Opuszczenie Kręgu Magów Ciemności nie było łatwą decyzją. Jako najwyższy arcymag zawsze zadawałam sobie, te nurtujące pytania : Jak powstała Vestroia i skąd moce domen czerpią energię? Odkąd Drużyna Sześciu przeszła do historii stwierdziłam, że najwyższa pora znaleźć odpowiedzi na pytania. W Wardington nic mnie już nie trzymało.Najwyższa Rada też za specjalnie nie pałała sympatią do Magów Ciemności więc trzeba było zwinąć żagiel.
Przebyłam długą, niebezpieczną podróż w poszukiwaniu starożytnej wiedzy aż znalazłam pradawną świątynie Magów Ciszy. Szybko okazało się, że oba rdzenie które powszechnie uważano za źródło stworzenia Vestroii,tak naprawdę były wytworem dwóch,magicznych klanów Anh i Ghor. Poznałam ostatniego Czarnego Maga o imieniu Igrela. Ta kobieta przekazała mi ogromną wiedzę oraz nauczyła posługiwać się magią Ciszy. W żadnym wypadku nie wyobrażałam sobie takiego przypływu magicznej mocy. Stałam się niezwykle potężna, że wśród wyznawców demonicznej magii siałam postrach i zniszczenie. Z upływem czasu moja moc rosła aż stałam się mistrzynią czarnej magii. Dziś z dystansem obserwuję świat ludzi aby wypełniło się proroctwo oraz by pradawna wiedza odzyskała swą dawną świetność.
Teraźniejszość :
Alice jak zwykle studiowała starożytne pisma w swojej wieży, eksperymentując z przywołaniem magicznych stworzeń.
- Nieźle się urządziłaś w zaledwie kilka dni.- skomentowała Chan Lee, wchodząc do komnaty.
- A ty jak zwykle przybywasz po pomoc,gdy usiłuję coś stworzyć. Czasem żałuję, że dałam ci pierścień teleportacji.- odparła.
- Wybacz.- przeprosiła.
- Eh... mów co się stało?.- spytała, wzdychając ciężko.
- Za pewne doszły cię słuchy o narodzinach Rosaline Kuso.
- Wyczułam spore zakłócenia ale nie podejrzewałam, że to sprawka dziecka.- przyznała.
- Dziewczynka urodziła się z potężną mocą ale według Kapłanów Światła i Magów Ognia ta moc jest przeklęta.- wyjaśniła.
- Jak zwykle bogobojni i cnotliwi magowie na czele z kapłanami...- skomentowała.- Eh... dobrze, że chociaż ty zachowujesz trzeźwość umysłu.
- Lepiej wymyśl jakiś plan. Spectra jest nieobliczalny odkąd zasiadł w radzie.
- Spectra jest szalony ale nie głupi. Z pewnością będzie chciał wykorzystać potencjał jej mocy do własnych celów.- zauważyła.
- Więc masz jakiś pomysł by temu zapobiec?
- Musisz szpiegować Spectre i nakłonić go do idzolowania Rose. Tak będzie dla niej najbezpieczniej.- wyjaśniła.
- A co potem?
- Wedle starożytnego proroctwa pradawnych kapłanów moc Rose ma zakończyć odwieczną wojnę ludzi i demonów.
- Jasneee...i to powiedziały ci te zakurzone papirusy?.- Chan sceptycznie podchodziła do tego.
- Chcesz żebym ci pomogła czy nie?- spytała zdenerwowana Alice.
- Tak...ale...to niemożliwe. Jesteś pewna?
- Jestem więc nigdy nie kwestionuj tego co mówię.- skarciła.
- Dobra.
- Chodź za mną, coś ci pokażę.- nakazała jej gestem dłoni podążać za sobą na drugie piętro wieży. Weszły do jakiejś pracowni gdzie w szklanych słoiach znajdowało się mnóstwo rzeczy. Począwszy od kości a skończywszy na przeróżnych kamieniach i roślinach.
- Masz dziwne hobby. Po co ci tyle trofeów?- spytała, patrząc na słój ze szponami.
- To nie są tylko trofea. Każdy z tych słoi zawiera część zabitego demona.- wyjaśniła.
- Oh...
- Tutaj.- wskazała na starą,kamienną tablicę, położoną na stole alchemicznym.
- Co to takiego?
- Część zapisku z bardzo starej świątyni. Mówi o Wybrańcu któremu przeznaczone jest władanie "Płomieniem Feniksa".
- Zaraz,zaraz... czegoś tu nie rozumiem...jak ta przepowiednia ma się do Rose?
- Runy na tej tablicy zapłonęły wczoraj szkarłatnym wręcz rubinowym płomieniem i ułożyły się w ciąg jednego słowa. Chyba nie muszę ci tłumaczyć co to za słowo?- wyjaśniła.
- Imię.
- Zgadza się.
- Będę potrzebowała twoich magicznych sztuczek żeby szpiegować Spectre.- po czym Alice wyjęła z małego mieszka suszone płatki purpurowego kwiatu.
- To "Mówca Prawdy". Jeden płatek wystarczy by dana osoba zaczęła mówić prawdę. Nie może wtedy skłamać.- wyjaśniła.
- Niezła jesteś.
- Tyle wystarczy, żeby zmusić Spectre do mówienia.Resztą musisz zająć się sama. Najlepiej jeśli zaufane osoby ci w tym pomogą.
- Masz kogoś konkretnego na myśli?
- Gdy opuściłam Krąg nie zapomniałam o moich wiernych uczniach. Chris i Sarah ci pomogą jeśli wpadniesz w tarapaty.
- Szkolisz ich?
- Można tak to ująć. Na razie poznają możliwości czarnej magii.
- W takim razie bywaj. Mam sporo pracy przed sobą.- pożegnała się,gotowa założyć pierścień.
- Jeszcze się spotkamy.- po czym Chan zniknęła w chmurze purpurowego dymu. Z cienia natomiast wyszły dwie postacie.
- Jesteś pewna, że możemy jej zaufać?- spytała,blondwłosa kobieta.
- Chan Lee jest oddana sprawie. Zrobi wszystko żeby ochronić córkę Kuso.- odparła Alice.
- Ale jest "ale", czyż nie?- stwierdził chłopak.
- Jest. Chan nigdy nie lubiła magów. Wierzy w prawo miecza co jest jej słabością. Czy rozumiecie teraz jakie jest wasze zadanie?
- Tak jest!- odparli zgodnie.
- W takim razie ruszajcie. Nie ma czasu do stracenia.- nakazała. Postacie zniknęły równie szybko co się pojawiły.
- A teraz czas pokaże co nas czeka.
...Chan Lee w zbroi paladyna
Igrela
Sarah
Christopher
CZYTASZ
Shun i Alice opowieści dziwnej treści
FanfictionKrótkie rozdziały i mnóstwo słodyczy.Cukrzyca gwarantowana.