Rozdział 9

302 39 5
                                    


~Magnus~
Azjata z rozbawieniem przyglądał się Alecowi. Chłopak uparcie nie zerkał w stronę, gdzie znajdował się Bane.

Zawstydzona księżniczka - zaśmiał się w duchu Magnus i postanowił samemu wykonać "pierwszy krok."

- Jak tam leci życie w nowej szkole, Alexandrze? - spytał nonszalacko, podchodząc bliżej do Lightwooda. Objął go ramieniem.

Alec momentalnie zesztywniał, jakby bazyliszek rzucił na niego okiem i przemienił w kamień.

- On potrzebuje dziewczyny - zaczęła z pełną powagą Isabelle, marszcząc brwi. - I to w trybie natychmiastowym. Magnus, wiem, że mieliśmy latać po ciuchach, ale może dla odmiany pomógłbyś Alecowi umówić się na jakąś randkę?

- To on jest hetero? - spytał od razu Bane.

Alec, purpurowy na twarzy, prędko ściągnął z siebie rękę Magnusa i odsunął się dwa kroki dalej.

- Izzy, skończ z tym, bo zamknę cię w piwnicy - warknął na siostrę.

- Nie mówił ani razu, że podobają mu się chłopcy - dziewczyna nie zwróciła uwagi na brata, skupiona na temacie, jaki zaczęła z azjatą. - Może ci powie.

- A ja? - azjata uśmiechnął się po królewsku. - Jestem złym kandydatem?

Dane pytanie, a może i propozycja, mocno zaskoczyło Izzy. Jednak tylko na krótką chwilę. Zaraz po tym rozluźniła się, uśmiechnęła - odrobinkę złowieszczo - i patrzyła na Magnusa z czystą ekscytacją.

Ojej, chyba właśnie załatwiłem sobie swatkę - pomyślał Bane. - No, przynajmniej unicestwiłem nudę.

Cisza po słowach Bane'a trwała nadal, a emocje wymalowane na twarzach poszczególnych osób różniły się od siebie diametralnie. Jace marszczył czoło - zniesmaczony. Clary uśmiechała się krzywo - skrępowana. Simon... Wyglądał tak, jak zwykle - wszystko mu jedno.

A radość Izzy zabawnie kontrastowała z kamienną miną Aleca. Cokolwiek poczuł, zdusił to w sobie.

- Idziemy już? - wypalił, kończąc panującą ciszę.

Uzyskał odpowiedź w inny sposób; pod szkołę podjechało dość stare auto.

- Pakujecie się, dzieciaki? - kierowca Luke otworzył szybę od swojej strony i uśmiechnął się do nastolatków. Mrugnął do Clary i Simona.

- Luke, posłuchaj - zaczęła Fray, podchodząc do auta. - Wyrzuciłbyś nas przy galerii? - spytała, wskazując kciukiem na grupkę znajomych.

- Co? A upchną się wszyscy?

- To jest właśnie drugie pytanie... - zaśmiała się Clary.

- Wezmę Clary na kolana - odezwał się nagle Jace. - A Simon Izzy. Prawda? - blondyn szturchnął zarumienionego okularnika.

- Ta, jasne, czemu nie... - odparł skrępowany Simon, do którego szeroko uśmiechnęła się Isabelle.

Luke pokręcił z rozbawieniem głową, łapiąc za kierownicę.

- Jak sobie chcecie, ale wy płacicie za mandat. Wsiadajcie.

***
Zirytowany Magnus próbował wstrzymać oddech na czas podróży, choć wiedział, że zostanie to wyłącznie marzeniem. W aucie śmierdziało farbami, jakimś zwierzakiem i sokiem pomarańczowym. Tapicerka także pozostawiała wiele do życzenia. Magnus nie przemyślał tego, siadając przy samych drzwiach.

Podsunął się więc do boku i przykleił się ramieniem do Aleca. Już wcześniej siedzącego jak na szpilkach, a teraz, po zbliżeniu azjaty wyglądającego tak, jakby w żadnej innej minucie jego życia nie było mu tak niewygodnie.

𝕎𝕚𝕝𝕝 𝕐𝕠𝕦 𝕊𝕞𝕚𝕝𝕖 𝕋𝕠 𝕄𝕖 𝔸𝕥 𝕋𝕙𝕖 𝔼𝕟𝕕?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz