24 godziny przed trzęsieniem:
Ten poranek w Wardington City nie zwiastował,w ogóle nadejścia potężnej klęski żywiołowej która niebawem miała nadejść.
Alice Gehabich wciąż pogrążona w błogim śnie i ramionach swojego, ukochanego narzeczonego, przytuliła się bardziej do jego, nagiego ciała, chcąc rozkoszować się chwilą spokoju oraz obecnością Shuna,zanim oboje wstaną do pracy.Brunet czując, że się poruszyła,instynktownie przyciągnął ją do siebie, trzymając jej drobne ciało w swoim uścisku.
- Hmm...chcę tu zostać...- wymamrotał sennie, wodząc nosem po jej szyi.
- Chciałabym kochanie,ale praca wzywa...- wymamrotała, całując go w usta.
- Zawsze możemy wziąć wolne z powodu grypy żołądkowej.- zauważył, uśmiechając się i przesuwając rękami po jej biodrach,co wywołało przyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa Alice.
- Nie zaczynaj...- zaśmiała się lekko, pogłębiając pocałunek,co jeszcze bardziej spotęgowało ich narastające pożądanie.
- 5 minut nagiego czasu przed pracą?.- zapytał Shun, unosząc się nad nią.
- 10.- zgodziła się, zaplatając swe dłonie wokół jego szyi i przyciągając go bliżej.Oboje teraz potrzebowali swej fizycznej bliskości by doładować mózg endorfiną na lepszy początek dnia.
...Po dwóch rundach nagiego czasu Alice z wdzięcznością przyjęła kawę oraz śniadanie na słodko,w postaci puszystych naleśników z syropem.
- Hmm... śniadanie na słodko?.- spytała podejrzliwie, biorąc kęs naleśnika.Wiedziała, że Shun coś kombinuje bo nie znosił jeść rano słodkich rzeczy.Oczywiście się nie myliła.
- Mam coś dla ciebie.- oznajmił, przynosząc eleganckie pudełko i wyjął z niego, coś w rodzaju bransoletek ale nie takich zwykłych.Były to urządzenia typu smartwatch w dwóch, różnych kolorach-białym i czarnym.
- Co to jest?.- spytała zafascynowana Alice, biorąc białą bransoletkę z wygrawerowanym wzorem księżyca.
- Załóż ją na rękę.Zaraz ci pokażę.- odparł Shun, zakładając czarną ze wzorem słońca.
- Okey?.- spytała Alice, przyglądając się urządzeniu na nadgarstku.
- Teraz najlepsza część.- Shun dotknął, dwa razy palcem wyświetlacza czarnej bransoletki co spowodowało, że bransoletka na nadgarstku Alice zaczęła wibrować,świecić oraz grać melodię.
- Aww...jakie słodkie!.- skomentowała, całując mocno Kazamiego,po czym dotknęła swojej, powodując to samo u niego.
- Gdy będziesz w niebezpieczeństwie lub,gdy ja będę gdzieś po za Wardington na szkoleniu,dotknij jej dwa razy.Będę wtedy wiedział,że nic nie jest.- wyjaśnił jej szczerze.
- Mają aż taki zasięg?.- spytała zszokowana Alice,a Shun zaśmiał się z wyrazu jej twarzy.
- Poprosiłem Dylana, żeby je zrobił.Niespodziewałem się po nim, że wykorzysta do tego sygnał z satelity.- odparł zgodnie z prawdą.
- I dlatego zrobiłeś mi naleśniki na śniadanie?.- spytała z uwodzicielskim uśmiechem, stając przed nim i oplatając jego szyję rękami.
- Poniekąd.Przyznaję się bez bicia, że twój kaktus długo nie przeżył w moim biurze, więc chciałem ci dać coś wyjątkowego w zamian.- wyjaśnił szczerze na co Alice wybuchła śmiechem.
- I z powodu kaktusa zrobiłeś to wszystko?.- spytała rozbawiona, stykając się z nim nosem.
- Tak.- odparł, kradnąc z jej ust pocałunek.
- Hmmm...przeprosiny przyjęte.- pocałowała go namiętnie.- I jak mniemam Ace dostał karę?.- spytała z rozbawieniem.
- Wiedziałaś?.- stwierdził zaskoczony.
- Paige wysłała mi filmik na Instagramie.Zatytułowała go "Tak kończą pogromcy kaktusów".- Alice roześmiała się głośno, wciąż pamiętając ledwo biegnącego Girta i krzyczącego Shuna w tle.
- Skleił go kropelką zamiast kupić nowy.- co jeszcze bardziej rozbawiło Alice.
- Okey, idę do pracy.- pożegnała się z brunetem pocałunkiem, wychodząc w radosnym nastroju do pracy.24 godziny po trzęsieniu ziemi:
W mieście panował istny chaos.Wszystkie służby ratunkowe pracowały po łokcie by nieść pomoc poszkodowanym ludziom.W tym również policja i lekarze którzy zostali wezwani do ekstremalnych przypadków.Takich jak, zawalony blok mieszkalny, gdzie setki, rannych ludzi było uwięzionych pod gruzami.
Ekipy ratunkowe ze szpitala Św.Anny oraz zespół S.W.A.T połączyli siły by uratować jak największą ilość ludzi.Alice kończyła opatrywać kolejną, ranną osobę gdy przyniesiono do niej ranną,spanikowaną matkę.
- Moja córeczka...moja mała dziewczynka... proszę...niech ktoś ją odnajdzie...- wyjąkała resztkami sił zanim straciła przytomność.Gehabich szybko poinformowała przez radio zespół transportowy do szpitala, gdyż kobieta doznała poważnego urazu głowy.W tym całym zamieszaniu rudowłosa zaczęła się martwić o Shuna,więc dotknęła palcem dwa razy bransoletkę.Odetchnęła z ulgą, widząc że świeci i to dodało jej motywacji do dalszego działania.Był bezpieczny i to było teraz najważniejsze.
....Shun nie był pewien,ile osób już wyciągnęli razem ze strażakami spod gruzów,ale gdy usłyszał płacz małej dziewczynki, dochodzący głęboko z wnętrza zapadniętych fragmentów betonu, serce zabiło mu szybciej.Zgłosił się na ochotnika by uratować,to dziecko ale zanim strażacy spuścili go na linie w dół, dotknął bransoletki dwa razy.Uśmiechnął się,gdy dostał sygnał zwrotny i z nową siłą, zjechał po linie w dół.
...Gdy pierwsza fala katastrofalnych skutków osłabła, przyszedł czas na odpoczynek w obozie obydwu zespołów.Wszyscy byli wyczerpani, zmęczeni i zziębnięci po intensywnych godzinach poszukiwań non-stop.Alicja drzemała na pół gwizdka zwinięta w kłębek pod kocem na łóżku polowym, gdy poczuła parę silnych, obejmujących ją ramion.Uśmiechnęła się, czując jak bransoletka wibruje.
- Jedyny minus tej bransoletki,to efekt zaskoczenia.- wymamrotała sennie, całując bruneta i wpuszczając go pod koc.- W porządku?.- spytała go, patrząc w jego zmęczone, jastrzębie oczy.
- Jestem zmęczony i marzyłem o momencie, kiedy będę cię trzymał w swoich ramionach.- odparł sennie, tuląc się bardziej do rudowłosej, chcąc w ten sposób uzyskać więcej ciepła.- Mam nadzieję, że to piekło wkrótce się skończy.- przyznał, zasypiając momentalnie.
- Ja też.- powiedziała Alice szeptem, równie szybko zasypiając,z nadzieją na lepszy dzień.
~~~~:))))) ❤️❤️❤️❤️
CZYTASZ
Shun i Alice opowieści dziwnej treści
FanfictionKrótkie rozdziały i mnóstwo słodyczy.Cukrzyca gwarantowana.