~Alec~- Mogę to zrobić sam - westchnął Alec.
- A ja mogę za ciebie - upierał się Bernard. - Kilkanaście przykładów to nic wielkiego.
- Dlatego mogę zrobić je sam.
Alec i jego nowy najwierniejszy towarzysz lizak wyszli ze szkoły i kierowali się za boczną ścianę liceum. Boczną, a nie na tyły, bo Alec nie życzył sobie znowu spotkać Raphaela i Ragnora. Dalej Lightwooda trochę nosiło, ilekroć pomyślał o tej dwójce.
- Jeśli zrobię twoją pracę domową, będziesz miał więcej czasu dla Magnusa - mówił Bernard.
Alec przymknął oczy. Pomyślał, że skoro Cult tak się zaparł ze swoim dobrodusznym, uczynnym sercem, to dlaczego Alec miałby nie oddać mu swoich zeszytów.
- No dobra - odparł wreszcie, poddając się.
- Super.
- Lightwood! - warknął inny, dziewczęcy głos, z pobrzmiewającym z gracją wkurwem.
Alec, który prawie że skrył się za rogiem szkoły, jęknął cierpiętniczo. Zatrzymał się. Bernard za to przyjął pozę lizaka obronnego, prostując łopatki, podnosząc gardę, prowokacyjnie wsadzając ręce do kieszeni. Gapił się na nadchodzącą dziewczynę.
- Alec! - Catarina szybkimi kroczkami ich dogoniła i stanęła tuż przed Lightwoodem. - Co ty najlepszego wyprawiasz?
Alec popatrzył na dziewczynę niechętnie, jak na nauczyciela od matematyki.
- O co ci chodzi? - spytał ze zmarnowanym westchnieniem.
- Rozmawiałam z Ragnorem - warknęła Loss. - Zachowałeś się dokładnie tak samo, jak przy rozmowie ze mną.
- No i?
Zbulwersowana dziewczyna się zapowietrzyła i spojrzała na Aleca jak na obłąkanego głupca.
- No i to, że... - syczała jak wąż Cat. - My chcemy ci tylko pomóc, a ty traktujesz nas jak wrogów.
- Bo się zachowujecie jak wrogowie - prychnął z urazą Alec i ominął Cat.
Podreptał za boczną ścianę licealnego budynku i wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni. Jednak wtedy zawył z jeszcze gorszym bólem, kiedy zobaczył, że został mu tylko jeden fajek. Aczkolwiek jego anioł stróż pląsał gdzieś blisko - Bernard podszedł do Aleca, zobaczył jego braki, i od razu wyciągnął swoją papierośnicę, oferując Alecowi szlugi. Niebieskie oczy zaświeciły się jak światełka na choince.
Kiedy Alec przełożył do swojej paczki kilka papierosów od Bernarda, Catarina zdążyła pojawić się obok nich.
- Więc... - ciągnęła bardzo wyraźnie, wlepiając w Aleca poważne spojrzenie. - Chciałam ci powiedzieć to, że gdy rozmawiałam z Ragnorem, doszliśmy do wniosku, że chcemy ci pomóc rzucić Magnusa.
Alec miał wrażenie, że jeszcze trochę, a pękną mu bębenki w uszach.
- Te, weź spierdalaj - odezwał się Bernard. Patrzył z góry na Cat jak na muchę, która nieproszona wpadła do jego szklanki z napojem.
Szczerze, Alec miał ochotę się zaśmiać.
- Że co? - Loss spojrzała na Bernarda jak na jej nowego największego rywala. - A weź ty się nawet nie odzywaj, dobra? Nie mówię nawet do ciebie.
- Ale mówisz do Aleca i dlatego go wkurwiasz.
Lightwood spokojnie zapalił sobie papierosa, nie unosząc wzroku na Cat. Przypominała zezłoszczoną nauczycielkę.

CZYTASZ
𝕎𝕚𝕝𝕝 𝕐𝕠𝕦 𝕊𝕞𝕚𝕝𝕖 𝕋𝕠 𝕄𝕖 𝔸𝕥 𝕋𝕙𝕖 𝔼𝕟𝕕?
Fanfiction🄼🄰🄻🄴🄲 🄵🄰🄽🄵🄸🄲 Magnus Bane robi wszystko, by uciec spod skrzydeł ojca. Jednak nie jest to takie proste. Asmodeusz, znany mafioza, widzi w swoim synu gangstera, który mu się przyda. Zsyła przez to na niego same problemy. Magnus każdego dnia...