Rozdział 20

363 41 4
                                    


~Alec~
Nastolatek obudził się chyba po raz setny w ciągu kilku nocnych godzin. Przekręcił się na twarz, psychicznie i fizycznie wymęczony.

Nie mógł usnąć na dłużej z powodu własnych sprzecznych emocji, aluzji, rozterek, trosk. Kotłowały się w nim jak w bulgoczącym od gorąca czajniku. Wszystko wszystkiemu przeczyło, wydawało się niezrozumiałe. Oraz było nowe.

Alec zrozumiał, że odwiedził go ten podły okres kwestionowania swojej seksualności. Czuł się tak, jakby nie wiedział, kim był. Jakby się zmienił, choć tak naprawdę wokół niego wszystko grało po staremu. No, prawie...

Odkąd nie musiał zajmować się rodzeństwem na pełen etat, miał więcej czasu dla siebie. I nie było to zbyt komfortowe. Ani trochę nie podobał mu się ten prezent.

Zamiast temperować Jace'a prowokującego każdą żyjącą na Ziemi istotę, próbował okiełznać własny gniew, spowodowany myślami pędzącymi w niewygodne tematy. Nie słuchał żalów Isabelle na poszczególne osoby lub plotki powstające wkoło niej - musiał zmierzyć się z własnymi skargami, i to na swój temat. Nie polubił nowego siebie, jakim stał się po przeprowadzce.

Nie chciał bać się, że jest gejem, a już na pewno nie chciał nikomu zawracać tym głowy. Wierząc, że sobie poradzi, ignorując prawdę. Tak na serio wymykało mu się to spod kontroli. Komentowanie w głowie każdego uczucia i drobnostki, czy choćby wspomnienia, w celu przebrnięcia przez homoseksualną zagadkę, układało się w mur przekładany szarym cementem. Ściana rosła, i rosła, i rosła...

Może pogadam o tym z Magnusem? - przemknęło mu przez myśl, zanim parsknął w poduszkę. - Nie, o czym ja w ogóle gadam... Plotę głupoty. Zwariowałem.

Jednak nieco później, kiedy od natrętnych myśli rozbolała go głowa, stwierdził, że ten pomysł nie jest wcale taki przerażający. Mimo, że Bane'a w ogóle nie znał - przynajmniej nie blisko prywatnie - to na myśl o pomocnej konsultacji tylko ten azjata wyświetlał mu się na liście propozycji. Alec straszył sam siebie na myśl o rozmowie z rodzeństwem czy, co gorsza, rodzicami, na temat swojej orientacji. Za nic się do tego nie przekona.

A Magnus miał swój świat, więc nie będzie czuł potrzeby rozpowiadania sekretu Aleca. Nie okazywał też Lightwoodowi nienawiści, więc na pewno nie skończy się wyśmianiem czy upodleniem.

Co najważniejsze - na pewno przeszedł przez to samo, przez co Alec brnął w tej chwili.

A także Lightwood był w stanie opisać ich relację jako koleżeńską, więc... Warto spróbować. Co z tego, że praktycznie ze sobą nie rozmawiali, pomijając krótkie pomruki na lekcjach odnośnie pożyczenia jakiegoś przyboru, czy, w przypadku Magnusa - chęci zerżnięcia zadanego przez nauczyciela zadania.

***
~Magnus~
Azjata stukał palcami o blat stolika i wgapiał się w okno. Zażenowany, że właśnie zaczyna się październik. Jednak zażenowany był również z innego powodu.

Siedział w ławce sam jak palec. Niczym przykładny uczeń, którym nie był. Alec spóźniał się na lekcję i to pierwszy raz, odkąd się poznali.

Bane, patrząc w blado niebieskie niebo, wyobraził sobie oczy chłopaka. Azjata miał tyle zmartwień na głowie z powodu swojego stylu życia, a gdy chodziło o Lightwooda - problemy wyparowywały. Myślał o nim i widział ładnego chłopca, na którym, gdy się czasami skupiał, nie wisiały żadne niewiadome, brutalność czy bolesne kłamstwa. Było czysto i spokojnie.

Zwłaszcza, że od kiedy zaczął z nim siadać na każdej lekcji, a plotki odnośnie ich związku rozpłynęły się w powietrzu, podobnie co szykanowania Alexandra co do jego orientacji. Nastał spokój. Bane mógł odetchnąć.

𝕎𝕚𝕝𝕝 𝕐𝕠𝕦 𝕊𝕞𝕚𝕝𝕖 𝕋𝕠 𝕄𝕖 𝔸𝕥 𝕋𝕙𝕖 𝔼𝕟𝕕?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz