~Alec~
Lightwood zachichotał, łapiąc na czubek języka zimną śnieżynkę. Nie musiał robić absolutnie nic innego. Bajlando.- Uwielbiam WF - westchnął z rozmarzeniem.
- A ja nienawidzę - wyburczał Magnus. - I nienawidzę zimy. I nienawidzę Harolda, że każe nam zamarzać na dworze. Stary cep.
- Nie ma dzisiaj Harolda - przypomniał Alec. - Jest ten facet jako zastępstwo.
- No i? Kolejny cep. Ale Harold większy. Nie przyszedł do szkoły, bo mu za zimno w tą grubą dupę. Kolegę do szkoły przyprowadził, żeby się za niego dzieciarnią zajmował...
Alec parsknął śmiechem i obrócił się na brzuch. Poprawił czapkę, oparł na łokciach i popatrzył na twarz Magnusa, leżącego plecami na trawie, tak jak on przed chwilą. Mina Bane'a przypominała tą Raphaela. I to takiego śmiesznego, ponieważ azjata przykrył się grubym szalem po sam nos. Ciemno brokatowe cienie wokół oczu wyglądały jak maska na bal kostiumowy.
- Zimno ci, bo nie masz czapki - stwierdził Alec. - Chcesz moją?
- Jeszcze czego - prychnął Magnus, zapatrzony w niebo, z którego przed chwilą zaczął prószyć śnieg. - Włosy mi popsujesz.
- Nie są na żelu.
- Są, ciemniaku. Tyle że nie stoją, bo nie miałem czasu ich tak fantastycznie ułożyć.
- Może fantastycznie, ale niepraktycznie - skwitował Alec.
Wówczas spoczęło na nim zaognione spojrzenie Magnusa. Gdyby spojrzał naokoło, z pewnością stopiłby małą warstewkę śniegu i przegonił chmury, które ten właśnie śnieg wszędzie rozsypywały. Nastałaby wiosna, albo i lato.
Suche piekło - pomyślał pod koniec Alec.
- Ej, wy! - do pary nastolatków zmierzał zastępca Harolda na wychowaniu fizycznym. - Mówiłem wam, żebyście wstali z ziemi. Zaraz ktoś was zdepcze.
Owszem, facet mógł przewidzieć przyszłość. Kiedy klasa podzieliła się na dwie drużyny i zaczęła grać w piłkę, Magnus i Alec stanęli z boku. Bane za nic nie chciał biegać tak, jak on to stwierdził: "jak aportujący pies." A że po jakimś czasie odechciało mu się także stać, bo nogi go bolały - położył się, a jego wierny ukochany Alec obok niego.
- Nikt nie odważy się nas tknąć - burknął Magnus. - A teraz niech pan sobie idzie. Mam dość tego dnia i nie zawaham się wyładować złości na panu. Mój chłopak jest na to zbyt uroczy i niewinny.
- Zniósłbym twój gniew - sprzeciwił się rozbawiony Lightwood. - Przyzwyczaiłem się do twoich humorków.
- Przyzwyczaiłeś? - fuknął obrażonym i niedowierzającym tonem Bane. - Ty jeszcze niczego nie widziałeś!
- Znam cię - powiedział nagle mężczyzna nad nimi.
Alec i Magnus spojrzeli na niego, nie rozumiejąc. Nie zauważyli, do kogo mówił.
- Jesteś Alec - powiedział facet dla jasności, patrząc na Lightwooda. - Tak się zastanawiałem, którą klasą będę się dziś zajmował. Liczyłem, że padnie na twoją i że spotkam ciebie.
Skołowany Alexander absolutnie nic nie pojmował. Nigdy nie zamienił z tym mężczyzną ani słowa.
- O co chodzi? - zamruczał Magnus, nagle zainteresowany czymś innym poza narzekaniem na pogodę.
- Jestem przyjacielem Roberta - wyjaśnił mężczyzna i uśmiechnął do Aleca. - Zapoznał mnie z tobą, ale byłeś jeszcze mały. Jestem Patrick Penhallow.

CZYTASZ
𝕎𝕚𝕝𝕝 𝕐𝕠𝕦 𝕊𝕞𝕚𝕝𝕖 𝕋𝕠 𝕄𝕖 𝔸𝕥 𝕋𝕙𝕖 𝔼𝕟𝕕?
Fiksi Penggemar🄼🄰🄻🄴🄲 🄵🄰🄽🄵🄸🄲 Magnus Bane robi wszystko, by uciec spod skrzydeł ojca. Jednak nie jest to takie proste. Asmodeusz, znany mafioza, widzi w swoim synu gangstera, który mu się przyda. Zsyła przez to na niego same problemy. Magnus każdego dnia...