Kilka sytuacji,gdzie Alice odkryje jak Shun wyraża miłość ponieważ słowa nie są jego mocną stroną.Będzie bardzo słodko 😏 😍🍰
1.
Alice wiedziała,że Shun nie jest typem osoby,która lubi wyrażać swoje uczucia i emocje słowami.Językiem miłości Kazamiego był dotyk fizyczny,o czym jej ciało zdążyło się nie raz przekonać.Zwłaszcza szyja.Odkryła to ostatnimi czasy,gdy zaczęli się spotykać i prawie zawsze jego usta lądowały tam na jej skórze,gdy wymieniali sesję namiętnych pocałunków na kanapie jak napalone nastolatki.
Teraz w czasie pracy mieli obydwoje przerwę,więc chcieli ją wykorzystać maksymalnie,relaksując się w cieniu dużej sakury.Obydwoje siedzieli pod dużym pniem drzewa,popijając kawę z termosu.Alice znajdowała się na kolanach Shuna,podczas gdy on miał wtuloną głowę w zagięciu jej szyi i wodził po niej nosem,drażniąc jej skórę swoim szorstkim zarostem.Rudowłosa zachichotała,czując łaskotanie.
- Co jest takie zabawne kochanie?.- spytał,składając gorące pocałunki na jej szyi.
- Shun...- powiedziała ostrzegawczym tonem,czując jak ssie jej puls i zaraz potem lekko przygryza.- Kochanie jestem w pracy.- przypomniała mu,gdy chciał zrobić drugą,lecz w porę odsunęła się.Spojrzała na jego zadowolony uśmieszek i uderzyła go lekko w klatkę piersiową.
- No co?.- spytał śmiejąc się.- Oznaczyłem cię.Nie lubię,gdy faceci ślinią się na twój widok.- powiedział, całując ją żarliwie w usta.
- Więc w takim razie...- przysunęła się do niego z figlarnym błyskiem w oku,atakując jego szyję,tak samo zostawiając charakterystycznego siniaka na skórze bruneta.- Jest po równo i lepiej niech każda kobieta wie,że jesteś już zajęty.- pocałowała go mocno.
- Hmm...szkoda,że jesteśmy teraz w pracy...- rozpuścił jej włosy spięte w kucyka.- Moglibyśmy inaczej spędzić ten czas.- uśmiechnął się zawiadacko.
- U mnie dziś wieczorem?.- zaproponowała Gehabich.
- Oczekuj mnie.- po czym ich miłosne igraszki przerwały trzeszczące radia.
- I koniec lunchu.- skomentowała Alice niechętnie,podnosząc się z kolan Kazamiego.Szybko pocałowała go na odchodne,uciekając przed nim by nie mógł jej pocałować.Pokręcił głową z dezaprobatą,zapisując w pamięci,aby dziś w nocy sprawić,by wiła się pod nim z przyjemności.2.
Drugie odkrycie Alicji na temat języka miłości Shuna potwierdziło się,gdy szli alejką w super markecie,a on ochronnie obejmował ją ramieniem,posyłając mężczyznom dookoła mordercze spojrzenie,którzy pod wpływem jego wzroku kulili się ze strachu niczym bezbronne szczeniaczki.Alice miała ochotę parsknąć śmiechem.Był taki uroczy,gdy emanował zazdrością.
- Wiesz,że jesteś dzisiaj wyjątkowo zaborczy skarbie.- skomentowała,skubiąc delikatnie jego usta.
- Ja zaborczy?Niby kiedy?.- spytał z uniesionymi brwiami,całując ją czule.
- Hmm...może dlatego,że posyłasz tym wszystkim,śliniącym się mężczyznom na mój widok spojrzenie pełne mordu?.- objęła go rękami za szyję,a on oplótł ją swoimi ramionami niczym imadło.
- Bo jesteś MOJĄ dziewczyną i nie lubię,gdy jakiś obcy typ wręcz gwałci cię wzrokiem.- powiedział z nutą zazdrości w głosie.
- Mmm...nawet nie masz pojęcia jaki jesteś teraz seksowny i groźny Panie kapitanie.- wyszeptała mu uwodzicielsko do ucha.- I lubię to.- dodała przygryzając lekko jego małżowinę uszną.Shun aż zamrugał kilka razy,próbując opanować rosnące pożądanie.Jego mózg dostał chwilowego zwarcia,po czym spojrzał na Alice,która figlarnie szła teraz przed nim,poruszając uwodzicielsko swoimi biodrami.Była pewna,że za ten wybryk Shun ukaże ją wieczorem w sypialni.3.
Trzeci raz odkryła wrażliwą stronę Shuna,gdy po ciężkiej akcji dosłownie rozpadł się w jej ramionach,pokazując jej swoją bezbronność i smutek.Tulił się do niej na kanapie niczym małe dziecko, szukające pocieszenia u matki.Alice wiedziała doskonale,że przed swoją drużyną nie mógł tego pokazać,więc zawsze w takich momentach użyczała mu swojego ramienia.Pozwalała mu wyrzucić wtedy z siebie cały ciężar który go przygniatał.
- Chcesz o tym porozmawiać?.- spytała go,dając najlepsze wsparcie jakie mogła.
- Nie...po prostu pozwól mi zasnąć w twoich ramionach.- odparł na wpół sennym głosem.Rudowłosa uśmiechnęła się ciepło i odetchnęła z ulgą,czując jak relaksuje się w jej ramionach.Jego głowa spoczywała na jej brzuchu,a ona od czasu do czasu przeczesywała jego kruczoczarne włosy dłonią.Zaraz potem usłyszała jego płytki oddech,świadczący o tym że głęboko śpi.Przykryła ich kocem po czym obydwoje zapadli w popołudniową drzemkę na kanapie.Jak na ironię przypomniała jej się święta rada babci,którą jej zawsze powtarzała od dziecka: "Sen jest dobry na wszystko". Babcia Irina nie myliła się,mając 100 procentową rację.4.
Czwarty raz Alice odkryła,że Shun uwielbia obdarzać ją małymi,prezentami np.biżuterią.Dzisiaj od rana jej zmiana przebiegała kiepsko i w dodatku kierownik oddziału ratunkowego Klaus von Hertzon za to,że go odrzuciła uprzykrzał jej życie,więc na koniec została z górą raportów które musiała poprawić.Zła,sfrustrowana i wściekła rzuciła długopis w kąt pomieszczenia, odchylając się na krześle i wzdychając ciężko.Ona i Shun mieli dzisiaj iść na romantyczną kolację do restauracji z okazji walentynek,ale oczywiście doktor Dupek musiał to popsuć.Z rozmyślań wyrwało ją pukanie do drzwi.Jeszcze tego jej brakowało, nieproszonego gościa.
- Proszę...- niechętnie się odezwała,zezwalając ów osobie wejść do dyżurki.
- Niespodzianka.- do środka wszedł nie kto inny jak Shun i to z prezentem,zapakowanym w papier ozdobny.
- Co tu robisz?.- spytała szczęśliwa i objęła go ramionami,kradnąc pocałunek z jego ust.
- Ten dupek uprzykrza ci życie,więc sprawiłem,że nie wróci prędko dzisiaj do domu.- oznajmił jej z błyskiem w oku.Alice otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia,wiedząc doskonale do czego potrafi być zdolny Kazami.
- Nie połamałeś mu żeber,prawda?.- spytała wystraszona,na co brunet zaśmiał się pod nosem.
- Chciałem...ale uznałem,że to zbyt proste.- odparł tajemniczo.
- SHUN...co zrobiłeś?.- spytała ostrzegawczym tonem.
- Zaparkował samochód pod hydrantem,więc zawiadomiłem chłopaków z drogówki i odholowali samochód Von Dupka na policyjny parking.- wyjaśnił będąc z siebie dumny.Alice parsknęła głośnym śmiechem.
- Aww...dziękuje.- podziękowała mu,całując namiętnie w usta.
- Szczęśliwych walentynek.- wręczył jej prezent.
- Co to jest?.- spytała ciekawa.
- Twoja czerwona bransoletka w której popsuło się zapięcie.Oddałem ją do naprawy bo wiem,ile dla ciebie znaczy.- odparł,na co serce Alice chciało się rozpłynąć ze szczęścia i miłości.
- Mówiłam ci już,jak bardzo cię kocham?.- przybliżyła się do niego bardziej,wodząc uwodzicielsko dłońmi po jego torsie skrytym pod t-shirtem Henleya.
- Tak?.- odparł pytaniem na pytanie, ściskając mocniej jej biodra i całując namiętnie w usta.
- Walić raporty.Zamknij drzwi.- nakazała mu między pocałunkami,po czym Shun przekręcił gałkę w drzwiach,prowadząc ją pod ścianę.Nikt nie mógł powstrzymać uczucia miłości między nimi.Nawet doktor Dupek.5.
Podczas ciąży z trojaczkami Alice jest zaskoczona opiekuńczością Shuna, który każdego wieczoru przed snem całował jej wypukły brzuszek i mówił do trzech,maleńkich bobasów,które każdego dnia zaczęły ruszać się z coraz większą intensywnością.
- W moim brzuchu rosną chyba trzej wojownicy ninja,bo czuję jak urządzają sobie w środku bitwę.- zażartowała,czując ich kopnięcia.
- Proszę moje,małe aniołki.Dajcie spać mamie.- Shun mówił do jej brzucha,na co w odpowiedzi brunet dostał kopniaka w ucho.
- Hmmm...ktoś tu się chyba zdenerwował.- skomentowała Alice,śmiejąc się.
- Myślisz,że już mnie rozumieją?.- spytał zafascynowany tym zjawiskiem,głaszcząc ją po brzuchu.- Nie do wiary.Czuję jak kopią.- przyznał szczęśliwy.
- Mówię.Mali wojownicy ninja.- stwierdziła na co Kazami parsknął śmiechem.- I przez nich znowu muszę wstać do toalety.- rudowłosa szybko podniosła się z łóżka,czując parcie na pęcherz.
- Coś czuję,że będę musiał bardzo wcześnie rozpocząć ich szkolenie.- przyznał Shun,stojąc w drzwiach i patrząc na swoją przyszłą żonę.
- Bardzo,bardzo,bardzo wcześnie.Aż boję się porodu.- przyznała z uśmiechem.- O nie.- powiedziała Alice,czując nagłą ochotę na owoce.
- Co jest nie tak kochanie?.- spytał zaniepokojony Shun.
- Znowu jestem głodna...chcę zjeść truskawki...- przyznała zawstydzona.
- Pójdę sprawdzić do lodówki,czy mamy.- Shun zszedł na dół i zaraz potem Gehabich usłyszała brzdęk kluczyków samochodowych.- Za moment wrócę kochanie!.- krzyknął do niej z dołu,wychodząc w środku nocy do auta tylko po to,by kupić jej truskawki.
- Naprawdę wasz tata,za bardzo was rozpieszcza.- powiedziała z uśmiechem do swojego brzucha.Już nie mogła się doczekać kiedy w końcu będzie trzymać,całą trójkę w swoich ramionach.
~~~~~
CZYTASZ
Shun i Alice opowieści dziwnej treści
FanfictionKrótkie rozdziały i mnóstwo słodyczy.Cukrzyca gwarantowana.