Pomocy

1.6K 57 15
                                    

                                                           POV: Dylana

,,W sumie to nawet nie chcę. Odwalcie się ode mnie.,, Te dwa zdania obijały się o moją głowę jak piłki o ścianę. Moje zdezorientowanie zastąpił ból, a potem wściekłość. Widziałem w jej oczach że chciała rozmawiać. Tylko z jakiegoś powodu nie mogła. Przez kogoś nie mogła.

Zacisnąłem dłonie w pięści. Już od dłuższego czasu parę osób nam się przyglądało. Scenie w której Hailie odrzuca swoją rodzinę. Jeszcze więcej spojrzeń powędrowało w moją stronę gdy z gardła wydobył mi się głośny wrzask. Bliźniacy gapili się na mnie jakby widzieli mnie pierwszy raz w życiu.

Lecz ja się nimi nie przejmowałem.

Moje myśli krążyło wokół Hailie. Czym ktoś ją straszył że nawet w tajemnicy nie mogła zamienić kilku słów? Odwróciła się od nas. 

Ale ona taka nie była. 

Jakiś zjeb ją do tego zmusił. Widziałem że cierpiała. Widziałem to. W mojej głowie złożyłem sobie obietnicę. Złożyłem ją siostrze.

Hailie, obiecuję ci, że ten, kto cię tak załatwił nie będzie miał jebanej głowy ani kończyn po spotkaniu ze mną. Pożałuje, kurwa że kiedykolwiek na ciebie spojrzał lub powiedział, kurwa cokolwiek. Zapłaci za każdą twoją cholerną, nawet małą krzywdę, już ja o to kurwa zadbam. Obiecuję ci że ten pierdolony zjeb pożałuje.

Obiecuję, kurwa.

Obiecuję.

                                                                  Hailie

Cały dzień minął mi w depresyjnym nastroju. Oczywiście, że chciałam z nimi porozmawiać. Jasne, że ich kocham i chcę się do nich przytulić lub chociaż pośmiać. Zrobiłabym z nimi i dla nich wszystko. I właśnie dlatego nie mogę zrobić żadnej z tych rzeczy.

                                                              ~~~~~~

Obudziłam się tak jak wczoraj. Mokra, rozgrzana i w nerwowym, smutnym i depresyjnym nastroju. Poprzednią noc znów przepłakałam. No bo czemu ja? Czemu to się dzieje mnie? Dlaczego, po prostu dlaczego? Kolejny kubek uspokajającej herbaty wpłynął w mój organizm gdy poczułam jak szybko bije mi serce. Coś było nie tak. Przez dwa lata, nigdy tak się nie działo? Co się zmieniło?

Wtedy przez głowę przeszło mi rozwiązanie, które cały czas wypierałam. Bo nie było możliwe. Po prostu nie było. Ale rzeczywistości nie oszukam.

Oni wiedzieli

                                                              POV: Shane'a

Wczoraj była warta Dylana. Opowiadał nam że nie miał nawet siły z nią pogadać. Dyla był rozdarty.

Dylan.

Siedziałem w aucie sam, bo zaczęliśmy się zmieniać. Po kolei pilnowaliśmy czy Hailie jest cała i zdrowa. Skanowałem wzrokiem otoczenie. Parking był pusty. To było bardzo dziwne. Zwykle przychodzi tutaj mnóstwo ludzi, a teraz wiało pustkami. Coś jest nie tak.

Wszystkie myśli uciekły momentalnie gdy na parkingu pojawiła się drobna brunetka. Moja mała siostra, z teczką pod ręką, w koszuli, płaszczu i czarnych, eleganckich spodniach właśnie wchodziła do środka budynku. Rozejrzała się. Zesztywniała, gdy mnie zobaczyła. Wpatrywałem się w nią intensywnie, a jej spojrzenie z ostro- chłodnego, zmieniło się na pełne bólu. Mój mózg kazał mi wyjść z auta i do z nią pogadać, ale serce chciało na nią patrzeć. Prosto w jej oczy. W pewnym momencie Hailie poruszyła wargami i przekazała mi jedno nieme słowo. Wślizgnęła się do środka budynku. 

Zamarłem.

Bo ona właśnie powiedziała, jedno słowo, które zmieniło wszystko.

,,Pomocy,,

~Rodzina Monet ~ Mafia Monetów~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz