~Magnus~
Szyba i widoki za nią wydawały się niezwykłe dla wpatrującego się w szkło Magnusa. Ktoś poboczny pomyślałby, że azjata podziwia naturę lub miasta, a może przypatruje się swemu odbiciu, aby poprawić makijaż. Wszystkie te pomysły okazałyby się jednak błędne, ponieważ...Magnus chciał zbić szybę i wyskoczyć na jezdnię.
- Nie przemyślałem tego - powiedział z przekąsem.
Alec, który nie mógł usiedzieć na miejscu i się podnosił, by rozglądać się po głośnym autobusie, zasiadł z powrotem na fotel obok Bane'a i popatrzył na azjatę, zasłaniając mu widok na ponure krajobrazy za oknem.
- Ale czego?
- Tej wycieczki - burknął Bane i złapał się fotela, kiedy autokar ostro skręcił.
- Dalej nie wiem, o co ci chodzi - zaśmiał się rozkosznie Lightwood. - To wypad historyczny. Pochodzimy tylko po muzeach.
- Nie chodzi o to, gdzie będziemy się szwendać, tylko o to, gdzie nocować... - Magnus brzmiał tak, jakby opowiadał straszną historię przy ognisku. - Na Brooklyn wracamy jutro. To oznacza jedną noc w jakimś pensjonacie albo schronisku dla szczyli.
- Dla młodzieży.
- No przecież mówię.
Alec z rozbawieniem pokręcił głową. Poprawił czarną grzywkę wpadającą do oczu i posłał Magnusowi ten ładny, czuły uśmiech swojego autorstwa.
- I co jest złego w spędzeniu nocy poza domem? - spytał Lightwood. - Bo naprawdę nie rozumiem.
- Takie wycieczki mają kilka opcji noclegów do wyboru. Jeśli okaże się, że trafimy tam, gdzie nocowałem w poprzednim roku... - Magnus wzdrygnął się majestatycznie. - Na takie zadupie w Connecticut, w Putnam... Umrzemy.
- Serio? - Alec nie wyglądał na ani trochę wystraszonego.
- Tak. Nie będzie co po nas zbierać.
- Dlaczego?
- Homofoby.
Dzięki temu jednemu określeniu Alec zesztywniał, momentalnie poważniejąc, kiedy patrzył na twarz kolegi. Azjata samym pozbawionym życia wzrokiem mógł przekazać mu wiele.
- I rasiści - dodał.
- Coś ci się tam stało? - zapytał z uwagą Alec.
- Prawie się utopiłem - Magnus parsknął śmiechem na jedno krótkie wspomnienie. - Gorsze było to, że nie z mojej winy.
- Że co? - wstrząśnięty Alec widocznie nie mógł pojąć takiego zachowania.
Cóż, Bane także nie.
Wzruszył jednak ramionami, oparł głowę o fotel i zaczął snuć historyjkę, i naprawdę brzmiało to jak opowieści przy ognisku:
- Zatrzymaliśmy się w takim hotelu nad wodą. Właściciel prowadzi też basen, który stoi obok. Jest trenerem drużyny pływackiej. Po lekcjach przychodzi tam jego zgraja z pobliskiej szkoły. Kiedy się dowiadują, że do hotelu ich trenera przyjeżdża jakaś wycieczkowa klasa, nocują tam sobie, żeby się zapoznać i zabawić. Rozumiesz... - Magnus wzruszył ramionami. - Normalne zachowanie nastolatków. No, gdyby nie to, że w tamtym roku poznali mnie... - uśmiechnął się, gdy oszołomione miny wysportowanych przystojniaków wyświetliły mu się przed oczami. - Kiedy zobaczyli mnie, ubranego lepiej od nich, brokatowego i wymalowanego, i w dodatku ze skośnymi oczami, to dostali jakiejś wścieklizny. Do dzisiaj pamiętam ten wpierdol.
Autobus zatrzymał się na czerwonym świetle. Ręka Aleca drgnęła w kierunku ramienia Magnusa, jakby chciała go pocieszyć. Jednak Bane, rozbawiony, nie czuł takiej potrzeby.
CZYTASZ
𝕎𝕚𝕝𝕝 𝕐𝕠𝕦 𝕊𝕞𝕚𝕝𝕖 𝕋𝕠 𝕄𝕖 𝔸𝕥 𝕋𝕙𝕖 𝔼𝕟𝕕?
Fanfiction🄼🄰🄻🄴🄲 🄵🄰🄽🄵🄸🄲 Magnus Bane robi wszystko, by uciec spod skrzydeł ojca. Jednak nie jest to takie proste. Asmodeusz, znany mafioza, widzi w swoim synu gangstera, który mu się przyda. Zsyła przez to na niego same problemy. Magnus każdego dnia...