Dziewczyna o ciemnych oczach

1.1K 32 9
                                    

                                                                             Hailie

Ostatnie trzy godziny w szkole minęły mi spokojnie i bez większych przeszkód. Żaden nauczyciel nie brał mnie do tablicy, bo nie mogłam chodzić, ani do odpowiedzi, ponieważ miałam duże zaległości. Dlatego na każdej lekcji mogłam się zrelaksować i komfortowo nadrabiać materiał z książek.

Gdy wychodziłam z klasy, spotykałam chłopców. Niby to przypadkowo kręcili się pod moją salą i przy okazji dopytywali czy rozumiem wszystko na bieżąco i jak się czuję. Tak było też tym razem. Wyszłam z lekcji matematyki i udałam się do swojej szafki by odłożyć niepotrzebne materiały i zeszyty. Pierwszy raz tego dnia, chodził za mną Tony. Przez ostatnie trzy godziny Shane i Dylan wymieniali się ,,opieką,, nade mną, a tym razem (ku mojemu zaskoczeniu) pomagał mi Tony. Zupełnie jak nie on.

-Już?- spytał wyjątkowo nie burcząc jak zazwyczaj, stojąc obok mnie i pomagając mi zapakować rzeczy do szafki.

-Już- potwierdziłam i wzięłam od niego plecak- Dzięki

Tony nie odpowiedział, ale znów mnie zaskoczył bo kącik jego ust poszybował do góry. Uśmiechnęłam się do niego i ruszyliśmy w stronę stołówki. Ignorowałam wszystkie spojrzenia skierowane w naszą (czyt. moją) stronę oraz szepty i docinki od niektórych pajaców i nawet poniektórych dziewczyn. Nie przejmowałam się tym, bo przecież plotki będą zawsze. Cokolwiek nie zrobię, ludzie i tak zawsze wymyślą coś nowego, co będzie miało mnie upokorzyć. 

Szkoda, że nie wiedzą, że nic takiego się nie stanie.

Przecież jestem Hailie Monet.

Po wejściu na stołówkę zażarcie wypatrywałam Mony, ale jej nie znalazłam, więc na chwilę usiadłam z braćmi. Zauważyłam że dzisiaj nikt z nimi nie siedział, jak kiedyś kiedy byłam młodsza. Ich stolik był wtedy pełny. Teraz obok chłopców było dużo wolnych miejsc. Jedno z nich zajęłam ja. Usiadłam między Dylanem, a Tony'm. 

-Co tam dziewczynko?- zagadał ten pierwszy.

-Pytałeś o to godzinę temu- odparłam rzucając mu drwiące spojrzenie.

-No to pytam jeszcze raz

Westchnęłam.

-Wszystko w porządku. Nauczyciele są bardzo mili, nie wymagają ode mnie zbyt wiele. Niektórzy byli jedynie bardzo zaskoczeni na mój widok- powiedziałam nadal wypatrując przyjaciółki.

                                                                            ~~TY~~

Widzisz ją. 

Siedzi z braćmi i uśmiecha się do nich słodko. Zbiera ci się na wymioty.

 W takiej dziewczynie, taki potwór. 

Masz ochotę ją udusić. Zacisnąć ręce na jej szyi i czekać na jej ostatni, płytki i nic nieznaczący oddech. Chcesz żeby cię widziała. Ma cię widzieć. Ma czuć ból. Ma poczuć to, co ty. Lecz jeszcze nie czas. On nadejdzie, ale to nie dzisiaj. Obserwujesz ją tak z boku, a w głowie tworzy ci się plan. Plan idealny. Ale trzeba czekać. Nie możesz z nią teraz rozmawiać. Jak to zrobisz, wszystko zniszczysz. Mimo że pragnienie jest coraz większe, zemsta musi poczekać. Ty musisz poczekać. Odchodzisz. Nie możesz na nią patrzeć. To jeszcze nie czas- powtarzasz sobie w głowie. Ale ten czas nadejdzie. Idziesz jak najdalej by się nie złamać. Posyłasz jej ostatnie, pełne nienawiści spojrzenie, którego nie widzi. 

Znikasz

To niesamowite, jak potrafisz zauważyć jej najmniejszy ruch. Każdy oddech, który niedługo będzie tym ostatnim. 

Będzie tym ostatnim, dzięki tobie.


                                                                      Hailie

-Czemu nie jesz?- zapytał Shane.

Rzuciłam mu mordercze spojrzenie.

-Tylko pytam- uniósł ręce w obronnym geście.

Zastanawiałam się chwilę czy w ogóle muszę im coś mówić, ale sumienie wygrało.

-Miałam zjeść lunch z Moną- przyznałam po chwili ciszy.

-No to na co czekasz?- mruknął Tony.

-O, wreszcie maruda się obudził- zachichotałam.

-Mhm- burknął mój najmłodszy brat.

Nareszcie, na stołówkę weszła Mona. Rozglądała się chwilę, a gdy mnie wypatrzyła uśmiechnęła się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech, pokazałam jej gestem ręki by na mnie poczekała i zwróciłam się do braci.

-Nie będziecie źli jeśli z nią usiądę?- zapytałam nieśmiało.

-Chyba nie- bąknął Dylan ale widziałam po mimice jego twarzy że się obraził.

-Sorry, obiecałam jej- wzruszyłam przepraszająco ramionami.

-Jutro siadasz z nami- stwierdził Dylan.

-Ta, obiecaj- zadrwił Shane.

-Obiecuję- uśmiechnęłam się, złapałam za tackę jedną ręką, a drugą trzymając się mojej kuli (bo drugą zostawiłam przy stoliku) podeszłam do przyjaciółki.

-Hej- przywitałam się- Jemy tam gdzie zawsze?

-Jasne- odparła Mona.

Chwilę później siedziałyśmy razem przy naszym dawnym stoliku i opowiadałyśmy sobie nasze historie. Dużo się śmiałyśmy, ale potem musiałam przejść do części, w której wytłumaczę jej czemu zniknęłam. Na dwa lata.

-......I pewnego dnia mnie znaleźli- mówiłam pomijając niektóre szczegóły.

Mona pewnie nie wiedziałaby czym jest organizacja, więc nie potrzebowała takiej informacji. Pominęłam również moment, w którym zastrzeliłam człowieka.

Organizacja.

Przecież nadal jestem jej członkiem. Cholercia.

Trzeba będzie coś ogarnąć by się wycofać.

Po usłyszeniu mojej historii moja koleżanka była bardzo zakłopotana. Chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała co, więc wydusiła tylko:

-Współczuję

-Dzięki- uśmiechnęłam się kwaśno- Ale najważniejsze że żyję, nie?- zaśmiałam się sztucznie.

Nastała niezręczna cisza. Obie z Moną dłubałyśmy w swoim jedzeniu, czasami zerkając na tą drugą. Na całe szczęście, ktoś przerwał ten niezbyt komfortowy moment.

-Hej- usłyszałam dziewczęcy głos za plecami.

Odwróciłam się szybko i ujrzałam przed sobą wysoką dziewczynę. Miała czarne, długie włosy upięte w wysokiego kucyka i oczy ciemne jak węgiel. Z twarzy kogoś mi przypominała, ale nie mogłam stwierdzić kogo. Nastolatka była w moim wieku i gdzieś ją już dzisiaj widziałam. Może chodziłyśmy razem do klasy? Dziewczyna miała trochę inny mundurek niż normalna uczennica. W poniektórych miejscach błyszczały agrafki, przypięte do materiału, a na piersi widniała również ciemna przypinka w kształcie róży odcieniu kruczego. Oko miała pomalowane podobnie do mnie, lecz na jej widniała długa, szeroka kreska, przeciągnięta przez całą powiekę.  Wszystko kontrastowało ze sobą wspaniale, a podkreślała to lekko czerwonawa szminka na ustach, rozciągniętych w serdecznym uśmiechu. Uczennica była bardzo ładna.

-Ty jesteś Hailie Monet?

~Rodzina Monet ~ Mafia Monetów~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz