzie musiał na własną rękę poznawać nowych osób. Już ma załatwione miejsce w dżungli zwanej stołówką. - Jak sobie chcecie. Ale ja ci przypominam, że w naszej kuchni czeka śniadanie. I że się spieszymy. I że dalej nie masz na sobie nic prócz gaci, więc się ubierz - warknął pod koniec.
- Zaraz się ubiorę... - wymamrotał Jace, po czym nareszcie spojrzał na Aleca. - Kiedy wychodzimy do szkoły?
- Musimy zaraz! - zdesperowany Alec oparł się o framugę drzwi, jakby mdlał z goryczy. A może nie musiał udawać. I tak bolała go głowa.
- Blefujesz.
- Mamy tylko dwadzieścia minut!
- To kupa czasu - Jace, głupio zadowolony, znowu spojrzał w swój telefon.
- Wcale nie, bo nawet nie jesteś ubrany! - syczał niebieskooki. - A autobus nie będzie na nas czekał, wiesz?
- Pojedziemy następnym.
CZYTASZ
𝕎𝕚𝕝𝕝 𝕐𝕠𝕦 𝕊𝕞𝕚𝕝𝕖 𝕋𝕠 𝕄𝕖 𝔸𝕥 𝕋𝕙𝕖 𝔼𝕟𝕕?
Fanfiction🄼🄰🄻🄴🄲 🄵🄰🄽🄵🄸🄲 Magnus Bane robi wszystko, by uciec spod skrzydeł ojca. Jednak nie jest to takie proste. Asmodeusz, znany mafioza, widzi w swoim synu gangstera, który mu się przyda. Zsyła przez to na niego same problemy. Magnus każdego dnia...