~Alec~
Lightwood stał przed zdezelowanym lokalem. Nad gankiem widniał szyld z napisem "Dumort." Całość przypominała starą i próchniejącą stodołę. Alec próbował nie wyrażać swojej nie najlepszej opinii co do tego miejsca, stojąc między uśmiechniętymi Derekiem i Ashem.Po drodze wszyscy wymienili się imionami. Alec nie miał wyboru. Odurzona czymś dwójka okazała się rozgadana, a Lightwood chciał być miły. Przynajmniej stwarzać takie pozory.
- No, co tak stoisz? - brązowowłosy Derek trzepnął Aleca po ramieniu, i ruszył razem z Ashem do przodu. A Alec, zachowując zimną krew, udał się za nimi.
Drzwi skrzypiały, kiedy się je choćby tknęło. To samo dotyczyło drewnianego ganku. Kiedy Alexander znalazł się w środku, poczuł się jak w komorze gazowej. Śmierdziało tytoniem. Wszystkie okna były otwarte; widać gospodarz posiadał sprawnie w miarę funkcjonujący węch.
W środku panował spokój. No, w końcu była sobota, w dodatku przed południem. Z rozstawionych kanap pod ścianami albo stolików tylko kilka było zajętych przez chrapiących klientów. Prawdopodobnie klientów, jak rozumował Alec.
Za barową ladą także świeciło pustkami, jednak drzwi od zaplecza zostawiono uchylone.
- Sprawdzimy najpierw na dole? - spytał Derek, patrząc na Asha.
- Co Bane miałby robić na dole? - parsknął śmiechem Ash.
Alec przysłuchiwał się ich rozmowie.
- Spać?
- No, to chodźmy, póki Lily nie widzi - zgodził się Ash, zatarł dłonie i podreptał na paluszkach do rogu lokalu, z lewej strony baru.
Derek popchał tam Aleca, o mały włos go nie wywracając.
- Co jest na dole? - spytał Lightwood, chcąc być przygotowanym na ewentualne niespodzianki.
Ash otwierał właśnie klapę w podłodze.
- No ring - odparł Derek, trochę zdziwiony takim brakiem wiedzy Aleca.
- Ring? - zmarszczył czoło Lightwood. - Jaki znowu ring?
- No walki, ziom. Jak niby za fajki albo działki płacisz?
Alexander zamrugał powiekami, milcząc i uaktywniając wszystkie części mózgu do tego, by mu pomogły.
- Nie, nie ma tam Bane'a. Pustka na dole - Ash, który zaglądnął na dół, wstał z powrotem i z hukiem zamknął klapę. - Ale sporo krwi na środku... - zarechotał w niesmaczny sposób. - Fajne rzeczy się działy w nocy. Mówiłem, żeby tu przyjść, zamiast wciągać w nos, Derek.
- To w końcu do czego służy ta piwnica? - zapytał Alexander, niechętny do słuchania Asha. I trochę jego słowami zaniepokojony.
- Oj no, walczysz za hajs przecież... - zaśmiał się Derek, przecierając przekrwione oczy. - Zakłady i takie tam...
- Stawki są podwajane, jak leje się więcej krwi - dodał z ekscytacją Ash.
Alexander przełknął ślinę.
- A Magnus... Magnus też to robi...? - zapytał niepewnie.
- No, czasami, bo woli wyścigi. Ale i tak jest jednym z najlepszych - powiedział z dumą Derek. - Tak papla jęzorem i wymyśla, że jednej nocy może wszystkich wkurwić. Nie musi chętnych szukać, bo każdy chce mu wpierdolić. I raz bije się on, a raz Fell. Ragnor jest silny, a Bane zwinny, jak te dzieciaki z telewizji, co kung-fu ćwiczą! Zna jakieś takie te, punkty jakieś...
- Punkty witalne takie - przypomniał wesoło Ash.
- O, no, właśnie... - Derek z powrotem przejął pałeczkę i spojrzał na Aleca. Kontynuował, jakby opowiadał przerażonemu Lightwoodowi "radosną" bajkę dla dzieci: - No, i czasami nawet jest tak, że typ nie dotknie Bane'a, a już leży! Bo gdzieś tam mu nacisnął. Fajnie się na to patrzy.
![](https://img.wattpad.com/cover/255670659-288-k548447.jpg)
CZYTASZ
𝕎𝕚𝕝𝕝 𝕐𝕠𝕦 𝕊𝕞𝕚𝕝𝕖 𝕋𝕠 𝕄𝕖 𝔸𝕥 𝕋𝕙𝕖 𝔼𝕟𝕕?
Фанфик🄼🄰🄻🄴🄲 🄵🄰🄽🄵🄸🄲 Magnus Bane robi wszystko, by uciec spod skrzydeł ojca. Jednak nie jest to takie proste. Asmodeusz, znany mafioza, widzi w swoim synu gangstera, który mu się przyda. Zsyła przez to na niego same problemy. Magnus każdego dnia...