Dla Shuna ten dzień zaczął się od wizyty w akademii policyjnej.Przejechał swoim SUVEM bramę, prowadzącą na teren ośrodka szkoleniowego, zaparkował po czym udał się na plac treningowy,by zobaczyć nowicjuszy wytypowanych do szkolenia na funkcjonariuszy S.W.A.T.W tym także chciał zobaczyć, jak radzi sobie Christopher,bo z tego co słyszał był w pierwszej trójce.
- Witam poruczniku Kazami.- przywitał się z nim uściskiem dłoni Jake Vallory, oficer szkoleniowy.
- Cześć Jake.- odparł.- Słyszałem tu i ówdzie, że Christopher jest w złotej trójce.- zaczął przyjazną gadkę.
- Nakamura jest praktycznie gotowy, żeby opuścić mury akademii...co innego pozostali.- wskazał gestem dłoni na biegających kadetów.
- Jest aż tak źle?.- spytał Shun.
- Wiem, że chcesz ocenić sprawiedliwie pozostałych nowicjuszy,ale to będzie tylko strata czasu.Brakuje im sporo.Żaden z nich nie jest tak dobry jak Nakamura.- oznajmił mu.
- Przekonajmy się.Zwołaj wszystkich na placu, łącznie z Christopherem i pozostałą,złotą trójką, chcę zobaczyć do czego są zdolni.- nakazał mu.
- Wedle życzenia poruczniku.Aż wracają wspomnienia, kiedy to my zaczynaliśmy tutaj.- skomentował Jake, przywołując nostalgiczne wspomnienia.
- Jak się ma twoja żona?.- spytał przyjacielsko Shun.
- Całkiem nieźle poza tym, że dzieciaki czasem rozrabiają.Bliźniaki,w szczególności chłopcy mają talent do niszczenia rzeczy.- odparł, uśmiechając się.- A jak tam twoja narzeczona?. Słyszałem, że pobieracie się za miesiąc?.- spytał.
- Mieliśmy to zrobić dopiero za rok,ale w naszym życiu nieoczekiwanie pojawiły się trojaczki.- oznajmił mu radosną nowinę.Jake uniósł wysoko brwi, otwierając szeroko usta ze zdziwienia.
- Poważnie?!.- krzyknął zdziwiony.
- Poważnie.- Kazami odparł krótko.
- Stary gratulacje!.- poklepał go przyjacielsko po plecach.- W życiu bym nie pomyślał, że nieustraszony Shun Kazami zostanie ojcem trojaczek.- przyznał zadowolony, dobrze pamiętając czasy, gdzie brunetowi robiło się, aż nie dobrze na widok miziających się par.
- Dlaczego każdy gratuluje mi w ten sposób?.- spytał z niedowierzaniem, unosząc teatralnie ręce.
- Stary byłeś dawniej jak sopel lodu i nie chciałeś słyszeć o miłości.Ciągle tylko praca, łapanie zbirów albo unieszkodliwianie terrorystów.- przypomniał mu.
- Okey przyznaję.Byłem wtedy surowym dupkiem.- przyznał.
- Cóż mogę rzec.Miłość zmienia.- nagle ich rozmowę przerwała bójka, dwóch rekrutów którzy okładali się pięściami.Kazami zaśmiał się pod nosem wspominając swoją, pierwszą bijatykę.Dostał wtedy pochwałę od najbardziej surowego szkoleniowca w ośrodku,a zazdrośni koledzy chcieli mu obić mordę za to,że był lepszy od nich.Do tej pory był zdumiony do czego prowadzi ludzka zawiść.
- Hej wy dwaj!.- Jake od razu interweniował,gwiżdżąc na nich gwizdkiem,po czym ich rozdzielił, każąc biegać 100 okrążeń wokół placu.- Co za dupki...- skomentował Jake, gdy wrócił na trybuny.
- O co poszło?.- spytał Shun.
- Rywalizacja.- odparł krótko.
- Doskonale wiem,o czym mówisz.No cóż, idę coś przekąsić do stołówki.- poklepał go przyjacielsko po ramieniu na odchodne, udając się w stronę budynku.
...W tym samym czasie w szpitalu Św.Anny dzień też nie był lepszy dla Mii, której posiłek został zakłócony przez zazdrosną koleżankę ze stażu.
- Jadłam to.- szatynka wskazała na wywróconą tacę z jedzeniem.
- Pewnie jesteś z siebie dumna,co!?.- spytała z jadem w głosie Lena Isis, która w tym momencie zachowywała się jak rozpuszczona księżniczka.
- Nie wiem,o co ci chodzi Lena,ale na pewno wisisz mi obiad.- odparła spokojnie Mia, niewzruszona jej zachowaniem.W końcu jeździła w karetce z Chan Lee i już zdążyła się przekonać jacy potrafią być agresywni ludzie i ile płynów ustrojowych potrafią wydalić.
- Och,nie udawaj głupiej!.To przez ciebie doktor Gehabich,kazała mi dzisiaj grzebać w tyłkach pacjentów i nakładać żel przed zabiegiem!.- oskarżyła ją o normalne zadanie, które wykonywało się w przypadku zabiegu kolonoskopii by pacjent nie czuł dyskomfortu podczas wprowadzania endoskopu przez odbyt.Mia parsknęła tylko śmiechem.
- Uwierz mi, że tysiąc razy wolałabym grzebać komuś w tyłku, niż będąc obrzyganą albo pobitą w karetce.Chcesz się zamienić księżniczko?.- skomentowała jej zachowanie, popijając kawę z papierowego kubka jak gdyby nigdy nic.
- Pożałujesz tego!.- zagroziła jej na odchodne.
- Czekam na to.- odparła, mierząc ją bojowym wzrokiem i śmiejąc pod nosem.- No nic, posprzątajmy ten bajzel.- westchnęła ciężko, ścierając papierową serwetką ubrudzony blat stołu.Całemu zajściu z daleka przyglądała się Alicja,która postawiła czerwony X na karcie oceny Leny Isis.Zamierzała później przekazać raport Farrow,by trochę uświadomić tą,zapatrzoną w siebie pannę,że medycyna to nie tylko asysta przy operacjach,ale też wykonywanie mało, przyjemnych czynności.
...
CZYTASZ
Shun i Alice opowieści dziwnej treści
FanficKrótkie rozdziały i mnóstwo słodyczy.Cukrzyca gwarantowana.