Święta.Magiczny czas gdzie ludzie wręczają sobie prezenty,dzielą się opłatkiem i siedzą przy stole w rodzinnej atmosferze.Dla Shuna Kazamiego te święta nie były radosne.Co z tego że uratował cały świat , gdy jego dziadek nieoczekiwanie odszedł z tego świata.Został zupełnie sam .Co prawda wojownicy byli jego rodziną ale większość z nich miała teraz swoje prywatne sprawy na głowie.Marucho wyjechał do Europy,Julie wróciła do Stanów,Mira wzięła ślub z Acem a Dan i Runo spodziewali się teraz dziecka więc mieli masę spraw na głowie.
"Wise man said just walk this way to the dawn of the night"...- w radiu rozbrzmiewała stara piosenka "Send Me an Angel" zespołu "Scorpions". Shun westchnął ciężko i położył się na łóżku.Jak na ironię tytuł utworu pasował teraz do jego nastroju.Potrzebował anioła.Niestety jego bratnia dusza mieszkała w skutej lodem,mroźnej Rosji daleko od Tokio.Shun wiele by dał żeby znowu zobaczyć jej ciepły uśmiech.Nie wiedział dlaczego ale dzięki Alice jego świat na nowo nabrał barw.Ta dziewczyna miała w sobie to coś , czego nie rozumiał.Tylko ona potrafiła wypełnić pustkę w jego sercu.
Ding Dong- rozbrzmiał dźwięk dzwonka do jego mieszkania.Zdziwił się nieco bo nikogo się przecież nie spodziewał.Czyżby się przesłyszał?
Ding Dong- a jednak to nie omamy słuchowe.Zwlekł się z łóżka po czym poszedł otworzyć drzwi.Jakie było jego zdziwienie kiedy ujrzał JĄ.Z początku pomyślał że to sen więc przetarł oczy ale osoba Alice nie znikała.Stała przed nim w całej,swojej okazałości i uśmiechała się promiennie.
- Cześć!-przywitała się radośnie.- Wybacz że przyjechałam bez zapowiedzi ale bateria w telefonie mi padła.- przeprosiła.
- Nic nie szkodzi!Proszę wejdź!-zaprosił ją do środka i odsunął się,pozwalając rudowłosej piękności wejść do mieszkania.Alice zdjęła buty gdyż podłoga w domu Shuna była wykonana z tradycyjnego drewna i zazwyczaj chodziło się po niej w skarpetkach albo papciach.
- Jeszcze raz bardzo cię przepraszam!Pewnie miałeś jakieś plany a ja zjawiam się niespodziewanie!
- Nic podobnego.- uspokoił ją. - Proszę są ciepłe i wygodne.- wręczył jej puchowe klapki.
- Och dziękuje!- podziękowała i założyła obuwie na swoje,małe stopy.- Faktycznie wygodne.- powiedziała radośnie,ruszając palcami u stóp.
- Cieszę się.Zmarzłaś?
- Bardzo!W tym roku zima w Japonii jest wyjątkowo mroźna.
- Chodź zrobię nam herbaty z imbirem.- zaproponował brunet po czym obydwoje udali się do kuchni.
....
- Ach!-powiedziała odprężona Gehabich pijąc ciepły napój.Obydwoje z Shunem siedzieli teraz przy kuchennym stole.- Twoja herbata jest lepsza niż moja.Musisz koniecznie dać mi przepis.- pochwaliła go , delektując się smakiem.
- Ciesze się że ci smakuje.Kiepski w sumie ze mnie kucharz.-przyznał,nerwowo drapiąc się po głowie.Alice spojrzała na niego uważnie po czym do głowy przyszedł jej wspaniały pomysł.
- Wiem!Pozwól że odwdzięczę ci się za twoją gościnność!- oznajmiła po czym zajrzała do lodówki.Na półkach było trochu warzyw ,ryba a także tofu.- Czy masz ryż albo makaron?-spytała.
- Tak...druga szafka u góry.- odparł Kazami a Gehabich stanęła na palcach i uchyliła drewniane drzwiczki.Niestety przez swój niski wzrost nie mogła dostać do półki.Zachwiała się i gdyby nie szybki refleks ninji,uderzyłaby głową o blat stołu.- W porządku?-spytał brunet,trzymając ją w swoich ramionach.
- Yhy.-pokiwała twierdząco głową,rumieniąc się.Shun puścił ją po czym wyjął ryż i makaron.
- Potrzebujesz czegoś jeszcze?-spytał.Alice zastanowiła się prze chwilę.Ninja uśmiechnął się widząc jej słodki grymas.
CZYTASZ
Shun i Alice opowieści dziwnej treści
FanfictionKrótkie rozdziały i mnóstwo słodyczy.Cukrzyca gwarantowana.