~Magnus~- Ile już masz? - spytał Alec.
Azjata jedynie mruknął coś niewyraźnie, opierając głowę na ręce. Wolną dłonią bazgrał na kartce Ragnora i Raphaela w dwuznacznej sytuacji, pośród magicznego lasu z jednorożcami i wróżkami, przy wodospadzie. Oraz pod tęczą.
- Ja prawie dwieście - pochwalił się Lightwood.
- No i? - westchnął Bane. - W nagrodę chcesz buziaka w policzek czy co?
- Ee... Czemu... Nie?
Nieśmiały śmiech Aleca zadziałał na Magnusa jak wabik - ożywił się i wyszczerzył zęby. Zaraz potem usiadł bokiem na krześle, gwałtownie przysunął do siebie krzesełko Aleca razem z nim, złapał w dłonie jego zarumienioną buzię i pocałował prosto w usta.
Lightwood zamierzał zachichotać, ale zamiast tego zamruczał rozkosznie, zbyt zajęty całowaniem. Bane przejechał językiem po jego dolnej wardze.
- Chłopaki! Przestańcie i wracajcie do pracy.
Alec westchnął i uniósł ręce. Wtopił palce we włosy Magnusa, błyszczące od brokatu i... Tylko od brokatu. Od początku lekcji Alec chodził jak paw, dumny z siebie, że nakłonił azjatę do zrezygnowania dzisiaj z żelu.
- Magnus i Alec, naprawdę, przestańcie...
Upierścieniona dłoń Magnusa wylądowała na udzie Lightwooda. Alec podskoczył, ale najprawdopodobniej było to spowodowane po części nauczycielską linijką, która z hukiem uderzyła w ich ławkę. Tym razem odsunęli się od siebie i spojrzeli na nauczyciela.
Po skrzywionej twarzy Hodge'a Starkweathera sprawnie można było wywnioskować, iż bardzo żałuje, że swoich dwóch uczniów udupił w kozie za karę ucieczki z klasowego wypadu do muzeów. Od tygodnia musiał pilnować ich dwie i pół godziny po lekcjach. Najwyraźniej nie przemyślał tej decyzji.
Mężczyzna popatrzył na przykładną kartkę Aleca, wypisaną po brzegi słowem "konsekwencje", tak jak być powinno. Potem dostrzegł nowatorskie malowidło Magnusa i wskazał na nie linijką.
- Co to jest? - z wyczerpaniem wypuścił z siebie powietrze.
- Czy to... - Alec także spojrzał na rysuneczek. - To... Ragnor i Raphael...? - pisnął niczym rozbawiona myszka, a wtedy i Magnus nie zdołał zachować powagi.
- Co to jest, Magnusie? - ponowił pytanie Hodge, ignorując dobry humor uczniów.
- Too... - myślał uśmiechnięty azjata. - To... To na paradę równości. Idzie pan?
Mężczyzna i jego ubolewający wyraz twarzy działał na Magnusa jak łaskotki. Jednak nastolatek nie wybuchnął śmiechem w twarz wychowawcy - w tym momencie zadzwonił telefon Hodge'a. Wyzwolony nauczyciel szybko poszedł do swojego biurka.
Magnus patrzył, jak Alec pochwyca jego dzieło. Wygrzebał ze swojego piórnika kredki i zaczął kolorować, zaczynając od tęczy nad wodospadem.
- Dobry wieczór panu... - mówił do telefonu Hodge, z dużym szacunkiem dla swego rozmówcy. Oraz cicho, ale Magnus nastawił uszu jak dobrej marki podsłuch. - Tak, już kończymy... Ale możemy wcześniej, jeśli się panu spieszy.
Magnus opierał głowę na ręce, gapił się na Aleca kolorującego obrazek i udawał, że tylko na tym artyście się skupia.
- Dobrze, w porządku, porozmawiamy... - Hodge wstał z krzesła. - Zaraz będę - odsunął od siebie komórkę i spojrzał na uczniów. - Alecu, Magnusie?
Lightwood i Bane unieśli na niego ciekawskie spojrzenia. No, prawie - Alec był trochę zły, że przerwano mu pracę, a Magnus wyglądał jak zniecierpliwiony boss mafii.

CZYTASZ
𝕎𝕚𝕝𝕝 𝕐𝕠𝕦 𝕊𝕞𝕚𝕝𝕖 𝕋𝕠 𝕄𝕖 𝔸𝕥 𝕋𝕙𝕖 𝔼𝕟𝕕?
Hayran Kurgu🄼🄰🄻🄴🄲 🄵🄰🄽🄵🄸🄲 Magnus Bane robi wszystko, by uciec spod skrzydeł ojca. Jednak nie jest to takie proste. Asmodeusz, znany mafioza, widzi w swoim synu gangstera, który mu się przyda. Zsyła przez to na niego same problemy. Magnus każdego dnia...