Rozdział 79

146 10 8
                                    


~Magnus~
Azjata uśmiechnął się zachęcająco i otworzył drzwi do auta. Idący do niego Alec stąpał powolutku i ostrożnie, ze skupieniem na twarzy. Magnus zagryzł wargę i próbował się nie śmiać.

- Wiesz co? - odezwał się jednak. - Chyba muszę częściej bawić się z tobą przez całe dnie, żebyś się przyzwyczaił i żeby potem cię nie bolało jak teraz. Wyglądasz jak pingwin, gdy tak tuptasz.

Granatowy wzrok wbił się w Magnusa jak ostra strzała wystrzelona z łuku groźby.

- A chcesz leżeć na ziemi? - zapytał poważnie Alec. - Mogę cię położyć teraz na tej brudnej ziemi, bez problemu.

- Nie możesz, bo nie dasz rady - odparł milusińsko Bane, opierając się łokciem o otwarte drzwi. - No już, nie gadaj, tylko wsiadaj. Pakuj się, z życiem.

- Sam się pakuj.

Magnus się zaśmiał. Zamiast wsiadać do auta, Alec stanął w miejscu i założył ręce na piersi. Pod nosem pojawił się nawet mały uśmieszek.

- Zanieś mnie - rozkazał.

- Ależ nie ma problemu, groszku przesłodki!

Uśmiechnięty Magnus w skowronkach podskoczył do Lightwooda. Najpierw oczywiście chciał go pocałować, więc nachylił się do niego, jednak ten bezduszny Lightwood... Obrócił twarz i zaciskał usta, żeby się nie śmiać.

Magnus uniósł brew i spróbował znowu sięgnąć całusa. Alec przekręcił głowę w drugą stronę. Tylko kiedy Bane tupnął nogą jak wkurzony królik, Alec nie wytrzymał i głośno się zaśmiał.

- Miałeś mnie zanieść do samochodu, a nie całować - powiedział z irytującym rozbawieniem.

- Ale chcę cię pocałować.

- Nie dla psa kiełbasa.

Magnus wysoko uniósł brwi, a Alec dłonią zatkał usta. Trząsł się ze śmiechu.

- Zaraz strzelę cię po dupie - ostrzegł Bane. - Zaboli.

- Jestem niezniszczalny.

Magnus zmrużył oczy, a potem zapolował. Wysunął rękę, żeby sprzedać tyłku Aleca plaskacza, ale ten Lightwood, chichocząc pod nosem, prędko się ruszył i ominął azjatę. Małymi kroczkami podreptał do samochodu.

- Weź się uspokój i mnie odwieź, szoferze - śmiał się wciąż Alec, wsiadając do auta. - Nie mam całego dnia!

Magnus był prawie zdumiony. Prawie, ponieważ jak przez mgłę pamiętał, ale pamiętał, że Alexander robił się na zabój prowokujący i denerwujący po, zazwyczaj, każdym seksie.

Po drugie "z kim przebywasz, tym się stajesz", dlatego... Po części Magnus męczył się w tej chwili z inną wersją siebie samego.

- Szofer! - zawołał Alec, już siedzący w samochodzie. - Pakuj się!

Magnus wzruszył ramionami, po czym pośpiesznie zasiadł za kółkiem. Trzasnął za sobą drzwiami i objął wzrokiem Aleca, wygodnie rozwalonego na fotelu, z głupim uśmieszkiem na ustach. Magnus, nie odrywając od niego wzroku, kliknął jeden z guzików przy stacyjce. Fotel Aleca zaczął wibrować.

Najpierw Lightwood wytrzeszczył oczy i prawie zjechał z siedzenia, ale potem, gdy zrozumiał, co się dzieje, wyszczerzył się i bardziej rozpłynął na fotelu, delektując się masażem.

Z kolei Magnus w dalszym ciągu się na niego gapił. Drżący od masażu Alec zerknął na azjatę, i zaśmiał się, widząc takie skupienie poświęcone właśnie jemu.

- Co się tak patrzysz? - spytał z rozbawieniem Lightwood, chociaż zaraz się domyślił. - Aha, no dobra... - zachichotał i wysunął rękę. - No chodź.

𝕎𝕚𝕝𝕝 𝕐𝕠𝕦 𝕊𝕞𝕚𝕝𝕖 𝕋𝕠 𝕄𝕖 𝔸𝕥 𝕋𝕙𝕖 𝔼𝕟𝕕?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz