Drzwi samochodu

1.7K 63 9
                                    

                                                            Hailie

Obudziłam się leżąc na brzuchu z twarzą w poduszce. Podniosłam lekko głowę. Na poszewce widniał mój makijaż, który rozpłynął się od płaczu. Westchnęłam ciężko i z powrotem wsadziłam buzię w miękki materiał. Dzisiaj mam wolne. Nigdzie nie idę. Dokumenty poczekają. Przewróciłam się na drugi bok i ogarnęłam że nadal leżę w koszuli. 

Rety, mój płacz musiał się przerodzić w histerię skoro się tak zaniedbałam.

Powoli dźwignęłam się na drżących, rozgrzanych ramionach. Cała byłam rozpalona i w pewnej chwili myślałam, że może mam gorączkę, jednak potem przypomniałam sobie jak długo wczoraj ryczałam, i jak mocno. To na pewno przez to. 

Doczłapałam do łazienki i wzięłam zimny prysznic. Po plecach przeszedł mi przyjemny dreszcz. Zmyłam z siebie wczorajsze wydarzenia i na nowo zaczęłam dzień. Wskoczyłam w ciemny dres i puchatą, ciemno-szarą bluzę. Uwielbiałam ją. Zawsze poprawiała mi humor, więc modliłam się by tego dnia też tak się stało. Zaparzyłam sobie herbatę na uspokojenie, bo mimo iż przeszedł mi stan płaczu i histerii to nadal serce galopowało mi w piersi, a klatka piersiowa nieregularnie się unosiła. Musiałam wyswobodzić się z macek szoku. Nie zabiorą mnie na dno.

W filmach zawsze taki osoby, jak ja, popadły w desperację, a może i nawet depresję, ale ja nie byłam jedną z nich. 

Ja musiałam nas ochronić. Ich ochronić.

Moje rozmyślenia przerwał brzdęk telefonu. Podniosłam go znudzona i pewna, że napisał do mnie jakiś ktoś od rachunków czy coś, ale na ekranie wyświetlił się nieznany numer. Wstrzymałam oddech, czytając wiadomość.

?: Nie zapomnij przyjechać dzisiaj do biura. Mamy kilka spraw do omówienia

Ah, no tak. Organizacja. Bo kto inny interesuje się małą, głupią Hailie Monet?

Odpowiedź brzmi nikt.

Westchnęłam przegrana, bo zupełnie zapomniałam o spotkaniu. Przecież dokumenty, które wczoraj zostawiłam w aucie, dotyczyły projektu, który mam dzisiaj przerabiać i prezentować. Cholera.

Na mojej twarzy pojawił się smutek. Na prawdę liczyłam na dzień wolny, od zadań i tej cholernej organizacji.

Ale cóż.

Nie przebrałam się, ani nie pomalowałam. Miałam to w dupie, jak muszę mieć swoich braci, mimo iż to boli. Przecież nie zabronią mi iść do pracy w dresie, nie?

Zapięłam włosy w koka, zabrałam telefon i wyszłam z mieszkania. Wskoczyłam do auta i najwolniej jak się da, ruszyłam do galerii.

                                                       ~~~~~~

Zaparkowałam byle gdzie i zrezygnowana wyszłam z auta. Pchnęłam drzwi i nie wiadomo czemu, odwróciłam się za siebie. Zauważyłam znajome auto. No nie, czemu oni mi to robią? Zanim mnie zauważyli, (czego nie zrobili bo byli pochłonięci w jakiejś głupiej pewnie dyskusji) wślizgnęłam się do środka.                            

                                                          POV: Tony'ego

                                                  *20 minut wcześniej

Siedzieliś my w samochodzie Dylana, przed galerią i nie mogliśmy wyjść, bo ten jełop zablokował drzwi.

-Dylan po co my tu przyjechaliśmy?- zapytał Shane przez zaciśniętą szczękę.

Nasz brat nie odpowiedział, zajęty wwiercaniem spojrzenia w przestrzeń za szybą.

-Stary otwórz to cholerstwo- warknąłem szarpiąc klamkę.

Dylan rzucił mi mordercze spojrzenie.

-O co ci chodzi?- dodał naburmuszony Shane.

-Cicho bądźcie- fuknął nasz brat.

Kopnąłem w drzwi z całej siły.

-Pojebało cię?!- wrzasnął Dylan.

-Otwórz te drzwi- warknąłem ponownie.

-Poczekaj

-Nie. Nie poczekam- ponownie kopnąłem w drzwi.

-Kurwa, przestań to ci powiem!- ryknął Dylan.

Z groźnym i ostrzegawczym wyrazem twarzy zaczął opowiadać. Opisywał nam po kolei rozmowę z Vincentem, a ja i Shane słuchaliśmy w skupieniu i szoku. Tam, wtedy, gdy powstrzymywaliśmy Dylana przed trzymaniem biednej nastolatki, to była Hailie. To na prawdę była ona. Nasz brat nie zatrzymywał się w historii do momentu gdy powiedział o podejrzeniach spotkaniach w galerii. Jedyne, co było wiadomo to że codziennie chodzi do jakiegoś biura. I że ktoś ją do tego zmusza. Ze złości się zapomniałem i znowu pieprznąłem w drzwi auta.

-Tony, ja pierdolę przestań- warknął Dylan, a jego ton brzmiał jakby miał mnie zabić.

Posłusznie przestałem i poprawiłem się na fotelu. Mimo, że opowiadał nam to z 15 minut, Dylan kontynuował:

-Teraz siedzimy w aucie i mamy ją monitorować. Co robi i w ogóle- wytłumaczył- Tak, wiecie, dla pewności. Możemy z nią gadać, ale Vince zabronił nam na nią naciskać. Podobno przez cały tydzień ma tutaj przyjeżdżać, więc my też będziemy się tu pojawiać żeby...

Wyłączyłem się.

                                                           POV: Dylana

Nie powiedziałem bliźniakom o tym że Hailie pracuje w organizacji. Bo po co? Nie muszą wiedzieć. Po reakcji Tony'ego wiem, że dobrze zrobiłem. Gdybym wspomniał o organizacji, chyba rozjebał by mi drzwi.

                                                             POV: Tony' ego

Skupiłem się na drobnej brunetce z teczką pod pachą. Wchodziła do środka galerii. Odwróciła się i spojrzała prosto na nasz samochód. Nie widziała mnie, bo jako jedyny siedziałem z tyłu, zasłaniany szerokimi ramionami Dylana. Przez jej oczy przeszła panika, więc szybko wślizgnęła się do środka. Dopiero po dwóch sekundach mój mózg zanotował że to Hailie. Rzuciłem się na drzwi.

-... i kazał nam tu siedzieć, dlatego patrzcie czy nie idz.... Tony, kurwa co ja ci mówiłem!?- krzyknął gdy zobaczył że szarpie się z klamką.

-Nie gadaj tylko otwórz!- wrzasnąłem-  Pieprzysz jak pojebany, a ona weszła do środka!

Dylan chciał coś odwarknąć ale jak usłyszał ostatnie zdanie jego oczy wyszły z orbit. Obejrzał się na drzwi centrum handlowego i zobaczył plecy Hailie. Właśnie zniknęła za zakrętem.

-Ja pierdolę- mruknął do siebie, odblokowując drzwi auta i wypadając z nich jak proca.

Ja i Shane rzuciliśmy się za nim. Wydostaliśmy się przez te cholerne drzwi samochodu i wybiegliśmy w stronę galerii. Oczywiście, Dylan był szybszy. Nie patrząc na nic pognał przed siebie by dogonić naszą siostrę. Nawet nie zamknął samochodu.

W połowie drogi go dogoniliśmy. Wparowaliśmy do środka budynku i pognaliśmy w stronę, w którą kierowała się Hailie. Po około 10 sekundach ujrzeliśmy jej plecy.

-HAILIE!- wydarł się Dylan.

Ona odwróciła się zdezorientowana i opadła jej szczęka. Zaczęła się panicznie rozglądać.


~Rodzina Monet ~ Mafia Monetów~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz