Rozdział 74

174 21 12
                                    


~Alec~

- Pojedziesz ze mną - powiedział Magnus jakby nigdy nic, krótko całując Aleca w usta.

Lightwood wybałuszył oczy. W tym samym momencie, jak straszny zwiastun zapowiadającej się dla Aleca nocy, głośne grzmienie silnika wdarło się w wieczór i obiło od garaży oraz kamienic. Bernard właśnie odjechał. Alec mógł zapomnieć o rodzeństwie, i skupić się na własnych dramatach, czyli, krótko mówiąc - na Magnusie Bane.

Ten właśnie Magnus Bane odsunął się nieco od niego i mówił coś do tamtych trzech facetów, ponieważ ci zaczynali iść sobie w swoją stronę. Alec uparcie gapił się na Magnusa.

Kiedy Bane łaskawie wrócił wzrokiem do niego, Alec złapał twarz azjaty w dłonie i spojrzał mu prosto w oczy, jakby próbował się z nim połączyć.

- Nadal jesteś zły - powiedział Alec. Widział uśpiony ogień w zielono-złotych oczach i nie miał zamiaru pozwolić, aby azjata sam tą iskrę w sobie zdusił, boleśnie. - Wyładujemy to jakoś, okej?

Magnus tylko się zaśmiał.

- Ale co?

Alec warknął i zacisnął pięści na kurtce Bane'a, lecz nie zdążył przemówić mu do rozsądku. Zjawił się obok nich Ragnor.

- Zwariowałeś? - spojrzał w napięciu na Magnusa.

Azjata przeniósł na niego na wpół znudzone, na wpół rozbawione spojrzenie. Patrzył na Ragnora tak, jakby z niego drwił. Alec pomyślał, że ich kłótnia, jakiekolwiek miała źródło, to w pewien sposób wszystkich na siebie poobrażała.

- Przecież już dawno mi odbiło - odpowiedział mu Magnus, zerkając po krótce na Raphaela z tyłu. - Więc nie wiem, o co ci chodzi. A teraz idź sobie i pozwól, żeby mój chłopak wyjaśnił mi, o co chodzi jemu. To wam wszystkim coś odbija.

- Że co?! - burknął z niedowierzaniem Ragnor. - To tobie odbija, kretynie! Chcesz się, kurwa, zabić? Myślisz w ogóle?

Alec z nikłym strachem patrzył, jak Magnus, który nie przypominał Magnusa, tylko kontrolującego siebie psychopatę, z chłodnym wyrazem oczu wpatruje się w Fella. Wyglądał tak, jakby się czaił. Jakby wyczekiwał decydującego o czymś ruchu, albo Ragnora, albo równie dobrze własnego.

- Nie jedź na żaden wyścig, idioto - ciągnął surowo Ragnor, warcząc na Bane'a. - Puknij się w łeb i zastanów, co robisz.

Alec spojrzał na Ragnora, a poza jego ramieniem... Zobaczył wujka Maxa gawędzącego z mężczyzną stojącym przy Elliocie i jego kolegach. Najwyraźniej wujaszek nie skusił się drogim autkiem Bernarda... Cóż, Lightwood nie miał teraz głowy do głupiego wujka.

Wysunął rękę i dotknął ramienia Fella. Ścisnął, a Ragnor zaczerpnął powietrza, zerkając krótko na Lightwooda. Alec spróbował ostrzec go samym wzrokiem, żeby nie prowokował Magnusa.

- Załatwię to - powiedział spokojnie Alec i kiwnął głową Ragnorowi, nie odrywając od niego wzroku.

Fell z pewnością jeszcze trochę by powalczył, ale na całe szczęście odpuścił. Uspokoił się. Alec powoli puścił jego ramię.

- Chcecie, żebym był zazdrosny? - zapytał Magnus, ni to rozbawiony, ni zdystansowanie zły, obserwując kontakt między Ragnorem a Alekiem.

Lightwood spojrzał na niego jak na cymbała.

- Chodź - pociągnął Magnusa za rękę, krocząc do boku garażu. - Porozmawiamy.

Magnus zaśmiał się, ale nie wymyślał i dał się poprowadzić.

𝕎𝕚𝕝𝕝 𝕐𝕠𝕦 𝕊𝕞𝕚𝕝𝕖 𝕋𝕠 𝕄𝕖 𝔸𝕥 𝕋𝕙𝕖 𝔼𝕟𝕕?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz