Rodzina Sheenów. Potężna dynastia która swe bogactwo zawdzięczała tylko i wyłącznie potężnym, mrocznym i legendarnym istotą jakimi były wampiry. Pradawny ród wampirów Kazami miał jednak swoją cenę. Sheenowie na przestrzeni wieków musieli oddawać im w zamian jedną ze swoich córek by wampiry mogły im służyć.
....Jak zwykle w posiadłości Sheen od rana było głośno. Dzisiaj nadszedł ten dzień w którym kolejna córka z rodu miała opuścić dom.
- Ojcze miej litość!- błagała Fabia.- Nie chce do końca życia mieszkać w ciemnościach!.- jak zwykle zachowywała się jak rozkapryszone dziecko.
- Ta decyzja nie należy do mnie moje dziecko. Inaczej życie stracimy wszyscy.- odparł zirytowany.
- Ależ drogi mężu.- wtrąciła się Serena, matka Fabii.- Wcale nie musisz oddawać Fabii gdy masz jej przyrodnią siostrę Alice.- wyjaśniła.
- Czy ty oszalałaś?!.- skarcił ją.
- Mówię tylko, że możemy upiec dwie pieczenie na jednym ogniu a wampiry przecież nie wyczują podstępu,gdyż Alice jest spłodzona z twojej krwi.- dla Sereny, dziewczyna zawsze była drzazgą w oku. Nienawidziła jej całym sercem i zawsze gardziła. Mąż zdradził ją parę lat temu z służącą gdyż nie mogła począć mu potomka. Wszystko się jednak zmieniło gdy udała się do czarownicy. Oczywiście ceną było zaprzedanie duszy.
- Ojcze błagam! Nie rób mi tego!- Fabia była równie zepsuta i podła co jej matka. Zawsze starała się przypodobać ojcu który kochał Alice całym sercem.
- Eh...- wzdychał ciężko. Był podstawiony pod ścianą. Kochał Alice ale nie mógł pozwolić też na jej krzywdę z ręki tych dwóch wiedźm.Mógł tylko mieć nadzieję, że wampiry nie zrobią jego córce krzywdy.- Niech i tak będzie.- zdecydował po dłuższej chwili ciszy.- Każcie służbie przygotować Alice. Wieczorem przybędzie wysłannik wampirów.- Serena razem z Fabią uśmiechnęły się szyderczo pod nosem. W końcu pozbyły się tej dziewki.
...Alice nie bała się decyzji ojca. Zawsze pragnęła stąd uciec. Była traktowana gorzej niż pies a dziś służba uczesała ją, przyodziała w drogą suknie, biżuterię oraz wypachniła jej ciało najdroższymi zapachami i olejkami. Teraz siedziała tu gotowa w salonie, oczekując przyjścia wampira. Czuła się jak owca idąca na rzeź. Bezbronna i pozostawiona sama sobie. Serce chciało wyskoczyć jej z piersi gdy pod posiadłość podjechała czarna limuzyna.
- Już tu jest. Chodźmy.- ojciec wziął ją za rękę i zaprowadził do auta. Szofer noszalancko otworzył dla niej drzwi, nakazując gestem dłoni wsiąść do środka.
- Żegnaj ojcze.- pożegnała się z całych sił powstrzymując łzy. Szofer zamknął drzwi by potem odjechać. Alice długo wpatrywała się w oddalającą postać ojca aż w końcu ujrzała tylko ciemność. Było jej teraz wszystko jedno co się z nią stanie.
...Nawet nie wiedziała ile czasu upłynęło gdy dojechali na miejsce. Dookoła posiadłości Kazami panował istny mrok. Nadomiar złego zaczął padać deszcz a czarne jak smoła niebo od czasu do czasu przecinały pioruny. Szofer otworzył dla niej drzwi, trzymając parasol. Wysiadła z limuzyny prowadzona przez niego do wejścia. Ku jej zaskoczeniu czekała na nią tylko służba.
- Proszę za mną Panienko.- kobieta w podeszłym wieku zaprowadziła ją do jej pokoju z pewnością była wamiprem. Miała białą niczym porcelana skórę i nienaturalne, niebieskie wręcz jak lodowiec oczy.- Pan nakazał ci dziś odpocząć. Kazał też przekazać ci, że zobaczy się z tobą jutro.- oznajmiła.
- Dobrze. Dziękuję.- podziękowała. Kobieta pokłoniła się po czym wyszła zamykając za sobą dębowe drzwi. Alice wykończona nerwowo położyła się na ogromnym łóżku z baldachimem. Panujący dookoła wszechobecny mrok przyprawiał ją o gęsią skórkę. W końcu teraz to było jej nowe życie więc musiała zaakceptować swój los. Zmęczona w końcu usnęła, martwiąc się o jutro.
...Rano,obudziło ją pukanie do drzwi oraz kroki służki która stanęła koło łóżka.
- Pan nakazał przygotować ci kąpiel oraz odzienie.- oznajmiła.
- Rozumiem i dziękuję.- znów te pokłony. Alice czuła się niczym arystokratka. Podążyła za służką która zaprowadziła ją do łaźni. Tam czekała na nią ogromna, złota wanna wypełniona wodą, płatkami róż oraz przeróżnymi ziołami. Zdjęto z niej suknie,rozplątano włosy i zabrano biżuterię.
- Woda jest gotowa Panienko.- służka nakazała jej gestem ręki wejść do środka. Weszła do środka, siadając wygodnie pod ścianką. Płatki przyjemnie głaskały jej nagą skórę a zioła pachniały nieziemsko przyjemnie. Służące od razu zabrały się za szorowanie jej pleców i pielęgnację włosów od czasu do czasu, nasmarowywując jej ciało olejkami eterycznymi. Po skończonej kąpieli splątano jej loki w warkocz, ubrano ją w jedwabną, czerwoną suknię która odkrywała większość pleców i miała rozcięcie na udzie. Na dłonie założono srebrne bransolety w kształcie nietoperzy a na stopy pozłacane szpilki. Alice czuła się trochę skrępowana tak odkrywczą kreacją, zwłaszcza że dekolt odsłaniał piersi. W końcu czego się mogła spodziewać po wampirach.
- Gotowe.- oznajmiła służka.- Teraz mój Pan może się z tobą zobaczyć. Zaprowadźcie Panienkę do jadalni.- nakazała służka.
CZYTASZ
Shun i Alice opowieści dziwnej treści
FanficKrótkie rozdziały i mnóstwo słodyczy.Cukrzyca gwarantowana.