Grono Monetów

1.8K 65 19
                                    

                                                                      POV: Dylana

Hailie rzuciła się do wyjścia. Zamarłem na parę sekund, po czym chciałem za nią pobiec, ale Shane złapał mnie za ramię.

-Stary co ty robisz?- zapytał zdezorientowany.

-To była Hailie!- krzyknąłem.

Na twarzy bliźniaków pojawiło się zmieszanie i szok. Zostawiłem ich w tyle i pobiegłem za siostrą.

-HAILIE!- ryknąłem.

Ona uciekła przede mną i zamknęły się za nią drzwi. Przez szybę widziałem jak wybiegła na parking i zniknęła za zakrętem. W jednej chwili dobiegli do mnie bracia.

-Co ty gadasz?- warknął Tony.

-To, że to była Hailie, idioto- odwarknąłem.

-To niemożliwe! Porwano ją jak mieliśmy wypadek na motocyklu!- wydarł się- Ona nie żyje! Vince wszystkich sprawdził. Ona nie żyje Dylan!

Tym tekstem rozwścieczył mnie jeszcze bardziej.

-Kurwa, chyba wiem co widziałem, nie?- fuknąłem- To ona! Ja pierdole idziemy do Vince'a- oznajmiłem i ruszyłem do auta. Bliźniacy w ciszy podążyli za mną.

                                                 ~~~~~~~

Wpadłem do domu, trzaskając drzwiami. Przeszedłem od salonu, do kuchni ale naszego najstarszego brata nigdzie nie było.

-Hej- przywitał się Will parząc sobie kawę.

Totalnie go zignorowałem i ruszyłem do skrzydła pracowniczego.

-Co mu się stało?- zapytał Will bliźniaków, którzy dopiero co weszli do domu.

Wchodząc po schodach usłyszałem tylko szeptanie Shane'a:

-Coś jest z nim nie tak on...

Wtedy wszedłem do biura Vincenta i wszystkie głosy ucichły. Vince spojrzał na mnie spode łba, dlatego że przeszkodziłem mu w pracy ale gdy zobaczył moją zdeterminowaną minę, jego zmieniła się o 360 stopni. Nałożył swoją znaną nam, kamienną maskę i przemówił:

-Czego potrzebujesz Dylan?

Odetchnąłem głęboko i uspokoiłem się by móc rozmawiać z królem ciemności.

-W galerii spotkaliśmy Hailie- powiedziałem cicho.

-Słucham?- Vince wskazał fotel naprzeciw jego biurka, który chętnie zająłem.

-Byliśmy w centrum handlowym- zacząłem- Po te twoje papiery- mówiąc to położyłem je z niechęcią na stole-.... i wychodząc wpadła na mnie dziewczyna. Wiesz, brunetka i w ogóle, tyle że miała zasrane....

-Słownictwo-zwrócił mi uwagę.

-...ciemne okulary na nosie i nie widziałem jej twarzy- kontynuowałem nie przejmując się jego komentarzem- Miała pod pachą kartki, które jej wypadły, no to jej pomogłem je pozbierać. Ona tak jakoś dziwnie zesztywniała na mój widok i szybko się ewakuowała, ale wychodząc wpadła tym razem na Tony'ego- tłumaczyłem gestykulując- Te papiery znów jej upadły, tylko tym razem te cholerne...

-Dylan

-...okulary jej z nosa spadły, to ona zakryła twarz włosami. Tony jej nie widział, ale podał jej te pieprzo...

-Dylan

-... ne karteczki. Ja do nich podszedłem i rzuciłem żartem że he he znów upuściła te świstki. To ona mi w oczy spojrzała z takim lodowatym, typowo twoim wzrokiem- spróbowałem go rozweselić ale mi się nie udało-...i rozpoznałem w niej twarz Hailie. No i ja zastygłem w miejscu, a ona widząc moją reakcję ponownie zakryła ją włosami, wzięła swoje rzeczy i rzuciła się do wyjścia- kontynuowałem.

Vincent słuchał mnie uważnie masując sobie skronie.

-No i ja ją zatrzymałem. Hailie znowu chciała nałożyć te swoje cho...

-Dylan, jeszcze raz i...

-... erne oku...

-...pożałujesz.

 -...lary- mówiłem nie zwracając na niego uwagi- No to złapałem jej tę rękę z nimi. Próbowałem nawiązać z nią kontakt wzrokowy, ale ona go unikała, więc złapałem jej brodę i kazałem jej pokazać twarz- coraz mocniej gestykulowałem- No i to ona Vince! Jestem pewny! Problem w tym że ona nie chce z nami rozmawiać. Jak zobaczyłem jej buzię to miała ją całą zapłakaną i we łzach, a w oczach malował się ból. Wyrwała mi się z uścisku i wyślizgnęła na dwór. Chciałem pobiec za nią ale zatrzymali mnie te głąby- burknąłem na koniec.

Vincent patrzył na mnie uważnie, a potem przemówił.

-Od jakiegoś czasu mam podejrzenia, że Hailie jednak żyje- przyznał.

-To czemu nie mówiłeś?!- oburzyłem się, wstając.

-Ponieważ nie chciałem wam robić nadziei- odparł rzeczowo- Co więcej, sądzę, że Hailie jest bliżej nas, niż ci się wydaje. Ona otacza się w naszym gronie- powiedział powoli i spokojnie. Jego opanowanie udzieliło się również mnie, więc usiadłem.                                             

-Co masz na myśli...?

-Hailie jest w Organizacji

-----------------------------------------------------------------

Bum szaka laka! Śliczny zwrot akcjiiiii   Napiszcie jak wam się podoba <3

~Rodzina Monet ~ Mafia Monetów~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz