Alice i Chan otrzymały wezwanie do nastolatka który został dźgnięty nożem.Tutejsza okolica nie należała do najbezpieczniejszych w mieście.Określano ją mianem czerwonej strefy ze względu na okoliczne gangi,a także liczne kradzieże, handel narkotykami i rozboje.
- Jak masz na imię?.- spytała Alice nastolatka opatrując ranę.
- Christopher.- odparł.- Czy moja rana jest groźna?.- spytał, sycząc z bólu gdy środek do dezynfekcji wywołał nieprzyjemne pieczenie.
- Na całe szczęście,to tylko draśnięcie ale musimy zabrać cię do szpitala na dodatkowe badania.- wyjaśniła spokojnie Alice,zabezpieczając ranę opatrunkiem.
- Nie!.- zdenerwował się.- Nie mogę tam jechać! Muszę pomóc siostrze!.- spanikowany chciał się podnieść.
- Hej hej hej... spokojnie.Najpierw dokończę opatrunek,a potem ktoś musi podpisać papiery odmowy transportu do szpitala,ok?.- uspokoiła go, tłumacząc przebieg procedury.Chris spojrzał na Chan Lee błagającym wzrokiem.
- Sory dzieciaku, takie przepisy.- oznajmiła mu.
- Czy twoi rodzice mieszkają tu gdzieś w pobliżu?.- spytała Alice.
- Nie mam rodziców, jestem sierotą.Mieszkam w domu dziecka.- odparł smutno, spuszczając wzrok.Alice i Chan wymieniły porozumiewawcze spojrzenia.
- Christopher spójrz na mnie.- chłopak posłusznie spojrzał na Gehabich która uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Wedle procedury,jeśli nie masz opiekuna prawnego musimy cię zabrać do szpitala.Bardzo mi przykro kochanie.- wyjaśniła spokojnie.
- Wydaje się Pani w porządku,więc chyba mogę powiedzieć prawdę.- powiedział w końcu.- Tak naprawdę nie mam siostry,a okoliczny gang zabiera młode dziewczyny,z domu dziecka.Wzięli moją koleżankę Aye,bo dyrektora dostaje od nich w zamian grubą kasę.- powiedział prawdę co zszokowało Alice i Chan.Z opowieści chłopaka wynikało, że dyrektorka ośrodka dopuściła się okrutnego procederu jakim jest handel ludźmi,w tym przypadku młodymi dziewczynami.
- Masz dzisiaj szczęście dzieciaku.Jej chłopak jest kapitanem S.W.A.T. i skopie im tyłki.- skomentowała chinka.
- Więc pomoże Pani Ayi?.- spytał z nadzieją w oczach.
- Obiecuję, że tak ale najpierw zbierzemy cię do szpitala,okey?.- obiecała i pomogła mu wstać z chodnika by usiadł na noszach.
- Dziękuję.- podziękował Christopher.
- Podziękujesz mi gdy uratujemy twoją przyjaciółkę,teraz spróbuj się uspokoić.- i odjechały w kierunku szpitala.
...Alice poleciła pielęgniarkom pilnować Christophera po czym zawiadomiła policję.Shun zjawił się w mgnieniu oka.
- Hej.- przywitał się z nią szybkim pocałunkiem.
- Sprawdziłeś dyrektorkę ośrodka?.- spytała Alice.
- Tak.Ma sporo za uszami.Została aresztowana,zaraz po twoim telefonie.- wyjaśnił.
- Więc co teraz?.- spytała.
- Zlokalizowaliśmy siedzibę gangu i czwórkę porwanych dziewcząt, więc potrzebujemy medycznego wsparcia na miejscu.Ofiar tego procederu może być więcej.- oznajmił jej.
- Pięć minut i mój zespół będzie gotowy.- oznajmiła.
- Dobrze.Spotkamy się na miejscu.Badź ostrożna.- pożegnał się z nią pocałunkiem.
- Ty też.- po czym oboje,rozeszli się do swoich zadań.
