Mała Monet

561 31 25
                                    

                                                               Hailie

nadal nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Długo płakałam, nie mogąc wytrzymać myśli że mój kochany najstarszy brat nie żyje...

On nie mógł tak umrzeć.

To niesprawiedliwe.

                                                        ~~~~~~

Dopiero po jakiejś godzinie się opanowałam. Wzięłam kilkanaście głębokich wdechów. Nie wiedziałam, jak to działa, ale zamiast zabijającego smutku poczułam palący się we mnie gniew i poczucie winy. Vince poszedł tam przeze mnie. Na szczęście, furia była mocniejszym uczuciem niż poczucie winy, więc zamaskowała rozsypującą mnie emocję. Powróciłam do swojej starej wersji, z organizacji. 

Pomszczę Vincenta

Zemszczę się. 

                                            POV: Dylana

Od wystrzału minęło minimum kilka-kilkanaście godzin, a ja nadal siedziałem tutaj ze skrępowanym ruchem. Nie byłem w stanie nawet zmienić pozycji, cały czas siedziałem w siadzie skrzyżnym. Nic nie jadłem ani nie piłem, i obawiałem się, że długo tak nie pociągnę. Do tego, nawet nie widziałem swojego porywacza. Nie pokazał się.

W co on pogrywa?

Mój tok rozmyślania przerwało ciche skrzypnięcie drzwi. Moja głowa natychmiast wyrwała się w tamtą stronę. W drzwiach stała Hailie.

-Tu jesteś!- odetchnęła z ulgą.

Nie odpowiedziałem, widząc jej wyraz twarzy. Miała podkrążone, zaczerwienione oczy i czerwoną buzię. Wyglądała jakby dopiero co skończyła płakać.

-Co jest?- dziewczyna zbladła po ujrzeniu mojej reakcji.

-Co się stało?- spytałem od razu nie przejmując się że nadal jestem związany.

Ani na tym że obydwoje na pewno wpadniemy w kłopoty.

-Uwalniam cię- odparła moja siostra stawiając kilka kroków w moją stronę.

Z kieszeni spodni sprawnie wyjęła nóż i obróciła go w ręce.

-Ostrożnie- powiedziałem z przyzwyczajenia.

Hailie spojrzała na mnie z przymrużonych powiek.

-Nie zapominasz się? Możesz zostać tu na zawsze jak chcesz- odparła przekornie.

-No dobra, spokojnie - kącik moich ust delikatnie drgnął.

Hailie powoli zaczęła przecinać grube węzły.

-Dobrze wiesz, że Vincent by mnie zabił, gdybym pozwalał ci bawić się nożem- rzuciłem dla rozluźnienia sytuacji.

Hailie się zatrzymała. Znieruchomiała, gdy powiedziałem imię naszego brata. Zbladła.

Moje serce się zatrzymało.

-Co się dzieje?- spytałem automatycznie, zaniepokojony.

Z oczu Hailie popłynęły pojedyncze łzy.

-Dylan, ja...- zaczęła dziewczyna, ale usłyszeliśmy kolejne skrzypnięcie drzwi.

-Wreszcie przybyła- odezwał się chrapliwy głos- Mała Monet. 

----------------------------------------------------------------

Wybaczcie że dzisiaj taki krótki rozdział :(

~Rodzina Monet ~ Mafia Monetów~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz