Kolejna jednopartówka z serii 4+,w której Alice nosi ubrania Shuna.Ostrzeżenie przed dużą ilością cukru.^•^
1.
Pierwszy raz Alice nosi czarną koszulkę Shuna z napisem S.W.A.T,gdy zeszłej nocy kochali się namiętnie.Dziewczyna budzi się,wstaje z łóżka,a także dostrzega,że nie ma nigdzie bruneta.Podnosi z podłogi czarną,męską koszulkę i ubiera na swe nagie ciało.Materiał jest na nią o wiele za duży i wisi na niej niczym sukienka,zakrywając jej uda do połowy.W dodatku pachnie męskimi perfumami.
Alice bez problemu odnajduje Kazamiego w kuchni który robi śniadanie bez koszulki,a na sobie ma tylko spodnie dresowe.Boże mogła by oglądać te jego wyrzeźbione mięśnie cały dzień.Na paluszkach zakrada się od tyłu i obejmuje go w talii,zaskakując tym samym.
- Hej śpiochu.- odwraca się do niej uśmiechnięty,uprzednio gasząc płomień pod patelnią,na której smaży omleta.Ich usta łączą się w krótkim,słodkim pocałunku.
- Zostawiłeś mnie samą w łóżku,dla śniadania?.- pyta zaskoczona Alice,znowu kradnąc pocałunek.
- Hmm...- mruczy zadowolony w jej usta i ma zwarcie mózgu,gdy widzi co jego boska,sexy dziewczyna ma na sobie.- Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia,a po za tym ukradłaś moją koszulkę.- bierze ją w ramiona i sadza na blacie tak,że jest uwięziona przed nim.- Muszę cię ukarać Panno Alice.- jego ręka zwinnie wkradła się pod materiał koszulki,wywołując dreszcz podniecenia na jej skórze.
- Hmm...ukarz mnie kapitanie Kazami.- mruczy zadowolona.Oboje zapomnieli o śniadaniu,biorąc długi prysznic,pełen namiętności.2.
Drugi raz Alice jest zmuszona nosić ubrania Shuna,gdy po wezwaniu oba zespoły ratowniczo-policyjne przemokły do suchej nitki w ulewnym,ciężkim deszczu,ratując grupę ludzi z budynku podczas tajfunu.Jako,że drużyna Alice utknęła do rana w jednostce S.W.A.T,Shun użyczył jej swoich,ciut za dużych ubrań do spania po gorącym prysznicu.Wyglądała w nich komicznie,prawie jak gwiazda hip-hopu.
- Grunt,że są ciepłe.- powiedziała do niego rudowłosa,kładąc się na łóżku obok niego,które policjanci posiadali w jednostkach.
- Zdecydowanie wolę,gdy nosisz moje koszulki.- zażartował,przytulając ją bliżej siebie.
- Nie dzisiaj.- upomniała go,czując jak wkłada swoją dłoń pod jej biustonosz, próbując go rozpiąć.- Musimy zachowywać się profesjonalnie Panie kapitanie.- przypomniała mu o miejscu w którym są.
- Mój pokój ma dźwiękoszczelne ściany.- zażartował,na co Alice lekko uderzyła go w tors.
- Idź spać kochanie,bo jutro czeka nas pracowity poranek.- przypomniała mu.
- Nie obiecuję,że będę w stanie trzymać ręce przy sobie.- zaczął ugniatać jej pierś.
- Nie dzisiaj.- Alice powstrzymała go,odwracając się na drugi bok.Shun westchnął pokonany i posłusznie wtulił swą twarz w jej włosy które pachniały obłędnie.Jaśmin,lawenda i róża wypełniły jego nozdrza,pozwalając szybko zasnąć.Tym słodkim piżmem pachniały teraz jego koszulki, które Alice zawsze mu podkradała,gdy zostawała sama w domu a on musiał być daleko,gdzieś na szkoleniu.Jego zapach zawsze pomagał jej zasnąć i odwrotnie.Dzielenie się nawzajem swoim zapachem było dla nich teraz intymną rzeczą,która działała niczym uzależniający narkotyk,pozwalając przetrwać trudne dni.3.
Trzeci raz Alice nosi koszulkę Shuna,gdy ich szpital oraz spora część zespołu ratunkowego,musi przejść dodatkowe szkolenie z zakresu bezpieczeństwa publicznego w jednostce S.W.A.T.Nikogo z pozostałych ratowników nie dziwi fakt,że Gehabich nosi inną koszulkę niż oni.Natomiast Chan Lee doskonale wie,dlaczego tak jest?.
Oboje z Chan skończyły lunch w kantynie,gdy chinka,nieoczekiwanie,zaciągnęła ją na plac treningowy,żeby uświadomić ją w niektórych sprawach.
- O co chodzi,że zaciągnęłas mnie aż tutaj?.- pyta Alice popijając sok pomarańczowy z butelki.
- Czy twój kapitan jest dziś w jednostce?.- spytała.
- Mówiłam ci,że pracuje dziś w terenie.- przypomniała jej.- A co?.- spytała ciekawa.
- Dlaczego nosisz inną koszulkę niż my?.- zwróciła jej uwagę Chan.
- Nie snuj mi tu swoich teorii spiskowych,bo sama chciałam ją nosić.Po prostu pomaga mi zapach Shuna kiedy nie ma go w pobliżu.- odparła szczerze.
- Yhy...a pomyślałaś może,że twój chłopak chce w ten sposób zaznaczyć swoje terytorium.- uświadomiła ją Chan.
- Jeśli faktycznie miał taki zamiar,to nie mam nic przeciwko,zwłaszcza że ja też go oznaczam swoimi perfumami.Masz pojęcie ile kobiet potrafi się do niego przystawiać?.- odparła.
- Wiedziałam,że jesteś przebiegła,ale żeby być aż tak zaborczą?.- chinka poklepała ją przyjacielsko po ramieniu.- Brawo,szybko się uczysz.- pochwaliła ją.
- W końcu uczę się od mistrza.- przyznała i obie się zaśmiały.4.
Za czwartym razem Alice nosi koszulkę Shuna,gdy jest w drugim trymestrze ciąży z trojaczkami.Jej ubrania zrobiły się na nią teraz za małe przez co nosiła po domu luźne, większe bluzy lub koszulki swojego męża.Była na urlopie macierzyńskim i codziennie tęskniła za Shunem,gdy musiał iść do pracy.Na szczęście w popołudniowej drzemce zawsze pomagał jej zapach,dzięki czemu szybko zasypiała.Tak było też i dzisiaj wieczorem.Shun wrócił z pracy,cicho wchodząc do domu na palcach by nie obudzić drzemiącej Alicji.Uśmiechnął się czule,widząc ją w jego bluzie.Uwielbiał się na nią patrzeć,gdy nosiła jego ubrania.Uniósł koc i ostrożnie wślizgnął się obok niej na kanapie.Alice instynktownie się w niego wtuliła.
- Hmm...wróciłeś...- mruknęła sennym głosem.- Zaraz wstanę i podgrzeje ci obiad...tylko daj mi chwilę...- dodała, nawet nie otwierając oczu.
- Jedzenie może poczekać skarbie.- pocałował ją czule w czoło.- Cały dzień mi ciebie brakowało,więc wolę poleżeć tu z tobą.- i przyciągnął ją bliżej siebie,masując czule po wypukłym brzuszku.Cóż im więcej było potrzeba do szczęścia.~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ
Shun i Alice opowieści dziwnej treści
FanficKrótkie rozdziały i mnóstwo słodyczy.Cukrzyca gwarantowana.