~Magnus~
Obrazek był zaskakujący i niepokojący. Na jednym z łóżek na strychu Dumort leżał Alec, nieprzytomny. Obok stali Ragnor i Raphael, kłócący się jak stare małżeństwo.Magnus nabrał powietrza.
- Co wy odpierdalacie?! - zagrzmił nawet głośniej od Catariny. - Co to za cholerny cyrk?!
Otrząśnięci Ragnor i Raphael spojrzeli na azjatę, ale ten już wpełzł na czworakach na łóżko i zawisł nad spokojną twarzą Alexandra.
- Wyglądasz jak kot, który zamierza pobawić się zdechłą myszą - skomentował Ragnor.
Magnus spojrzał na niego z nadciągającą burzą w oczach.
- Spoko, nie jest zdechły... - wymamrotał ugodowo Fell. - A przynajmniej tak myślę.
- Nie jest! - warknął zirytowany Raphael. - I wcale nie trzeba wzywać zasranej karetki.
- Ale nie budzi się w ogóle - wytknął mu Ragnor, marszcząc brwi. - Próbujemy ocucić go przecież od pół godziny.
- No i co?! - wkurzony hiszpan krzyżował ręce na piersi. - Niech sobie idiota pośpi, skoro wykazał się takim rozumem, żeby się tu przypałętać, jakby ktoś go prosił.
- Jak ty zemdlejesz i jebniesz głową o beton, to też mam sobie posiedzieć, popić herbatki i czekać, aż się obudzisz?
- Co ja mam tu do rzeczy? Nie jestem idiotą!
- Głową o beton?! - zdenerwowany i przerażony Magnus wbił wzrok w Ragnora.
Jednocześnie delikatnie ściskał ramiona Aleca, żeby w razie czego mu nie wypadł. Jakby w swej pozycji na środku dużego łóżka mógł gdziekolwiek wypaść, ale mniejsza o to.
- Nie zdążyłem go złapać - Fell wzruszył ramionami. - Ale wyluzuj, nie krwawi.
- Ale przed czym nie zdążyłeś go złapać?!
Odpowiedzi udzielił mu Raphael, w znudzeniu (chociaż widocznie czerpał ubaw z panikującego Magnusa) przyglądając się swoim paznokciom:
- Taka z niego wrażliwa paniusia, że odleciał, gdy wspomniałem coś tylko o tym, że twój stary ma na ciebie chcicę.
Magnus, któremu pękała głowa, patrzył na hiszpana jak na przykład z wyższej dziedziny fizyki.
- Natychmiast mi wszystko wyjaśnijcie... - wymamrotał.
Czekając na owe sprawozdanie, znowu pochylił się nad Alekiem. Musnął jego czoło, odsunął grzywkę z oczu, pogładził policzek.
I wówczas Lightwood najwyraźniej pomyślał, że to idealny moment na powrót z zaświatów. I to agresywny, a nie spokojny, jak zachowałaby się reszta mdlejących ludzi.
Uniósł się tak gwałtownie, że zderzyli się z Magnusem czołami. Alec opadł z powrotem na poduszki, jęcząc w agonii, a Magnus nie pozostawał mu dłużny, tyle że odchylił się do tyłu. Raphael Santiago wybuchł gromkim śmiechem.
Magnus, słysząc jeszcze chichot Ragnora, zrozumiał, co właśnie się stało. Z powrotem zawisł nad Alekiem.
- Alexandrze!
Lightwood przestał masować swoje czoło i szeroko otworzył oczy.
- Magnus! - zawył z utęsknieniem, ale wtedy zorientował się, że Bane wisi nad nim jak dziki zwierz. - Ee... Co ty robisz? Co się stało?
Magnus jako reprymendę chciał mu przyłożyć, ale bał się, że biedaczysko znowu zemdleje.
- Jaja sobie ze mnie robisz? - zapytał Magnus z wysoko uniesionymi brwiami. - Pytanie brzmi, co ty tutaj robisz, panie Lightwood. Powinieneś być w swoim cholernym łóżku, a nie tym w Dumort! - warknął.
CZYTASZ
𝕎𝕚𝕝𝕝 𝕐𝕠𝕦 𝕊𝕞𝕚𝕝𝕖 𝕋𝕠 𝕄𝕖 𝔸𝕥 𝕋𝕙𝕖 𝔼𝕟𝕕?
Fanfiction🄼🄰🄻🄴🄲 🄵🄰🄽🄵🄸🄲 Magnus Bane robi wszystko, by uciec spod skrzydeł ojca. Jednak nie jest to takie proste. Asmodeusz, znany mafioza, widzi w swoim synu gangstera, który mu się przyda. Zsyła przez to na niego same problemy. Magnus każdego dnia...