Hailie
Nie, nie, nie, nie, nie.... Nie. Nie, nie mogą teraz mnie nachodzić. Nie. Nie mogą. Chwila, za dużo słowa nie..... Nie! Ale oni nie mogą!
Nie wiedziałam co robić. Wszystko psuli. Ja to robię dla dobra nas wszystkich, a oni co? Nachodzą mnie w pracy i przeszkadzają. Czy oni na prawdę myślą, że ja nie chcę z nimi gadać? Oczywiście że chcę! Ale nie mogę! Niech dadzą mi święty spokój.
Tak będzie lepiej.
Dla wszystkich.
Dylan zatrzymał się przy mnie s piskiem podeszw. Zaraz za nim dobiegli Shane i Tony. Westchnęłam.
-Co wy ode mnie chcecie- wydusiłam przez zaciśnięte gardło.
-Pogadać- odparł zdyszany Shane.
-Ojej, przykro mi- odezwałam się z udawanym smutkiem, mimo iż faktycznie było mi przykro. Ale musiałam udawać- Bo ja nie chcę. Zostawcie mnie.
Odwróciłam się i ruszyłam szybszym niż wcześniej krokiem, by im uciec, ale oczywiście moi bracia musieli mnie dogonić i iść razem ze mną się przekrzykując:
-Hailie ale czemu...-S
-.....my wiemy...- D
-....zatrzymaj się bo....-T
-.....Hailie, proszę!
Zatrzymałam się. Każdy z chłopców wyhamował kawałek dalej, nie spodziewając się że nagle stanę w miejscu. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, po usłyszeniu tego głosu pełnego bólu.
Głos Dylana.
Nigdy nie powiedział do mnie, (ani do nikogo innego) nic, takim tonem. Tak mną wstrząsnęło, że moje dolne kończyny nie chciały współpracować. Mój wredny brat pochylił się tak, by jego głowa była naprzeciw mojej, opuszczonej.
-Hailie, chcesz pogadać?- w jego oczach błysnęła desperacja.
Za to w moich łzy. Czemu mi to robią? Czy oni myślą że dla mnie to taki łatwe? Po tej umowie? Po tym co wydarzyło się parę lat temu?
-Chcę....- przyznałam cichutko.
W ciemnych tęczówkach Dylana błysnęły teraz ulga i szczęście. Ujrzałam w nich płomyk nadziei. Czułam się okropnie, że muszę ugasić te uczucia.
-..... ale nie mogę...- dokończyłam unikając jego spojrzenia.
-Nic ci się nie stanie, obiecuję- powiedział, również szeptając.
Nie o to chodzi.
-Ale to nie o to chodzi- odparłam, wytarłam łzy i wzięłam się w garść.
Wyprostowałam się, zatrzepotałam ciężkimi powiekami i ruszyłam przed siebie, rzucając przez ramię:
-Na prawdę mi przykro, ale nie mogę. I chyba nawet w sumie nie chcę. Odwalcie się ode mnie
Kątem oka zobaczyłam, że chłopcy stanęli w miejscu jak wryci. Czułam się okropnie. To wszystko przeze mnie.
To moja wina.
Moja osoba, charakter i emocje uleciały, umknęły i nie wróciły.
Zniknęłam, wyparowałam.
Mój wzrok stał się pusty.
Bo nie czułam nic.
Mój naturalny ogień osobowości umarł.
Zupełnie, jakby ktoś ugasił mnie gaśnicą.
Ostatni płomyk nadziei, na szczęśliwe życie z rodziną, zgasł.
Ten sam płomyk nadziei, który przed chwilą zginął w oczach Dylana.
Który zniknął przeze mnie.
Nagle świat mi się rozpadł.
Bo od teraz mnie nienawidzą.
CZYTASZ
~Rodzina Monet ~ Mafia Monetów~
Teen FictionCzternastoletnia Hailie Monet straciła dwie najukochańsze osoby w swoim życiu. Dziewczyna musiała zamieszkać z braćmi, ale niespodziewane wydarzenie zmienia całą ich historię. Hailie zostaje perfidnie uprowadzona, zaraz po wypadku na motocyklu ze sw...