...Akcja ratunkowa nie obeszła się bez walki i latających kul.S.W.A.T szybko i sprawnie rozprawił się z gangiem,a także odnalazł uwięzione dziewczynki.W większości były to jeszcze nastolatki,w wieku od 15 do 17 lat,które miały zostać sprzedane do publicznych domów za granicę.Wystraszone, głodne i brudne siedziały skulone w metalowym kontenerze, patrząc przerażonymi oczami na uzbrojonych funkcjonariuszy policji.
- Już wszystko w porządku.- Shun uklęknął przed nimi, zdjął hełm oraz kominiarkę z twarzy,by zobaczyły w nim człowieka który nie ma złych zamiarów.- Już po wszystkim, zabierzemy was stąd do lepszego, bezpiecznego miejsca, gdzie nikt was nie skrzywdzi.Obiecuję.- wypowiedział to, łamiącym się głosem,po czym wspólnie ze swoim zespołem, zaczął wynosić dziewczynki na zewnątrz do ratowników medycznych.Uratowali ponad 50 dziewczynek.Każdy funkcjonariusz zapamiętał ten dzień do końca życia jako najgorszą zbrodnię, jakiej może dopuścić się człowiek.
...Po akcji ratunkowej Alice patrzyła ze łzami w oczach na Christophera i Aye, stojąc w drzwiach szpitalnej sali.Shun przyszedł do niej po zmianie i objął ją ramieniem, całując w głowę.
- Mieli szczęście, że dziś tam byłaś.- próbował ją pocieszyć.Nie odpowiedziała, milcząc przez chwilę i wpatrując się dalej w parę nastolatków.
- Ludzie to potwory.- powiedziała cicho.- Dziękuję.- podziękowała Kazamiemu, próbując zdobyć się na uśmiech,ale niestety nie potrafiła.
- Chodźmy do domu.To był długi dzień.- użyczył jej swego ramienia, gdy szli korytarzem do windy.
- Czasem naprawdę cię podziwiam.- przyznała.
- Za co?.
- Za wszystko co robisz.Jak sobie radzisz,gdy są takie ciężkie momenty?.- spytała.
- Takie momenty jak ten są ciężkie w mojej pracy, ale staram się o tym nie myśleć i każdego dnia robić to,co do mnie należy.Zbyt dużo przestępców chodzi po Ziemi wolno, krzywdząc niewinnych.- wyznał szczerze.
- To musi być trudne.- przyznała Alice.
- Chcesz o tym porozmawiać?.- zaproponował, gdy znaleźli się na parkingu przy samochodzie.
- Tak.Potrzebuję się komuś wygadać,to dla mnie ciężkie przeżycie.- wyznała, ocierając łzy które zaczęły zbierać się w kącikach jej oczu.Shun przytulił ją mocno do siebie, pozwalając się wypłakać.
- Ciii... już dobrze.- pocierał jej plecy, starając się ją uspokoić.- Jesteś wspaniałą osobą Alice.- szeptał jej czułe słowa do ucha.
- Czuję się okropnie.To są jeszcze dzieci.- rozpłakała się, szlochając głośno.
- Wiem kochanie i mają ogromne szczęście, że taka wspaniała, odważna i silna ratowniczka jak ty, dziś uratowała im życie.- szepnął na co lekko się uśmiechnęła.- I żeby pocieszyć cię jeszcze bardziej,mam dla ciebie wspaniałe nowiny.- oznajmił jej na co Alice odsunęła się od niego, patrząc prosto w oczy.- Moja znajoma ze stacji telewizyjnej poruszyła niebo i ziemię,by znaleźć dla tych dzieciaków lepsze miejsce i udało się.- oznajmił jej, wywołując uśmiech na jej ustach.
- Kocham cię Shunie Kazami.- pocałowała go głęboko i namiętnie.
- Ja ciebie też.- oddał pocałunek.
- Chodźmy na lody.- zaproponował.
- O tej godzinie?.- spojrzała na zegarek który pokazywał 9 wieczorem.
- Tak,znam świetny lokal, gdzie serwują twój ulubiony, jagodowy smak.- oznajmił.
- Hmm...w takim razie prowadź.- wsiedli do jego SUVA, starając się nie myśleć o wydarzeniach dzisiejszego dnia.
~~~~~
CZYTASZ
Shun i Alice opowieści dziwnej treści
FanfictionKrótkie rozdziały i mnóstwo słodyczy.Cukrzyca gwarantowana.