Alice Gehabich patrzyła jak gwardia królewska zagania pozostałych więźniów do wozów. Według królewskiego dekretu każdy więzień niezależnie od występku jaki popełnił był zsyłany do kolonii karnej do pracy w kopalniach rudy. Rudowłosą skazali za kradzież żywności z pałacu a prawda była taka, że książę Klaus upatrzył ją sobie by zaspokajała jego potrzeby seksualnie. Mając swoją godność wolała zgnić w więzieniu niż dać swoje ciało takiemu łajdakowi.
....Nie wiedziała ile tak jechali w tych stalowych klatkach, wysłanych tylko sianem. Zbudziły ją krzyki,wrzaski oraz odgłosy ścierających się ze sobą stalowych mieczy. Więzienny konwój został napadnięty przez normanów którzy szybko rozprawili się z gwardzistami. Alice słyszała plotki na temat wikingów a teraz miała okazję zobaczyć na własne oczy jak naprawdę wyglądają. Odziani w futra i skóry,uzbrojeni w topory oraz miecze. Ich twarze były pomalowane na biało farbą oraz gdzie niegdzie przyzdobione niebieskim symbolami.
- Wyłazić i ustawić się w szeregu!- nakazał hardo jeden z nich po czym wszyscy posłusznie zrobili to co im nakazał. Nagle przed nimi na koniu znalazł się mężczyzna o dość nietypowym kolorze włosów przypominającym lodowiec.
- Ujmę to tak.- zaczął surowo.- Teraz wasze życie należy do nas więc nie macie za dużego wyboru. Albo wstąpicie w nasze szeregi albo możecie od razu pożegnać się z życiem. Wybór należy do was.- przedstawił im powagę sytuacji.
- Wolimy służyć normanom niż królowi!- na co większość mężczyzn wiwatowała.
- A zatem niech ochtonicy ustawią się po prawej. Resztę zabić.- nakazał po czym jego wzrok padł na rudowłosą.- A ty...- zsiadł z konia podchodząc niebezpieczne blisko.- Będziesz prezentem dla naszego przywódcy.- dodał uśmiechając się przy tym hytrze.
- Łapy przy sobie ty bestio!- odgryzła się na co brutalnie została zaciągnięta na konia i przywiązana do siodła.
- W drogę!- nakazał reszcie trzymając wodzę od drugiego konia. Puścił oczko do Alice która miała ochotę zedrzeć mu ten uśmiech z twarzy.
....Nie wiedziała ile tak jechali przez lasy ale tyłek bolał ją niemiłosiernie. W końcu dotarli do czegoś co przypominało obóz. Wszędzie namioty, wojownicy a w oddali na morzu łodzie. Mężczyzn poprowadzono gdzie indziej a ją do największego namiotu na środku.
- Wysiadka słoneczko.- gwałtownie zdjął ją z konia,postawił na ziemi po czym zaprowadził do środka.
....Z początku Alice nie wiedziała czy dziękować niebiosom czy też płakać ale przywódca normanów był bardzo przystojny pomimo kamiennej miny i całego odzienia które nosił na sobie.
- Witaj bracie!- przywitali się klepnięciem po plecach.
- Znaleźliście go?- spytał.
- Nie było go w tym konwoju ale za to uzupełniliśmy braki w armii oraz...- wskazał na rudowłosą.- Sprowadziliśmy mały podarek.- oznajmił.Jastrzebię oczy bruneta zaczęły uważnie ją ilustrować od stóp do głów. Alice odruchowo starała się zakryć swoje ciało pomimo więzów na dłoniach. Brunet podszedł do niej bliżej niczym drapieżnik zbliżający się do ofiary.
- Jak ci na imię?- spytał pozbawionym emocji tonem. Nie odpowiedziała tylko odwróciła głowę w drugą stronę.
- Uważaj zadziorna jest.- ostrzegł go.
- Widzę lecz teraz mam ważniejsze sprawy na głowie...Rozgość się księżniczko...- zwrócił się do niej sarkastycznie.- Tam jest twoje łóżko.- wskazał palcem na prowizoryczne posłanie ze zwierzęcych skór. Gehabich nie trzeba było dwa razy powtarzać. Zmęczona podróżą i tą całą sytuacją od razu zasnęła. Było jej teraz wszystko jedno co z nią zrobią.
....
Zbudził ją hałas dobiegający z zewnątrz. Dało się słyszeć muzykę oraz pijacką burdę.Normanowie hucznie coś świętowali. Była tego pewna. Jej uwagę przykuł jęk w ciemnościach namiotu. Spojrzała w tamtym kierunku i dostrzegła rannego wodza. Z początku pomyślała że to idealna okazja by uciec ale od razu odrzuciła ten pomysł. Z pewnością zwiadowcy króla by ją zabili albo została by zabita przez dziką zwierzynę. Nie pozostawało jej w tej chwili nic innego jak dołączenie do normanów.
CZYTASZ
Shun i Alice opowieści dziwnej treści
FanfictionKrótkie rozdziały i mnóstwo słodyczy.Cukrzyca gwarantowana.