~Alec~- Zdecydujesz się w końcu? - spytał Magnus. - Błagam cię, gwiazdko...
- Jeszcze chwila - Alec tarmosił między palcami upierścienioną dłoń azjaty. - Masz ich za dużo... Jak mam się szybko zdecydować? - parsknął śmiechem.
Magnus uśmiechnął się, zadowolony z siebie, zapewne już mając w głowie ripostę.
- Tak szybko, jak szybko doszedłeś, gdy ci obciągałem - podsunął uwodzicielskim tonem.
Alec zapłonął czerwonym rumieńcem. Ragnor i Raphael na przodzie udali odruchy wymiotne, spoglądając na parę z tyłu z pogardą. Przyśpieszyli, jakby nagle strasznie stęsknili się za szkołą.
Alexander zacisnął usta, nie poddając się motylkom w brzuchu, które urządziły sobie wyścigi. W dalszym ciągu oglądał pierścionki na palcach Magnusa jak na wystawie i próbował sobie jeden wybrać.
Oczywiście słowa Bane'a nie mogły paść, a później zostać lekko strawione i zapomniane... Alexander próbował nie uśmiechnąć się zbyt dziwnie, gdy przypomniał sobie wczorajszy wieczór, i to ze wszystkimi szczegółami. Pomijając to, że mógłby ochrzcić wczorajszą noc mianem najdziwniejszej w swoim całym życiu.
Najpierw płakał w ramię Magnusa, skrzywdzony przez rodziców. Potem Magnus mu obciągnął, a później, nad ranem, biegali po osiedlu, będąc świadkiem śmierci dwóch znajomych, a Magnus wręcz ganiał się z mordercą, jakby bawili się w berka.
Cóż, takie niespodziewane zwroty akcji tylko przy Magnusie Bane.
Wracając myślami do pieszczot pana Bane'a... Alec był z siebie dumny, że zrobił krok w kierunku takiego dotyku. I bardzo zdziwiony, kiedy nie bał się przed Magnusem rozebrać, tylko wręcz wyskoczył z ciuchów.
Nigdy nie był pewnym siebie przystojniakiem, który chwaliłby się swoim ciałem i bez stresu ściągał koszulkę w tłumie ludzi. A jednak; przy Magnusie, tych błyszczących oczach i lubieżnym uśmiechu, kompleksy Aleca wyparowały, jakby nigdy ich nie było.
Minionego wieczoru Lightwood pomyślał, że podoba się swojemu chłopakowi, a jego wiecznie pełen wątpliwości umysł nie próbował nawet tego podważać! To było niespodziewane i magiczne. Oraz bardzo miłe. Tak, jakby Alec nigdy nie narobił sobie poczucia niskiej wartości co do wyglądu i od zawsze lubił swoje ciało, niczego by w sobie nie zmieniając.
A teraz, idąc z azjatą do szkoły i zastanawiając się, jaki pierścionek mu podwędzić, Alec zauważył, że z chęcią powtórzyłby tą dotykową sesję. A może nawet poszliby z Magnusem na całość...
Muszę potem poczytać o gejowskim seksie - zakodował sobie w myślach Lightwood. - Bo jeszcze wyjdę na głupka...
Alec zdecydował o swoim przyszłym łóżkowym wyborze ze swoim chłopakiem (ten chłopak dowie się o tym później, a do tego zostanie wynagrodzony za przyjemności sprawione Alecowi, bo Lightwood czuł się w miłosnym obowiązku, by się odwdzięczyć. I bardzo się odwdzięczyć chciał) i jednocześnie podjął decyzję co do biżuterii Bane'a, z której zamierzał wziąć jedną błyskotkę.
W chwilach, w których byli osobno, Alexander chciałby spojrzeć chociażby na swoją rękę i zobaczyć coś, co przypominałoby mu Magnusa. Nic nie nadawało się lepiej, niż taka biżuteria dosłownie ściągnięta z azjaty.
- Ten... - Alec wskazał na pierścionek z zielonymi, odstającymi brylancikami. Zdjął go z palca Bane'a.
- Powodzenia - parsknął z rozbawieniem Magnus. - Twoje sweterki ucierpią, a nerwy jeszcze bardziej. Stracisz rozum, bo będzie ci się ciągle zaczepiał o ubranie. Będę mógł się potem z ciebie pośmiać, prawda?

CZYTASZ
𝕎𝕚𝕝𝕝 𝕐𝕠𝕦 𝕊𝕞𝕚𝕝𝕖 𝕋𝕠 𝕄𝕖 𝔸𝕥 𝕋𝕙𝕖 𝔼𝕟𝕕?
Fanfiction🄼🄰🄻🄴🄲 🄵🄰🄽🄵🄸🄲 Magnus Bane robi wszystko, by uciec spod skrzydeł ojca. Jednak nie jest to takie proste. Asmodeusz, znany mafioza, widzi w swoim synu gangstera, który mu się przyda. Zsyła przez to na niego same problemy. Magnus każdego dnia...