Hailie
Mike jednym ruchem nie zranionej ręki zacisnął dłoń na moim gardle. Odciął mi powietrze.
-I jak się z tym czujesz, co?- zapytał, nie przejmując się płynącą z jego ramienia krwią.
Zacisnął dłoń jeszcze mocniej.
Automatycznie moja ręka z bronią powędrowała do zaciskającego mnie ramienia. Szarpnęłam nóż przez skórę. Widziałam żyły. Jedną nawet przecięłam, jednak Mike nie zdjął z mojej szyi dłoni.
Nacięłam znowu, mocniej wbijając ostrą końcówkę noża w zewnętrzną część jego ręki.
Nadal nie puściła.
Robiło mi się ciemno przed oczami.
To wszystko trwało parę sekund.
Gdy już prawie odpływałam, na ślepo dźgnęłam go nożem w brzuch.
Czułam jak ostrze przebiło się przez jego narządy. Tracąc kontrolę nad oddechem, pra2wie mdlejąc, puściłam broń. Nóż został w jego ciele. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Mike oderwał się ode mnie, zaciskając ręce na rękojeści wbitego w niego noża, a ja upadłam na ziemię.
W tym samym momencie rozległ się wystrzał z pistoletu.
I kolejny.
I kolejny.
I kolejny.
Upadłam na ziemię.
Dostałam.
Teraz z mojego ramienia lała się obficie czerwono bordowa krew, rozlewając się po podłodze i plamiąc mi ciuchy.
Mimo bólu natychmiast się podniosłam i panicznie rozejrzałam.
Widok zapierał dech w piersi. Wszędzie była krew.
Wszędzie.
Mike leżał na ziemi, krwawiąc tak bardzo, że jego krew dotarła aż do mnie. Dotykałam ją moją dłonią.
Natychmiast ją podniosłam, oddychając ciężko.
Przeniosłam wzrok dalej. Zamarłam. Z moich oczu trysnęły łzy.
Dylan stał na wpół przytomny na drugim końcu hali. Z jego również lała się wściekło czerwona ciecz. Ranę miał pod szyją.
Mój brat ledwo utrzymywał się na nogach. Po nim znalazła się już gigantyczna czerwona plama, rozprzestrzeniająca się po podłodze.
Obok niego leżało dwóch facetów, postrzelonych w głowę.
Nie żyli.
Dylan ich zabił.
Zanim się obejrzałam, mój brat niespodziewanie upadł na ziemię.
-NIE!- krzyknęłam płaczliwie i ledwo dźwignęłam się na nogi.
Zaledwie doszłam do niego, ciągnąc za sobą ślad swojej wściekło bordowej krwi.
-Dylan!- płakałam- Nie, nie, nie...
Dylan otworzył oczy, powoli się podnosząc, ledwie do pozycji siedzącej.
-Wszystko dobrze Hailie- wymamrotał słabo.
Jego ręka zacisnęła się na jego ranie.
Z moich oczu trysnęło jeszcze więcej łez.
-Wszystko będzie dobrze- powtórzył cicho.
Mój brat ściągnął z siebie koszulkę i chciał zacząć wiązać ją wokół mojej rany by zatamować krwawienie, ale ja go zatrzymałam. Zamiast tego przejęłam od niego materiał i związałam nim jego obficie krwawiącą szyję, przy okazji przyciągając tam jego rękę. Swoją ranę zawiązałam bluzą, którą miałam teraz na sobie.
Dylan uśmiechnął się blado i ledwie dźwignął się na nogi, przy okazji pomagając mi wstać.
Jednak w momencie w którym ustałam chwiejnie na nogach, rozległy się kolejne wystrzały z broni.
Nagle obydwoje runęliśmy na ziemię.
Ja dostałam w piszczel.
Kolejna fala wściekłej czerwieni pojawiła się na ziemi, w momencie gdy ogarnęłam co się stało. Rozejrzałam się słabo. Dylan leżał odwrócony do mnie tyłem, więc nie wiedziałam czy jest przytomny, czy nie.
Z mojego gardła wydobył się piskliwy dźwięk, a zaraz potem tak głośny szloch, jakiego jeszcze nigdy z siebie nie wydałam.
Natychmiast chciałam się podnieść, gdy ktoś złapał mnie za ramię.
Kolejni ludzie Mike'a weszli do hali.
I natychmiast upadli, dostając kulką w głowę.
CZYTASZ
~Rodzina Monet ~ Mafia Monetów~
Teen FictionCzternastoletnia Hailie Monet straciła dwie najukochańsze osoby w swoim życiu. Dziewczyna musiała zamieszkać z braćmi, ale niespodziewane wydarzenie zmienia całą ich historię. Hailie zostaje perfidnie uprowadzona, zaraz po wypadku na motocyklu ze sw...