Christopher Nakamura patrzył na swojego Oficera Prowadzącego który nie był dzisiaj sobą.Rano przed odprawą oblał się kawą,potem na strzelnicy przeglądał portale zakupowe w telefonie,a teraz czyhali przed jubilerem w radiowozie na rabusia,ubrani w umundurowanie S.W.A.T,w zupełnej ciszy.Kazamiego coś dręczyło,a Christopher domyślał się co.
- Okej szefie, wyrzuć to z siebie.- przełamał martwą ciszę.
- Co?.- spytał Shun,wyrwany ze swoich myśli.
- Zawsze powtarzasz rekrutom, że "czysty umysł,to czujny umysł" a dzisiaj ewidentnie coś cię rozprasza.- brunet spojrzał na niego zdziwiony, że w ogóle to zauważył.Czasem nie znosił tego, że ten dzieciak jest tak samo bystry jak Alice.
- Dlaczego uważasz, że mój umysł nie jest w grze?.- spytał.
- Proszę...- chłopak przewrócił oczami.- Z całym szacunkiem,nie urodziłem się wczoraj.Wiem jaki jest dzisiaj dzień, szefie.- przypomniał mu.
- Ech.Masz mnie dzieciaku.- westchnął pokonany.
- Może mogę jakoś pomóc?Wolę żebyś,to ty wygrał serce Alice niż jakiś przypadkowy dupek.- zaoferował.
- Jaki dupek?.- spytał bojowo, chcąc znać szczegóły.Żaden, przypadkowy facet nie odbierze mu Alice.Nie na JEGO warcie.
- Wow,wow,wow...spokojnie,wyluzuj szefie.- uspokoił go, widząc ogniki w jego oczach.- Doktorek von Laluś się do niej zaleca więc trzeba mu pokazać, kto tu rządzi.- wyjaśnił.
- Szykuj się.Jest i nasz cel.- ich barwną dyskusję przerwał pikap który podjechał przed sklep jubilerski.- Tu A-785 widzimy podejrzanego, jesteśmy gotowi do akcji.- Kazami ogłosił przez radio, czekając aż bandzior postawi stopę na chodniku.
- Jest uzbrojony.- zauważył Chris.
- Nikt nie powiedział, że będzie łatwo.- odparł.- Teraz!.- na komendę Shuna obydwoje wyskoczyli z radiowozu,gdy mężczyzna wysiadł z auta.
- WDPD!Rzuć broń!.- krzyczał brunet, mierząc do rabusia z karabinu snajperskiego razem z Chrisem.
- A jeśli tego nie zrobię Panie Władzo?.- kpił sobie z nich otwarcie.
- Przemyśl,to dobrze.Nas jest dwóch,a ty jeden.Kto ma większe szanse przetrwania?.- Christopher specjalnie robił mu wodę z mózgu by popełnił taktyczny błąd.Shun błyskawicznie wykorzystał okazję i poraził mężczyznę paralizatorem.
- Szanse przetrwania, poważnie?.- skomentował brunet zakuwając rabusia w kajdanki.
- Grunt, że podziałało.- zauważył i obydwoje wpakowali nieprzytomnego gościa do radiowozu.- Ile mamy czasu żeby go dostarczyć?.- spytał Christopher.
- Prędko nie dojdzie do siebie po takim kopnięciu prądem.Dlaczego pytasz?.- nie bardzo rozumiał co chłopak ma na myśli.
- Wilk syty i owca cała.- wskazał na jubilera.
- Racja.Ty lepiej znasz Alice więc mi pomożesz.- zaznaczył.
- Nie ma sprawy.- po czym oboje weszli do sklepu jubilerskiego, szukając dla niej idealnego prezentu.
...Wreszcie dla Alice koszmarna zmiana dobiegła końca.Nie to, żeby narzekała na brak adrenaliny,ale przynajmniej w jej urodziny mógłby być to spokojny dzień.Niestety tak nie było.
Obolała, zmęczona i wkurzona opuściła damską szatnię kierując się na szpitalny parking.Jakie było jej zaskoczenie,gdy koło swojego samochodu zobaczyła Kazamiego.
- Cześć.- przywitała się z nim uśmiechając szeroko.
- Hej.- odparł.- Jak ci minął dzień?.- spytał.
- Okropnie.Dasz wiarę, że nawet w moje urodziny muszą być ekstremalne przypadki?.- skomentowała.
- Nie wątpię.- uśmiechnął się lekko, widząc jej grymas niezadowolenia.- Ale może uda mi się sprawić, że będzie lepszy.- wyciągnął z kieszeni skórzanej kurtki małe pudełeczko.- Wszystkiego najlepszego.- życzył jej, wręczając prezent.
- O mój Boże Shun.Nie musiałeś.- sapnęła z wrażenia widząc złoty naszyjnik w kształcie czterolistnej koniczyny,wysadzany zielonym szmaragdem.- To musiało kosztować fortunę.- poczuła się źle,nie mając dla niego nic w zamian.
- Dałaś mi swoją chustkę jako talizman ochronny, pamiętasz?.- przypomniał jej.- Uznaj ten naszyjnik za talizman od mnie.- wyjaśnił.
- Dziękuję, choć moja chustka wypada słabo na tle naszyjnika.- podziękowała na co obydwoje się zaśmiali.- Jeśli nie masz nic przeciwko w ramach podziękowania zapraszam cię dziś na kolację.- wypaliła, idąc za radą Chan.
- Właściwie,to od dłuższego czasu chciałem cię o coś zapytać.- zaczął, czując się zdenerwowany.
- Tak?.
- Coś do ciebie czuję i chciałbym zaprosić cię na randkę.- wyznał, podchodząc do niej bliżej i łapiąc za ręce.- Nie wiem tylko,czy ty czujesz to samo do mnie.- dodał, patrząc jej prosto w oczy.
- Tak.Czuję to samo.- odparła po czym ich twarze złączyły się w pełnym miłości pocałunku.Całemu zajściu z daleka przyglądała się Chan i Christopher.
- Wisisz mi 20 dolców.- chinka wyciągnęła dłoń do chłopaka po swoją część zakładu.
- Jest remis.- zauważył.
- Dzisiaj ci odpuszczę dzieciaku,bo odwaliłeś kawał dobrej roboty żeby ta dwójka się w końcu zeszła.- przyznała.
- Tajskie na zgodę?.- zaoferował.
- Jeszcze jak.- odparła.Operacja idealny prezent została zakończona sukcesem.
~~~~
CZYTASZ
Shun i Alice opowieści dziwnej treści
FanfictionKrótkie rozdziały i mnóstwo słodyczy.Cukrzyca gwarantowana.