Będę zawsze twoją tarczą

31 2 3
                                    

Poranek w Wardington City zaczął się o dziwo spokojnie.Shun Kazami właśnie miał wychodzić do pracy,gdy zobaczył na kuchennym blacie pojemnik z jedzeniem, którego zapomniała Alice.Po części to, była jego wina że wychodziła w pośpiechu do pracy ze względu na długą rundę, nagiego czasu w łóżku i pod prysznicem więc stwierdził, że zrobi jej niespodziankę, zjawiając się niespodziewanie u niej w szpitalu.Schował pojemnik do swojej torby sportowej i z zadowolonym uśmieszkiem wyszedł do pracy.
...

W tym samym czasie Alice skończyła się przebierać w uniform ratownika i weszła do dyżurki lekarskiej żeby znowu znaleźć na swoim biurku kwiaty i bombonierkę.Jako, że nie lubiła marnować jedzenia rozdała czekoladki dzieciom na pediatrii,a kwiaty wraz z miłosnym liścikiem wyrzuciła do kosza,mając już serdecznie dość tajemniczego wielbiciela.Wkurzona udała się do hangaru dla karetek by uzupełnić brakujące leki oraz odkazić pojazd.
- Zły dzień? Kapitan nie zadbał o ciebie wystarczająco rano?.- skomentowała Chan, uzupełniając kartotekę.
- Bardzo śmieszne i nie,to nie to.- zaznaczyła, biorąc się do pracy.
- Wkurza mnie ten tajemniczy wielbiciel,a w szczególności prezenty od niego.- powiedziała zła.
- Mówiłaś o tym Shunowi?.- spytała, odrywając się od pisania.
- Drogi Boże, nie.Z pewnością skończyło by się to na połamanych kościach albo wybitych zębach.- odparła, tłumacząc Chan do czego zdolny jest Kazami w przypływie zazdrości.
- Więc zrobię małe dochodzenie.Daj mi godzinę,a dowiem się,kto uprzykrza ci życie.- zaoferowała swoją pomoc.
- I oczywiście nie zrobisz tego bezinteresownie.- stwierdziła Alice.
- Hej...wisisz mi piwo.- przypomniała jej.- W końcu to dzięki mnie, spędziliście upojną noc w dyżurce.- ostatnią część powiedziała ciszej,a Alice otworzyła usta niedowierzając w to,co słyszy, oblewając się rumieńcem.Chan zaśmiała się z jej reakcji.
- Ile osób wie?.- spytała spanikowana Gehabich.
- Wyluzuj dziewczyno.Nie ty jedyna uprawiałaś seks w dyżurce lekarskiej.- Chan zaśmiała się z niej.
- Aż tak było słychać?.
- Na całe szczęście moje uszy nie ucierpiały, ale oczy już tak.Wyobraź sobie moje zdziwienie, gdy znalazłam rano twój,koronkowy stanik na podłodze.Bez obaw schowałam go.- wyjaśniła, teatralnie wskazując na nią palcem.
- Boże, tak strasznie przepraszam.- zaczęła błagać ją o wybaczenie, klękając przed nią na kolanach.
- Zapomnij jeszcze raz swojej bielizny,a powieszę ją na tablicy w recepcji,żeby każdy mógł ją podziwiać.- zagroziła.
- Obiecuję mistrzyni, że to się już więcej nie powtórzy.- przeprosiła i oddała jej pokłon jak dla posągu Buddy.
- Jednostka B-452,wezwanie do rannego rowerzysty.- ich barwną dyskusję przerwało radio i głos dyspozytora.
- Tu B-452, gotów do wyjazdu.- Alice odpowiedziała do krótkofalówki po czym w błyskawicznym tempie, wyjechały z hangaru na sygnale, pędząc z zawrotną prędkością do rannego.
...

Około południa i pory lunchu radiowóz Shuna zaparkował na podjeździe dla karetek, tuż przed głównym wejściem do szpitala Św.Anny.Wszedł do głównego holu, witając się z pielęgniarkami które zachichotały, widząc co niesie dla pewnej, rudowłosej ratowniczki medycznej.Niestety zanim dotarł do dyżurki, w połowie drogi Chan Lee niespodziewanie porwała go do składziku woźnego.
- Nic nie zrobiłem.- uniósł ręce ku górze w geście poddania się.
- Wyluzuj, ja nie o tym.- oznajmiła mu poważnym tonem.
- Okey?.- opuścił swe dłonie.
- Zobacz.- pokazała mu nagranie na swoim telefonie, gdzie przyłapała Klausa von Hertzona,jak włamuje się do szafki Alice w damskiej szatni i kradnie jej bieliznę.Kazami chciał go teraz rozszarpać,na milion kawałków by trzymał się zdala od jego dziewczyny.
- Alice wie?.- spytał, próbując uspokoić swoje nerwy.
- Nie, ale uznałam że powinnam ci o tym powiedzieć.Sądze, że ma na jej punkcie obsesję.- odparła.
- Obsesję?.- spytał nie bardzo rozumiejąc.
- Alicja nie chciała ci tego mówić, żeby cię nie martwić,ale od dwóch tygodni non-stop, ktoś zostawia na jej biurku czekoladki i kwiaty z miłosnymi liścikami.Sądzę, że to Klaus który nie może przeboleć odrzucenia.- wyjaśniła.
- Dziękuję, że mi to pokazałaś.Zajmę się tym.- po czym obydwoje wyszli na korytarz.Nagle w ich kierunku podbiegła spanikowana, młoda pielęgniarka.
- Soon?.- spytała Chan,gdy ta próbowała złapać oddech.
- Doktor Gehabich...doktor Klaus... szarpanina...dokąś ją zabrał...i odjechał...- oznajmiła na jednym tchu. Shunowi serce zamarło, słysząc że jego ukochana jest w niebezpieczeństwie.Upuścił papierową torbę z jedzeniem, sięgając po radio przy jego pasie służbowym.
- Do wszystkich jednostek!. Porwanie ze szpitala Św.Anny! Uprowadzona ofiara to doktor Gehabich! Podejrzany to Klaus von Hertzon!.- zgłosił przez radio, pędząc do radiowozu.Miał zamiar zabić Klausa,a choćby odważył się tknąć Alice palcem, poprzysiągł go wykastrować.Wsiadł do wozu, odjeżdżając na piskach,po czym skontaktował się z Dylanem by ten zlokalizował von Hertzona.Miał w dupie, że sierżant z pewnością umieści go przy biurku za ten wybryk przez tydzień.Wszystko co teraz się liczyło,to bezpieczeństwo Alicji.Modlił się tylko w duchu,by zdążył dotrzeć do niej na czas.W przeciwnym razie był gotowy nawet,iść do więzienia, jeśli ta świnia odważyła by się ją skrzywdzić.Wcisnął mocniej gaz do podłogi, pędząc przez miasto niczym rozpędzony odrzutowiec.
...

Alice obudziła się, czując niewyobrażalne zimno.Gwałtownie podniosła się do siadu,gdy dotarło do niej co się stało.Syknęła z bólu,czując ostre szarpnięcie na swoich nadgarstkach po czym spanikowana,rozglądnęła się po pomieszczeniu w którym Klaus ją uwięził.Była to jakaś stara,brudna,zagrzybiała komórka albo piwnica.Spojrzała na swe przykute dłonie,nad swoją głową do stalowej rury i jeszcze raz spróbowała szarpnąć kajdankami,ale nic z tego.Ani drgnęły, wbijając się bardziej w jej nadgarstki.
- Ratunku! Pomocy!.- zaczęła krzyczeć z nadzieją, że ktoś ją usłyszy, ale na próżno.Zaraz potem po skrzypiących, drewnianych schodach,do pomieszczenia zszedł Klaus.Z tacą pełną jedzenia oraz dwoma kieliszkami wina.
- Obudziłaś się w końcu,moja droga Alicjo.- postawił tacę na taborecie a następnie poszedł do niej, chcąc pogładzić po policzku.Rudowłosa z obrzydzeniem odsunęła głowę na bok, patrząc na niego bojowym wzrokiem.
- Kazami musi naprawdę lubić, tą twoją zadziorność.- skomentował gorzko,uśmiechając się jak jakiś psychol, przejeżdżając lubieżnie językiem po zębach.
- Mam nadzieję, że Shun cię zabije,ty chory psycholu.- odgryzła się, próbując wyswobodzić swe ręce.Niestety to powodowało większy ból.
- Ha ha ha!.- Klaus roześmiał się kpiąco i kucnął przed nią, chwytając stanowczo za podbródek, zmuszając tym samym do spojrzenia na niego.
- Zanim tu przybędzie...- rzucił lubieżne spojrzenie na jej ciało i zaczął wodzić ręką po jej udzie.Alice kopnęła go tak, że zatoczył się do tyłu.
- Nie dotykaj mnie,ty chory zboczeńcu!.- wrzasnęła spanikowana, czując jak w jej oczach zbierają się łzy, rozpaczliwie próbując, wyswobodzić swe ręce z żelaznych kajdan.Klaus zaśmiał się szyderczo na jej daremne wysiłki.
- Twój,drogi kapitan tym razem cię nie uratuje.Mogłaś wybrać mnie,a zamiast tego będziesz teraz cierpieć.- powiedział i już chciał sięgnąć po jej nogi,lecz przeszkodziły mu w tym wyważone drzwi i wściekły Kazami, który wpadł do komórki i rzucił się na von Hertzona, powalając go na plecy.Z mordem w oczach przygwoździł go do posadzki,gołymi pięściami bijąc po twarzy do nieprzytomności.Skuł go po czym szybko uwolnił Alicję,która wtuliła się w niego, płacząc ze strachu i przerażenia.Drżąc z tych wszystkich emocji.
- Ciii... już dobrze.Jestem tu skarbie.Jestem tu.- głaskał ją uspokajająco po głowie, biorąc pod kolana i zabierając z tego okropnego miejsca.Zanim wkroczył Ace, patrząc z satysfakcją na znokautowanego von Hertzona,którego twarz była teraz, jednym,wielkim siniakiem i krwawą masakrą.
...

