Jedzie

643 33 90
                                    

                                                             Hailie

Obudziłam się cała zgrzana. Otworzyłam mokre od łez oczy, nie wytrzymując. Wstałam w szoku i nie mogłam opanować oddechu, rozglądając się panicznie na boki. Znalazłam się w szpitalnej salce.

Ale zaraz

Zacisnęłam szczękę, starając się nie puścić potoku słonych łez. Bezskutecznie, bo już moment później krople spadały na mnie i łóżko, tworząc tym razem jedną, wielką plamę.

Rozejrzałam się jeszcze raz, przecierając mokrą twarz i łapiąc się za serce.

Nagle do pomieszczenia wszedł Tony.

-Czemu ryczysz?- spytał jakby nigdy nic a ja wybałuszyłam zapłakane oczy.

Zanim zdążyłam się odezwać, chłopak wyszedł, zostawiając mnie samą i rzucając tylko zlekceważone ,,czekaj".

                                                                   ~~~~~~

Starałam się oddychać spokojnie i się uspokoić. Po jakimś czasie udało mi się opanować łzy i oddech. Podniosłam się do pozycji siedzącej, rozmyślając i starając się ułożyć po kolei wszystkie wydarzenia, ale miałam pustkę.

Do momentu, gdy nie przypomniało mi się o Dylanie.

Mimowolnie złapałam się za klatkę piersiową, moje serce przyspieszyło.

Wzięłam głęboki oddech, moje oczy się zaszkliły.

Nagle do pokoju wszedł Will.

-Hailie?- zapytał łagodnie- Jak się czujesz?

Bezsilnie wybuchłam cichym płaczem.

-Ona tak od pół godziny- odezwał się Tony, opierając się o ścianę w salce, patrząc na mnie lekko zatroskanym spojrzeniem.

Will delikatnie mnie przytulił, uspokajająco głaskając mnie po plecach

-Wszystko będzie dobrze malutka- powiedział mi do ucha mój ulubiony brat, ściskając mnie jeszcze mocniej.

Wtuliłam się w jego miękką, pachnącą bluzę.

-Nie będzie...- wypłakałam zaciskając powieki- Dylan, on...

-Jedzie- odpowiedział jakby nigdy nic Will, uspokajająco się do mnie uśmiechając.

Znieruchomiałam i momentalnie się od niego oderwałam, wytrzeszczając zapłakane oczy.

-Jak to jedzie?- wyrzuciłam z siebie, z prędkością rakiety, drżącym głosem- Przecież on...

-Uspokój się Hailie, Dylan, Shane i Vince już jadą- oznajmił spokojnie i łagodnie Will, wpędzając mnie w stan zdezorientowania, radości, przerażenia i nagłego smutku-Jesteś w szpitalu...

-Wiem, ale przecież... To nie może... Ja... Nie...- próbowałam cokolwiek wykrztusić, ale Tony przerwał mi, podchodząc bliżej i również mnie obejmując.

-Mieliśmy wypadek, Hailie, wszystko jest dobrze, słyszysz?- spojrzał zdezorientowanie w moje zaszlochane i zatroskane oczy- Co jest? Dobrze się czujesz?

-Wypadek?- wykrztusiłam ignorując inne słowa.

Nie mogłam się uspokoić ani dojść do tego, co się stało.

-Eee, tak?- młodszy bliźniak rzucił mi kolejne zdezorientowane, lekko przestraszone spojrzenie- Straciła pamięć?- zwrócił się Tony do Willa, za to ten spojrzał na mnie z wystraszoną, zmartwioną miną.

-Hailie pamiętasz wypadek? Ktoś zaatakował ciebie i Tony'ego, jak jechaliście do terapeutki na motocyklu- głos mojego prawie najstarszego brata delikatnie drżał, oznajmując zaniepokojenie.

Wybałuszyłam oczy, nie mogąc uwierzyć, co właśnie usłyszałam.

-C-Co?

-----------------------------------------------------------

Wybaczcie, że zrzucam na Was taką bombę 😅😥😫

I sorki za tak krótki rozdział :(

~Rodzina Monet ~ Mafia Monetów~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz