Rozdział 6

330 37 3
                                    

~Alec~
Skupiony na lekcji Alexander zapisywał w zeszycie zadaną przez nauczyciela pracę domową, kiedy nagle, śpiący obok niego Magnus poruszył się gwałtownie. Alecowi prawie długopis wypadł z ręki.

Bane sprawnie wstał, zarzucił swoją torbę na ramię i wyszedł z ławki, kierując się do wyjścia. Alec obserwował go ze zmarszczonymi brwiami, nie będąc pewnym, co azjatę niespodziewanie opętało, ale nawet zanim Starkweather zdążył się za uczniem odezwać - Bane otworzył drzwi w chwili, kiedy zadzwonił dzwonek.

Ma budzik w głowie...? - mruknął w myślach Lightwood.

Azjata wyszedł z klasy, nawet nie zamykając za sobą drzwi. W sali rozniósł się szum odsuwanych krzeseł, który mieszał się z ostatnimi słowami nauczyciela co do pracy domowej.

Alec się nie spieszył. W spokoju dopisał ostatnie słowa, postawił na końcu kropkę i dopiero wtedy zaczął się pakować. A kiedy już mu się to udało i udał się do wyjścia jako ostatni w klasie, zatrzymał go nauczyciel.

- Zamknij drzwi i podejdź na chwilkę - powiedział Hodge Starkweather. Siedział przy biurku i zapisywał coś w dzienniku.

Alexander nie rozumiał, co nauczyciel może od niego chcieć, ale spełnił jego prośbę. Zamknął drzwi, a rozbudzona gwara uczniów wałęsających się po dzwonku po korytarzu ucichła. Alec podszedł do biurka nauczyciela, odczuwając lekki stres.

- Alec Lightwood, prawda? - zaczął Hodge, odchylając się na krześle. Oparł ręce na podłokietnikach i zawiesił na nastolatku uważny wzrok.

- Um... Tak, czy coś się stało?

- Miałeś jakieś problemy w poprzedniej szkole?

- Em, nie, zdobywałem przeciętne oceny - wzruszył ramionami Alec.

- Nie mówię o ocenach, tylko o zachowaniu - westchnął mężczyzna, jakby sam nie był do końca pewien, o czym mówi, albo czy powinien. - Jakieś przewinienia, bójki, częste wizyty rodziców w szkole?

Alec momentalnie osłupiał.

- Co? Nie, skąd... - pokręcił przecząco głową. Z nerwów poczuł szybsze kołotanie serca. - Nic z tych rzeczy.

- To co robiłeś z Magnusem? Przepraszam w to, co zaraz powiem, ale nie wierzę, że oprowadzał cię po szkole - obserwował Aleca, jakby chciał wyczytać coś z jego zachowania, zdobyć jakiś trop. - Nie jest z tych uczniów. Długo się znacie?

Alexander jednocześnie się uspokoił i rozsierdził.

Że też będę od teraz podejrzewany o złe uczynki przez to, że raz widziano mnie z Bane'm... - mamrotał w myślach. - Niech cię gęś kopnie, Magnus.

- Nie - mruknął Alec. - Poznałem go dopiero wczoraj. A dzisiaj... - przełknął ślinę, główkując nad tym, czy wyznać prawdę. - Dzisiaj po prostu... Zgubiłem się i nie mogłem znaleźć klasy, i później spotkałem jego - nastolatek zdecydował się na szczerość. I tak nie umiał kłamać. - Pokazał mi drogę. Dlatego przyszliśmy razem.

Hodge Starkweather powoli pokiwał głową. Alec błagał w duchu o to, by mężczyzna mu uwierzył. Świat musiałby się na niego już porządnie uwziąć, i to niesprawiedliwie, żeby problemy z pierwszego dnia w nowej szkole ciągnęły się za nim do końca życia w danej placówce.

- No, dobrze... - odezwał się po namyśle nauczyciel. - Widać po tobie, że nie jesteś jednym z tych problematycznych uczniów, dlatego chciałem porozmawiać z tobą w cztery oczy i wyjaśnić sprawę. Wybacz moje podejrzenia... - zaśmiał się lekko. - Ale trzeba zawsze zachowywać czujność. Gdyby Magnus zaczepiał cię znowu, po prostu zgłoś to do mnie, w porządku?

𝕎𝕚𝕝𝕝 𝕐𝕠𝕦 𝕊𝕞𝕚𝕝𝕖 𝕋𝕠 𝕄𝕖 𝔸𝕥 𝕋𝕙𝕖 𝔼𝕟𝕕?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz