~Magnus~
Azjata zbiegł schodami na dół, zerkając na dosłownie wszystkie kierunki i kąty. Podejrzewał Raphaela o dosłownie wszystko. Nawet wiadro wody ze ścieków mogło spaść mu na głowę, i to jeszcze samo z siebie, zaczarowane!Bane ostrożnie kroczył przez zaplecze. Potem szybko wśliznął się do łazienki, zadowolony, że na nikogo nie wpadł. Znowu się rozejrzał. Podszedł do wanny, odkręcił kran. Przypomniał sobie, jak klepnął Aleca w tyłek. Samozadowolony uśmieszek pojawił mu się pod nosem. Lightwood był taki czerwony, zabawny, dziwny i uroczy.
Nie, jednak nie był dziwny. Reagował tak, jakby obmacywał go morski potwór, bo nigdy z nikim tak się nie dotykał. Bane właśnie sobie o tym przypomniał. Wziął długi wdech, a potem wydech, ponieważ dana informacja o alecowej niewinności sprawiła, że poczuł motylki w brzuchu. Albo tam poniżej pasa, bądźmy szczerzy...
Dźwięk skrzypiących drzwi wybudził go z niechlujnych fantazji.
Odwrócił się gwałtownie, gotowy na mordercze szpony hiszpana, ale wtedy zobaczył różowe policzki i niebieskie oczka. Alec wszedł do łazienki. Powoli, jakby stąpał po polu minowym.
- Widziałeś gdzieś Raphaela? - zapytał Bane.
- Nie... - Alec pokręcił głową. - A co?
Magnus nie odpowiedział, co, ponieważ przypomniał sobie o planach suszenia włosów. Suszarka była dogodnym sposobem na uszykowanie w niej bomby dymnej. Klasyczny żart oraz stary jak świat, a także idealny dla podstępnego Santiago.
Magnus podszedł do półek, chwycił suszarkę i podłączył ją do prądu. Złapał ręcznik, mocząc go odrobinie w wodzie z wanny.
- Magnus? - mruknął zdezorientowany Alec.
- Cicho, bo zaraz wypróbuję to na tobie.
- Ale co? - Lightwood zmarszczył brwi.
Magnus położył mokry ręcznik na podłodze, zaraz przy nim kucając. Przyłożył do materiału suszarkę, chwycił rogi ręcznika, by zrobić z niego worek oplatający broń do suszenia włosów. Potem odpalił suszarkę.
Mąka zatrzymała się w ręczniku, a przez szczeliny wzniósł się biały dym, zaraz opadając. Bomba dymna unieszkodliwiona! Magnus, bardzo z siebie dumny, odłożył suszarkę i wachlował dłońmi, by pozostałości dymu go nie dosięgły. Nie chciał zamienić się w klauna z białą tapetą na twarzy.
- Aaa... - zrozumiał rozbawiony Alec. - Czyli o to ci chodziło.
- Żyjemy - ogłosił Magnus i wstał. Posłał Alecowi szeroki uśmiech. - Proszę o buziaka w nagrodę dla dzielnego żołnierza!
Śmiech Aleca i jego błyszczące oczy były obrazkiem, który mógł być początkiem oraz końcem Magnusa. Nie zanudziłby się w najmniejszym stopniu, gdyby płyta z takowym nagraniem odtwarzała mu się przed oczami do końca jego dni. Był bardzo szczęśliwy, że na Alecu nie zostało ani śladu po wcześniejszym płaczu i bólu. Bane wykazał się na medal, nie tylko z mąką w suszarce.
Lightwood podreptał do Magnusa, dalej chichocząc, i zarzucił mu ręce na ramiona. Bane objął Aleca w pasie, a następnie na spotkanie wyszły ich usta. Połączyły się, nosy otarły o siebie, a powieki opadły. Żaden z chłopców nie zdawał sobie sprawy, że uśmiechają się pomiędzy pocałunkami.
Moment później, co już wryło się w tradycję podczas zbliżeń pary - drzwi od pomieszczenia zdradziecko skrzypnęły, kiedy ktoś wszedł do środka.
- Kurwa... - zaklął Santiago.
Magnus i Alec dalej się obejmowali, ale odwrócili głowy w kierunku hiszpana. Magnus zobaczył jego przegrany i rozzłoszczony wyraz twarzy. Czarne oczy wpatrywały się w brudny od mąki ręcznik i leżącą obok suszarkę.

CZYTASZ
𝕎𝕚𝕝𝕝 𝕐𝕠𝕦 𝕊𝕞𝕚𝕝𝕖 𝕋𝕠 𝕄𝕖 𝔸𝕥 𝕋𝕙𝕖 𝔼𝕟𝕕?
Fanfiction🄼🄰🄻🄴🄲 🄵🄰🄽🄵🄸🄲 Magnus Bane robi wszystko, by uciec spod skrzydeł ojca. Jednak nie jest to takie proste. Asmodeusz, znany mafioza, widzi w swoim synu gangstera, który mu się przyda. Zsyła przez to na niego same problemy. Magnus każdego dnia...