Na całe szczęście wszystko skończyło się dobrze,a von Hertzon został aresztowany.Prokurator postawił mu kilka zarzutów i wymierzył dożywotnią karę pozbawienia wolności na którą zasłużył.W szpitalu opatrzono rany Alicji,a Farrow z uwagi na jej stan psychiczny dała jej kilka tygodni urlopu by po takim przeżyciu doszła do siebie.

Teraz siedziała na kanapie w domu,otulona kudłatym kocem, patrząc na swe, zabandażowane nadgarstki.Shun szybko znalazł się przy niej,podając szklankę wody oraz leki uspokajające.
- Dziękuję.- podziękowała cicho, popijając białą tabletkę.Kazami dla jej komfortu psychicznego, przytulił ją do siebie, pozwalając wypłakać w ciszy.Jako policjant wiedział, że to najlepsze co może teraz dla niej zrobić.Nie raz, nie dwa ratował kobiety i dzieci z rąk psycholi.Przykro się na to patrzyło, zwłaszcza że takie traumatyczne przeżycie zostawało z ofiarami na bardzo długo.
- Chcesz się wykąpać?.- szepnął do jej ucha, zdając sobie doskonale sprawę jak się teraz czuje.
- Tak... czuję się... okropnie... czuję się brudna...i czuję jego,ohydny dotyk na sobie.- odparła szczerze, pociągając nosem, dalej tuląc się do niego.
- Wiem skarbie.- pocałował ją czule w głowę.- Dla mnie jesteś zawsze piękna.Nawet jeśli będziesz mieć pełno zmarszczek na twarzy.- próbował ją rozweselić swoim żartem i udało się.Alice odsunęła się od niego z lekkim uśmiechem.
- I ten uśmiech chciałem zobaczyć.- lekko skubnął jej usta, biorąc twarz w swoje duże, ciepłe dłonie i ocierając łzy z jej policzków.
- Kocham cię i dziękuję, że mnie uratowałeś.- wyznała, całując mocno i głęboko.
- To mój obowiązek by zawsze być twoją tarczą, gdziekolwiek byś nie była.- wyznał szczerze, oddając pocałunek.- Będzie w porządku,jeśli położę dłoń na twojej nodze?.- spytał, prosząc o pozwolenie.Alice przytaknęła głową.Delikatnie zaczął masować jej udo, sprawiając tym samym że uczucie ohydnego dotyku, obcego mężczyzny na jej ciele zniknęło z umysłu, zastępując je troską i czułością.
- Mmm...- mruknęła zadowolona, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Sprawiasz kochanie, że chcę się z tobą kochać,tu i teraz.- wyznała na co Shun uśmiechnął się szeroko i odetchnął z ulgą, widząc radosne ogniki w jej oczach.
- Najpierw relaksująca kąpiel.- wziął ją w swoje ramiona, niosąc do łazienki, gdzie potem w wannie pełnej wody,dali upust swej miłości, chcąc wymazać przykre wspomnienia dnia dzisiejszego.
~~~~






Shun i Alice opowieści dziwnej treściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz