Hailie
Co ja zrobiłam...?
Przysięgam, że to był odruch. Nie zrobiłam tego umyślnie.
Chyba.
Rozejrzałam się trochę nieprzytomnie, przyswajając to, co się właśnie wydarzyło. Tony stał jak słup wpatrując się we mnie z taką jakby ulgą, dumą, strachem i zdezorientowaniem jednocześnie.
Nieświadomie się uśmiechnęłam.
Przesunęłam swoje spojrzenie na martwe ciało Mike'a. Wokół niego tworzyła się teraz wielka kałuża krwi.
I to moja robota.
Na prawdę nie spodziewałam się że jestem w stanie kogoś zabić. To było odruchowe zagranie, które mój mózg kazał mi zrobić na poczekaniu. Nawet jeżeli mój zdrowy rozsądek dawno wyparował, to byłam w pełni świadoma tego, co zrobiłam. A mimo to byłam z siebie dumna. Czemu? Bo właśnie uratowałam siebie, i brata.
Udało mi się.
Nie spodziewałam się również, że jeżeli wystrzeli się trzy kulki na raz, to tak cię to odepchnie. To niesamowite, jaką siłę ma taki mały przedmiot, jak ten pistolet.
Który jedną kulką może odebrać życie.
POV: Tony'ego
Odwróciłem głowę do Hailie i przeskanowałem ją wzrokiem, czy aby na pewno nie potrzebuje pomocy. Zauważyłem ranę, z którą na pewno trzeba jechać do szpitala. Oprócz tego jest cała. Nawet nie wyobrażacie sobie jaki jestem dumny.
Moja mała siostra.
Doskoczyłem do niej momentalnie i spróbowałem pomóc jej dźwignąć się na nogach. W pierwszej próbie się nie udało. Hailie zacisnęła zęby z bólu.
-Spokojnie- uspokoiłem ją po czym dodałem:- Brawo dziewczynko- wyszeptałem jej do ucha i ją przytuliłem- Nigdy nie widziałem lepszej akcji. Nawet w filmach- dodałem cicho by rozluźnić atmosferę. Trochę mi nie wyszło.
-Mhm- mruknęła wymijająco i nie przekonana.
Podniosłem jej podbródek i nawiązałem z nią kontakt wzrokowy. Wlepiła swoje rozemocjonowane oczy w moje i zadrżała jej warga.
-Uratowałaś nas Hailie- powiedziałem cicho, ale na tyle głośno by mnie dobrze zrozumiała.
Dziewczyna odwróciła wzrok. Nadal nie była dość przekonana do tego, co powiedziałem, więc przełamałem blokadę w sobie i dodałem jeszcze ciszej:
-Jestem z ciebie w chuj dumny
Nie spojrzała na mnie.
-W cholerę dumny słyszysz?- powtórzyłem i teraz znów nawiązaliśmy kontakt wzrokowy.
-Słyszę- szepnęła cichutko.
Chwilę się zastanawiałem, bo na mój język cisnęły się niepodobne do mnie słowa. W końcu, wciąż nieprzekonany, wypowiedziałem je ciut niezrozumiale na głos:
-Kocham cię
Hailie spojrzała na mnie w mniej niż mini sekundę. Z oczu poleciały jej pojedyncze łzy, które od razu zamaskowała, przytulając się do mnie. Pozwoliłem nam na tą małą chwilę prywatności, mimo iż nie lubiłem okazywać uczuć. Moja siostra dobrze o tym wiedziała, toteż po chwili się ode mnie odkleiła i znów zajrzała mi w oczy.
-Ja też cię kocham, Tony- załkała.
Ponownie przełamałem swoją wewnętrzną blokadę i ścierając łzy z jej policzków, pocałowałem ją w głowę.
-Musimy jechać do szpitala- oznajmiłem cicho, w jej włosy.
Ona momentalnie się poderwała.
-Coś ci jest?- spytała panicznie i zaczęła skanować moją sylwetkę.
-Nie- powiedziałem stanowczo- Ale tobie tak, gamoniu- parsknąłem drwiąco.
-A- przyznała spoglądając na zakrwawioną nogę.
Powoli pomogłem jej się podnieść.
-Kurwa- syknęła z bólu, stawiając ranną nogę na ziemi.
-Nie przeklinaj- zwróciłem jej uwagę i fachowo zignorowałem jej pełne wyrzutu spojrzenie.
-Nie dam rady iść- wymamrotała przez zaciśniętą szczękę.
Przyznaję, że moje serce biło tak szybko, że równie dobrze mógłbym dostać tutaj zawału, i bym się nie zdziwił. Mimo to zachowałem spokój.
-Dobra, to cię zaniosę- westchnąłem. Auto jest blisko- To bardzo blisko, ale zaboli. Zaciśnij zęby- ostrzegłem i ją podniosłem.
-Auć!- syknęła.
-Spokojnie-T
Przeniosłem ją delikatnie do auta, zostawiając bronie i martwe ciało tego zjeba na parkingu. Usadziłem siostrę na miejscu pasażera, by móc monitorować jej stan i wsiadłem za kółko. Wyjechałem z parkingu jak strzała. Docisnąłem gaz na prostej drodze by jak najszybciej dojechać do szpitala.
-Ej, a co z... wiesz...?- spytała w pewnym momencie.
-Vince się tym zajmie- odparłem wymijająco.
-Boli- jęknęła po chwili odchylając głowę do tyłu.
Przez chwilę myślałem że zemdlała. Moje serce podskoczyło jak na trampolinie.
Zaraz dostanę zawał, przysięgam.
-A tak,... w ogóle... nie powinieneś do niego.... zadzwonić?-pytała robiąc pauzy na szybki, nieregularny oddech przez ból.
-Kurwa, faktycznie- mruknąłem i przeszukałem kieszenie spodni w poszukiwaniu komórki.
Gdy ją znalazłem, odpaliłem ją i zobaczyłem że jest godzina 19:34. Zwykle każdy z nas wracał z pod galerii około 18:00. Przygryzłem wargę. Vincent się wkurwi.
Zaraz potem zobaczyłem 16 nieodebranych połączeń od naszego najstarszego brata.
9 od Willa.
31 od Dylana.
Mamy przejebane.
CZYTASZ
~Rodzina Monet ~ Mafia Monetów~
Novela JuvenilCzternastoletnia Hailie Monet straciła dwie najukochańsze osoby w swoim życiu. Dziewczyna musiała zamieszkać z braćmi, ale niespodziewane wydarzenie zmienia całą ich historię. Hailie zostaje perfidnie uprowadzona, zaraz po wypadku na motocyklu ze sw...