Rozdział 61

233 26 14
                                    


~Magnus~
Azjata oparł dłonie na biodrach, wydymając usta w dziubek. Patrzył na Aleca. Wprawdzie bardziej trafnie wpadało tu słowo "subtelnie podziwiał", podczas gdy Alexander po prostu ubrał na siebie bokserki i z jakiegoś powodu odsunął łóżko. Ale mniejsza o to. I tak był seksowny.

Niestety w gapieniu się na Alexandra przerwał Bane'owi Robert, który dalej stał w pokoju swego syna, a teraz podszedł do Magnusa.

- Wychodzisz frontowymi drzwiami, co? - spytał mężczyzna. - Nie oknem, jak te wszystkie nastolatki w filmach?

Magnus uśmiechnął się łobuzersko.

- Niestety - odparł. - Muszę się ubrać, zwłaszcza w mój płaszcz, bo zamarznę na kość. Do tego moje auto stoi przed waszym domem. Jakkolwiek bym stąd nie wyszedł, nawet i kominem, tak czy siak będę musiał przejść przez furtkę, żeby dostać się do samochodu.

Robert powoli przytaknął. Wydawało się, że nad czymś główkował. Magnus uniósł brew.

- Pańska żona chyba zdaje sobie sprawę z mojej obecności, więc myślę, że mogę zejść normalnie po schodach na dół, żeby...

- Nie chodzi o nią - Robert wciął mu się w słowo i uśmiechnął krzywo. - Rodzice Maryse, u których byliśmy, chcieli zobaczyć się z Alekiem... Więc przyjechali z nami. Są na dole.

Cienkie brwi Bane'a uniosły się wyżej.

- Są konserwatywni - dodał Robert.

- O co chodzi? - spytał nagle Alexander.

Magnus obrócił do niego głowę. Alec siedział na piętach na łóżku, a z jego dłoni jak pnącza zwisały błyszczące wisiorki azjaty. W drugiej ręce trzymał lubrykant... Ten zagubiony. Zasłaniał go za nogą, prawdopodobnie chcąc ukryć go przed tatą.

Magnus próbował nie uśmiechnąć się zbyt szeroko.

- Poznam twoich dziadków - rzucił lekkim tonem.

- Bo są na dole... - wyjaśnił Robert. - Przyjechali z nami.

Alexander wytrzeszczył oczy.

- Jak to... - wykrztusił z siebie.

Nogi Magnusa zadrżały. Jego pierwszym odruchem było podbiegnięcie do Aleca i zwykłe okazanie wsparcia, tak, jak przed chwilą. Alexander zdecydowanie przejmował się wszystkim za bardzo i ten stres Magnus odczuwał w sobie jako wiertło, którym ktoś napierał na żołądek.

Jednak Bane'a tracącego zmysły z miłości i chcącego rzucić się na Aleca, powstrzymał przed tym tubalny głos Roberta.

- Spokojnie - powtórzył któryś raz z rzędu. - Bez paniki. Magnus się po prostu ubierze i wyjdzie. Babcia i dziadek pewnie są w kuchni, razem z Maryse. Magnus może przemknie i go nie zauważą.

Alec patrzył na ojca z bólem w oczach.

- Dobra, nieważne, wszystko jest okej... - zaczął zaraz, desperackim tonem głosu, próbując uspokoić sam siebie. - No, dobrze...

W tamtym momencie Robert wypadł Magnusowi z głowy.

Azjata najpierw patrzył na bezradnego Aleca, a potem ruszył się i podszedł do niego zaskakująco szybko. Nachylił się z kolanami na łóżku, złapał Aleca za kark i pocałował. Chłopak westchnął w jego usta. Było to bardzo emocjonalne tchnienie.

Bane przesunął ręką po ramieniu Aleca, aż dotarł do dłoni. Chwycił swoje naszyjniki i odsunął głowę, zanim Alec zdążył pogłębiać pocałunek.

Nie teraz... - myślał Magnus, zdawkowo rozumując i dzięki temu wiedząc, że przy drzwiach wciąż stoi jego przyszły teść.

- Nie dramatyzuj tak, groszku - powiedział azjata do Aleca. Krótko cmoknął jego usta. - Co z tego, że dziadziusie są konserwatywni, a ja wyglądam jak pedał w więziennej izolatce. Jestem szybki. Czmychnę przez przedpokój i nawet się nie zorientują, że ktoś tam był.

𝕎𝕚𝕝𝕝 𝕐𝕠𝕦 𝕊𝕞𝕚𝕝𝕖 𝕋𝕠 𝕄𝕖 𝔸𝕥 𝕋𝕙𝕖 𝔼𝕟𝕕?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz