Hailie
Wszystko mnie bolało, ledwo co łapałam wdechy, drżąc. Na prawdę próbowałam się uspokoić, ale łzy ciekły mi strumieniami. Zacisnęłam powieki, tamując cieknącą gorycz i ból.
-Hailie?- nagle usłyszałam zaraz za sobą zmartwiony, chrapliwy głos Dylana.
-Malutka? Wszystko w porządku?- dodał roztrzęsiony Will.
Nie zareagowałam, skupiona na uspokojeniu oddechu. Przy każdym nabraniu powietrza czułam piekący ból. Sapałam z wysiłkiem coraz mocniej zaciskając oczy z których płynęły łzy. W końcu odzyskując w miarę stabilny oddech powoli i chwiejnie się podniosłam.
Rozejrzałam się nieprzytomnie po przerażonych twarzach braci. Zatrzymałam wzrok na Dylanie, który wpatrywał się we mnie z wyczekiwaniem, zmieszaniem i strachem. Z racji tego że był najbliżej, powoli ruszyłam w jego stronę.
Dylan stał cały spięty, gdy objęłam go mocno i wtuliłam zapłakaną twarz w jego koszulkę. Czułam na sobie wypalające we mnie dziury wzroki pozostałych naszych braci, ale ja skupiłam się na kontroli oddechu. Uspokoiłam się chwilę i wsłuchałam w zbyt szybkie bicie serca Dylana.
Jednak po chwili zalała mnie fala niewyobrażalnego bólu. Zamknęłam oczy gdy zobaczyłam ciemność i modliłam się bym się nie popłakała.
Nieskutecznie.
Nagle wybuchłam histerycznym płaczem. Łzy popłynęły mi jak rzeka, w gardle zrobiła się lepka gula, której po próbie przełknięcia poczułam ból. Zaszlochałam głośno. Czułam jak Dylan momentalnie zastygł. Po ciele przeszły mnie dreszcze, a wtedy on, czując je, się ocknął.
-Hej, hej, hej- uspokajał mnie łagodnym zmartwionym głosem- Hailie?
Wcisnęłam roztrzęsioną, zapłakaną twarz mocniej w klatkę piersiową Dylana. Mój brat kucnął na moją wysokość, odczepił mnie od siebie i zajrzał mi w oczy. Na mój widok po twarzy spłynęły mu łzy.
-B-Boli-wydusiłam słabo załamując się jeszcze bardziej.
Popłakałam się jeszcze mocniej, zaciskając rękę przy klatce piersiowej. Zacisnęłam powieki, a gdy je otworzyłam, każdy z moich braci kucał przy mnie wpatrując się we mnie zmartwionym wzrokiem.
-Spokojnie, malutka- powiedział cicho i kojąco Will.
Przykleiłam się bardziej do Dylana nie mogąc wytrzymać bólu.
-Musimy jechać do szpitala- zarządził nagle Vincent, który miał dziwnie roztrzęsiony głos.
Zerknęłam na niego przelotnie zaciskając usta w poziomą kreskę.
Dylan pomógł mi delikatnie złapać równowagę i powoli ruszyliśmy (chyba) w stronę auta. Nie wiedziałam c się dzieje przez cholerny ból, który z każdą chwilą potęgował moje cierpienie. Łzy spływały mi od niego obficie, reagując tak na przemęczenie, strach, ból, bezsilność... W sumie na wszystko.
Automatycznie (nie wiem czemu) przyspieszyłam lekko, by jak najszybciej znaleźć się w samochodzie. Dreptałam bardzo pokracznie, zahaczając się o własne stopy i potykając o swoje nogi.
-Powolutku, spokojnie- szepnął cicho przejęty Dylan, widząc jak niespokojnie spieszę się do pojazdu i jak coraz bardziej panikuję- Zaraz będziemy na miejscu.
-Bo...li...- wykrztusiłam kaszląc i nadal łapczywie łapiąc coraz mniejsze pokłady powietrza.
Czułam jakby powodowany ból w moich płucach zaciskał je niemiłosiernie, doprowadzając do płytszego oddechu. Nagle w tym samym miejscu zalała mnie kolejna fala bólu. Bólu tak mocnego, że aż nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Dylan, nie spodziewając się nagłego zatrzymania, wyhamował ciągnąc mnie lekko. Stał tak ze mną w ciszy przez około pięć sekund, myśląc pewnie że potrzebuję przerwy, ale spanikował gdy zwiesiłam głowę.
CZYTASZ
~Rodzina Monet ~ Mafia Monetów~
Novela JuvenilCzternastoletnia Hailie Monet straciła dwie najukochańsze osoby w swoim życiu. Dziewczyna musiała zamieszkać z braćmi, ale niespodziewane wydarzenie zmienia całą ich historię. Hailie zostaje perfidnie uprowadzona, zaraz po wypadku na motocyklu ze sw...